Milcząca obecność czy trwający Wielki Piątek?

Największe polskie gazety komentują świąteczne milczenie Papieża. Internpretacje wydarzeń są bardzo różne.

Niedzielny "reality show" na ekranie był - powiedzmy bez ogródek - makabryczny. Słychać głosy, zwłaszcza młodszych ludzi, że "na to się nie da patrzeć".

Czy trzeba pokazywać światu tak straszną niemoc? Czy nie cierpi na tym autorytet Kościoła, chrześcijaństwa? Czy nie podważa to wiary?

Poprzedni papieże, jak wszyscy śmiertelnicy, też odchodzili z tego świata w boleściach, ale - jak zauważył ks. Adam Boniecki - sam widok Papieża w łóżku był nie do pomyślenia.

Dziś granica przyzwoitości przebiega gdzie indziej. I przebiega tam, gdzie należy. Obraz cierpiącego Papieża jest dla wielu pocieszeniem: dla tych, którzy sami cierpią, odchodzą. A młodzi? Niech się sposobią do cierpienia, niech się uczą, że życie ma swój kres, niech widzą, jak duch zmaga się z ciałem.

Tak, tegoroczna Wielkanoc nie jest świętem radości. Słowa z papieskiego orędzia, że ta "Noc zapala w sercach wierzących nadzieję i radość", brzmią paradoksalnie. Wielki Piątek trwa, choć już kamień z grobu odwalony...

Dla mnie pocieszeniem jest ta światowa wspólnota życzliwości dla jednego człowieka, reprezentującego przecież instytucję krytykowaną, dla wielu kontrowersyjną. Jestem pewien, że i dla niego to radość.

Czy jest jakaś granica tego cierpienia? Jeśli dla Karola Wojtyły bólem jest każdy ruch, jeżeli skazany jest na milczenie, czy musi wciąż być papieżem?

I tu powiedzmy szczerze: Jan Paweł nie musi "rządzić Kościołem", ponieważ - jak sam kiedyś powiedział - w ogóle pojmuje swoją misję inaczej. To właśnie jest misja - nie administracja.

Nowy papież pewnie zaraz ukróciłby watykańskie spory jak ten między sekretarzem osobistym a sekretarzem stanu. Pewnie załatwiłby tuzin pilnych spraw, których Jan Paweł II nie załatwia. A przecież jeśli ktoś jest zastępcą Chrystusa, to właśnie on. W takim stanie ciała i ducha.

Światła Wielkiej Nocy przyćmione są cierpieniem: Papieża oraz milionów ludzi różnych wiar i niewiar, którzy mu najgłębiej współczują. Stąd jeszcze jedno pytanie: czemu w wystąpieniach wielkanocnych biskupów polskich zabrakło słów o tym współczuciu? Prymas Glemp poświęcił obszerny fragment nawet teczkom ("śmieci w duszy"), ale o Papieżu nie wspomniał.

A przecież mało uczuć tak mocno połączyło nasz naród.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama