Nieodżałowany Papież, którego Bóg obdarzył wielorakimi darami ludzkimi i duchowymi, przechodząc przez tygiel apostolskich trudów i choroby, okazywał się w wierze coraz bardziej "skałą" - powiedział Benedykt XVI podczas Mszy św. w intencji Jana Pawła II 3 kwietnia br.
Kto miał możność spotykać go z bliska, mógł niemal dotknąć namacalnie jego szczerej i niezachwianej wiary, która, jeżeli robiła wrażenie na gronie współpracowników, nie omieszkała w ciągu długiego Pontyfikatu wywierać dobroczynnego wpływu na cały Kościół, narastając, a kulminacją tego wzrostu były ostatnie miesiące i dni jego życia. Wiara świadoma, silna i prawdziwa, wolna od lęków i kompromisów, która udzielała się sercom wielu ludzi, również dzięki licznym pielgrzymkom apostolskim do wszystkich zakątków świata, a zwłaszcza dzięki tej ostatniej podróży, jaką były jego konanie i jego śmierć.
Karta odczytanej Ewangelii pomaga nam zrozumieć inny aspekt jego osobowości duchowej i religijnej. Moglibyśmy powiedzieć, że on, Następca Piotra, spośród Apostołów naśladował w sposób szczególny Jana, "umiłowanego ucznia", który pozostał pod Krzyżem obok Maryi w godzinie opuszczenia i śmierci Odkupiciela. Widząc ich blisko - opowiada ewangelista - Jezus zawierzył ich sobie nawzajem: "Niewiasto, oto syn Twój... Oto Matka twoja" (J 19, 26-27). Te słowa umierającego Pana były szczególnie drogie Janowi Pawłowi II. Podobnie jak Apostoł Ewangelista, on także chciał przyjąć Maryję do swego domu: "et ex illa hora accepit eam discipulus in sua - i od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie" (J 19, 27). Wyrażenie "accepit eam in sua" jest wyjątkowo treściwe: wskazuje na postanowienie Jana, aby uczynić Maryję uczestniczką własnego życia tak, aby doświadczyć, że ten, kto otwiera serce Maryi, w rzeczywistości zostanie przez Nią przyjęty i należy do Niej. Motto wypisane na herbie pontyfikatu Papieża Jana Pawła II - Totus tuus, streszcza dobrze to duchowe i mistyczne doświadczenie, w życiu nastawionym całkowicie na Chrystusa przez Maryję: "ad Iesum per Mariam".
Drodzy bracia i siostry, dziś wieczór powracamy z przejęciem do chwili śmierci umiłowanego Papieża, zarazem jednak serce jest jakby zachęcane, by patrzeć naprzód. Słyszymy znowu w duszy jego częste apele o podążanie bez lęku drogą wierności wobec Ewangelii, aby być zwiastunami i świadkami Chrystusa w trzecim tysiącleciu. Powracają na pamięć jego nieustanne wezwania do wielkodusznej współpracy aby ludzkość stawała się coraz bardziej sprawiedliwa i solidarna, byśmy byli budowniczymi pokoju i nadziei. Niech wzrok nasz pozostanie zawsze utkwiony w Chrystusie, "tym samym wczoraj i dziś, i na wieki" (Hbr 13, 8), który niezawodnie prowadzi swój Kościół. Uwierzyliśmy Jego miłości, a to spotkanie z Nim "nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące uwarunkowanie" (por. Deus caritas est, 1). Moc Ducha Jezusa niechaj będzie dla wszystkich, drodzy bracia i siostry, jak była dla Papieża Jana Pawła II, źródłem pokoju i radości. A Maryja Panna, Matka Kościoła, niech pomoże nam w każdej sytuacji być, jak on, niestrudzonymi apostołami Jej boskiego Syna i prorokami Jego miłości miłosiernej. Amen!
Papież rozmawiał wieczorem w Castel Gandolfo z dziennikarzami.
Ojciec Święty wyraził uznanie wobec tych, którzy podejmują tę posługę.
Aby przywódcy narodów byli wolni od pokusy wykorzystywania bogactwa przeciw człowiekowi.
„Jakość życia ludzkiego nie zależy od osiągnięć. Jakość naszego życia zależy od miłości”.
Znajduje się ona w Pałacu Apostolskim, w miejscu dawnej Auli Synodalnej.
Bp Janusz Stepnowski przewodniczył Mszy św. sprawowanej przy grobie św. Jana Pawła II.