Homilia Benedykta XVI w drugą rocznicę śmierci Jana Pawła II (cały tekst)

Rozrzutna miłość, ofiarne i bezwarunkowe spalanie się - tym charakteryzował się, zdaniem Benedykta XVI, pontyfikat Jana Pawła II. Papież mówił o tym podczas Mszy św. sprawowanej za spokój duszy swego poprzednika 2 kwietnia, w drugą rocznicę jego śmierci.

Jego pontyfikat upłynął pod znakiem "marnotrawstwa", wielkodusznego spalania się bez reszty. Czym się powodował, jeśli nie mistycznym umiłowaniem Chrystusa, Tego, który 16 października 1978 roku, powołał go słowami ceremoniału: "Magister adest et vocat te - Nauczyciel jest tu i wzywa cię"? 2 kwietnia 2005 Nauczyciel powrócił, tym razem bez pośredników, aby wezwać go i zabrać do domu, do domu Ojca. On zaś, raz jeszcze, odpowiedział z gotowością swoim nieustraszonym sercem i wyszeptał: "Pozwólcie mi odejść do Pana" (por. S. Dziwisz - "Świadectwo", s. 228).

Od dawna przygotowywał się na to ostatnie spotkanie z Jezusem, czego dowodzą różne dopiski do jego Testamentu. W czasie długich spotkań z Nim w prywatnej kaplicy rozmawiał z Nim, poddając się całkowicie Jego woli i zawierzał się Maryi, powtarzając: Totus tuus. Podobnie, jak jego boski Nauczyciel, przeżywał swe konanie, modląc się. W ostatnim dniu życia, w wigilię Niedzieli Bożego Miłosierdzia, prosił, aby mu czytano właśnie Ewangelię Jana. Przy pomocy towarzyszących mu osób pragnął wziąć udział we wszystkich modlitwach codziennych i w Liturgii Godzin, sprawować adorację i rozważania. Umarł modląc się. Prawdziwe zasnął w Panu.

"A dom napełnił się wonią olejku" (J 12, 3). Powracamy do tej jakże wymownej uwagi ewangelisty Jana. Woń wiary, nadziei i miłości Papieża wypełniła jego dom, wypełniła Plac św. Piotra, wypełniła Kościół i rozeszła się na cały świat. Dla wierzącego to, co wydarzyło się po jego śmierci, było wynikiem owej "woni", która dotarła do wszystkich, bliskich i dalekich i pociągnęła ich ku człowiekowi, którego Bóg stopniowo upodobnił do Chrystusa. Dlatego możemy odnieść do niego słowa pierwszej Pieśni Sługi Pańskiego, które słyszeliśmy w pierwszym czytaniu: "Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na nim spocznie, on przyniesie narodom Prawo" (Iz 42,1). "Sługa Boży": tym był i tak nazywamy go teraz w Kościele, kiedy szybko posuwa się naprzód jego proces beatyfikacyjny, którego dochodzenie diecezjalne w sprawie życia, cnót i opinii świętości zakończyła się właśnie dziś w południe. "Sługa Boży" to tytuł szczególnie pasujący do niego. Pan powołał go do swej służby na drodze kapłaństwa i stopniowo otwierał przed nim coraz szersze horyzonty: od jego diecezji do Kościoła powszechnego. Ten powszechny wymiar osiągnął największy zasięg w chwili jego śmierci, wydarzenia, które cały świat przeżywał z niespotykanym w historii uczestnictwem.

Drodzy bracia i siostry, Psalm responsoryjny położył na nasze usta słowa pełne ufności. W świętych obcowaniu zdaje nam się, że słyszymy żywy głos umiłowanego Jana Pawła II, który z domu Ojca - jesteśmy tego pewni - nie przestaje towarzyszyć drodze Kościoła: "Ufaj Panu, bądź mężny, niech się twe serce umocni, ufaj Panu!" (Ps 27 [26],14). Tak, niech się umocni nasze serce, drodzy bracia i siostry, i płonie nadzieją! Z tym wezwaniem w sercu kontynuujemy celebrację eucharystyczną, patrząc już na światło zmartwychwstania Chrystusa, które rozbłyśnie w Wigilie Paschalną po dramatycznych mrokach Wielkiego Piątku. Totus tuus umiłowanego Papieża niech będzie dla nas bodźcem, aby iść za nim drogą daru z samego siebie dla Chrystusa za wstawiennictwem Maryi, i niech nam to wyjedna właśnie Ona, Panna Święta, a Jej macierzyńskim dłoniom powierzamy tego naszego ojca, brata i przyjaciela, aby odpoczywał w Bogu i radował się w pokoju. Amen.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg