94. Pielgrzymka zagraniczna Jana Pawła II - Ukraina 23-27.06.2001 r.
- Oddział lwowski jest oczywiście najprężniejszy?
- Jest to naturalne, bo w mieście tym mieszka sporo Polaków, którzy nawet za sowieckich czasów mieli gdzie pielęgnować swoją kulturę i język. Funkcjonowały m.in. dwie polskie szkoły i były czynne dwa kościoły. Nic więc dziwnego, że Towarzystwo jest tu prężne i działa przy nim kilkanaście instytucji. Naszą wizytówką są m.in. Zespół Pieśni i Tańca Lwowiacy, dwa chóry: "Echo" i "Lutnia", kapela "Wesoły Lwów", Polski Teatr Ludowy, Uniwersytet Trzeciego Wieku skupiający prawie trzysta osób czy Stowarzyszenie Lekarzy Polskich. Organem Towarzystwa jest "Gazeta Lwowska", ukazująca się co dwa tygodnie. Z wieloma instytucjami współpracuje również polskie Radio Lwów.
- Ważnym aspektem poczynań TKPZL jest praca charytatywna i opieka nad najuboższymi Polakami ziemi lwowskiej. Proszę o niej opowiedzieć.
- W ostatnich latach zaczyna ona niestety stawać się jednym z naszych priorytetów. Sytuacja ekonomiczna Ukrainy nie ulega poprawie. Emeryci otrzymują emerytury w wysokości 10 dolarów, co jest kwotą śmieszną w zestawieniu z cenami, które są identyczne jak w Polsce, a nieraz nawet wyższe. Pomagamy Polakom na różne sposoby.
Członkowie sekcji charytatywnej rozdzielają wśród nich paczki, odwiedzają w mieszkaniach, lekarze ze Stowarzyszenia udzielają bezpłatnych porad i służą nieodpłatnie przekazywanymi z Polski lekarstwami. Pomoc charytatywną możemy realizować tylko dzięki darom otrzymywanym z kraju. Część z nich ofiaruje nam "Wspólnota Polska", ale zdecydowaną większość pozyskujemy sami, kwestując po różnych instytucjach. Rozumiem, że rodacy w ojczyźnie mogą mieć już dość naszej żebraniny, bo jak długo można słuchać, że u nas tylko bieda i bieda? Ale my nie mamy wyjścia. Dzięki zdobywanym artykułom żywnościowym ok. pięciuset najuboższych lwowian otrzymuje wsparcie i u schyłku życia ma świadomość, że ojczyzna o nich nie zapomniała.
- Wiem, że uroczyście obchodzicie święta Bożego Narodzenia, Wielkiejnocy oraz narodowe rocznice...
- Wynajmujemy wtedy salę na tysiąc osób i zapraszamy każdego Polaka, który może przyjść. Pragniemy w ten sposób z jednej strony podkreślić naszą obecność we Lwowie, a z drugiej - utrzymać w naszej społeczności więzi rodzinne. Chcemy, by rodacy pamiętali, że Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej jest ich organizacją, że w jej szeregach powinni się dobrze czuć. Nasze możliwości działania byłyby większe, gdybyśmy posiadali we Lwowie Dom Polski z prawdziwego zdarzenia, a nie gnieździli się w czterech niewielkich pokoikach. Od kilku już lat "Wspólnota Polska" obiecuje wybudowanie go, ale jak na razie nie wywiązała się z danego słowa. Szkoda, bo władze Lwowa nie są temu przeciwne i wskazują place, na których mógłby powstać potrzebny nam obiekt. Władze "Wspólnoty" nie mogą się jednak zdecydować na wybór konkretnej działki. Kłopoty lokalowe mają też wszystkie oddziały terenowe. Praktycznie żaden z nich nie ma swojej siedziby. Tylko niektórym udało się zdobyć jakieś niewielkie pokoiki. Na każdą imprezę czy spotkanie muszą wynajmować lokale.
- Dziękując za rozmowę, życzę coraz bardziej owocnej działalności na rzecz rodaków żyjących na ziemi lwowskiej.