Papież przyjeżdża z pielgrzymką do Czech, choć wielu zadaje tam pytanie, czy
nie będzie to zbędny trud.
Kwestia niemiecka W pewnym momencie przygotowań do pielgrzymki rozgorzała dyskusja, w jakim języku papież ma w Czechach przemawiać. Okazało się, że dla części Czechów byłoby rzeczą niewłaściwą, gdyby Benedykt XVI mówił po niemiecku. Ostatecznie zdecydowano, że papież w Czechach będzie mówił po angielsku oraz po włosku. Swego poirytowania tą decyzją nie ukrywa ks. Robert Falkenauer, wikariusz generalny diecezji pilzneńskiej, który przez lata żył na emigracji w Austrii i ma znakomite kontakty z niemieckimi parafiami. Niemcy, podkreśla, byli przez setki lat częścią Kościoła w Czechach. Pokazuje nam mapę Kościoła w Czechach. – Proszę zauważyć, że Niemców, z których większość była katolikami, usunięto mniej więcej z jednej czwartej terytorium dzisiejszej Republiki Czeskiej. Z innych relacji wiem, że na ich miejsce przybyła ludność z całej Czechosłowacji, całkowicie indoktrynowana, często wrogo nastawiona do Kościoła.
Ks. Robert Falkenauer demonstruje album o zrujnowanych kościołach w diecezji pilzneńskiejTam także represje władz były najsilniejsze, co spowodowało, że w wielu parafiach po 1989 r. praktycznie pracę duszpasterską trzeba było zaczynać od zera, a odbudowa i ratowanie zniszczonych kościołów jest nadal ważnym przedmiotem troski wszystkich diecezji na tym terenie. Tylko w diecezji pilzneńskiej zagrożonych ruiną jest 30 proc. świątyń. Kościół nie ma środków na ich utrzymanie, gdyż nadal jest zależny finansowo od państwa. Więc tym bardziej musimy sobie cenić pomoc, jaką otrzymujemy od różnych niemieckich organizacji i osób prywatnych, wspierających odbudowę świątyń na terenach zamieszkiwanych kiedyś przez Niemców. – Przyjazd papieża Niemca do Czech – mówi ks. Falkenauer – jest szansą na pogłębienie czesko-niemieckiego pojednania. Jest także szansą dla całego społeczeństwa, aby w kontakcie z następcą św. Piotra skonfrontować swój pogląd nie tylko na Kościół, ale i na swoje życie.