Teologowie, politycy i brazylijskie grupy walczące o prawa Indian skrytykowały niedzielne przemówienie Benedykta XVI wygłoszone na otwarcie V Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Zarzuciły papieżowi europocentryzm - twierdzi Gazeta Wyborcza.
Masowa chrystianizacja Indian nie pogwałciła ich praw - stwierdził Benedykt XVI ostatniego dnia pielgrzymki do Brazylii - przypomina GW.
- Głoszenie Jezusa nie zakładało w żadnym wypadku wyobcowania kultur prekolumbijskich, nie było też narzucaniem obcej kultury. Prawdziwe kultury nie są zamknięte w sobie ani zastygłe w określonym momencie historii, lecz szukają spotkania z innymi kulturami - mówił Benedykt XVI. Podkreślił, że Indianie sami chcieli zostać chrześcijanami, bo "nie wiedząc o tym, szukali nieznanego Boga w swych bogatych tradycjach religijnych", a "Chrystus był Zbawicielem, którego pragnęli w milczeniu".
Protestujący Latynosi przypominają, że w XVI wieku hiszpańscy i portugalscy konkwistadorzy czynili z Indian niewolników i brutalnie ich zabijali. Kolonizacja zdziesiątkowała ludność tubylczą.
- Papież jest dobrym teologiem, ale opuścił chyba kilka lekcji historii - skwitował teolog Paulo Suess, doradca rady ds. misji wśród Indian przy brazylijskim episkopacie.
W podobnym tonie skomentował papieską wpadkę Roberto Olivares, przewodniczący organizacji promującej Indian z Oaxaca w Meksyku: - Takie opinie są absurdalne.
- Papież był arogancki - wtórował im Gesinaldo Satere Mawe, przewodniczący Grupy Amazońskich Indian.
A Marcio Meira, przewodniczący Narodowej Fundacji ds. Indian (FUNAI), dodał: - Jako antropolog i historyk jestem zobowiązany stwierdzić, że 500 lat temu religię katolicką siłą narzucono tubylczej ludności.
Ricardo Cajas, pełnomocnik ds. rasizmu w Gwatemali, gdzie aż 42 proc. mieszkańców uważa siebie za Indian, wprost zarzucił papieżowi fałszowanie historii.
Benedykt XVI skrytykował też w niedzielę odradzanie się religii przedkolumbijskich. Mówił, że "utopia powrotu do ożywienia religii prekolumbijskich przez oddzielenie ich od Chrystusa i Kościoła powszechnego nie byłaby postępem, ale regresem".
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.