Młodzi Panamczycy, którzy po ŚDM po raz drugi zamieszkali u rodzin w Tarnowskich Górach, już teraz rozpoczynają przygotowania do przyjęcia u siebie przyjaciół z Polski za trzy lata.
Szymon Zmarlicki: Dobrze znów Was tutaj spotkać! Jak to się stało, że wróciliście do polskich rodzin?
Giannell Jácome: Przede wszystkim na tę decyzję wpłynęło to, jak zostaliśmy tutaj przyjęci. Doświadczyliśmy tak wiele życzliwości i radości, jakbyśmy byli we własnym domu. Jestem bardzo związana z moją rodziną, dlatego przed wyjazdem do Polski miałam duże obawy i zastanawiałam się, czy wytrzymam bez najbliższych całe trzy tygodnie. Przypuszczałam, że będę za nimi tęsknić. Jednak ogrom miłości, jaką otrzymaliśmy od rodzin w Tarnowskich Górach, sprawił, że czułam się jak u siebie i wcale nie myślałam o tęsknocie za domem.
Sebastian Forero: Zgadzam się zupełnie z koleżanką. Wierzę, że sam Jezus czuwał nad tym, by Światowe Dni Młodzieży odbyły się w tym roku właśnie w Polsce. On nas połączył i umacniał w budowaniu przyjaźni. To, co przeżyliśmy w Tarnowskich Górach przed wyjazdem do Krakowa, było absolutnie fenomenalne, było doświadczeniem Boga! Dlatego chcemy wykorzystać jak najlepiej dany nam tutaj czas, bo jesteśmy świadomi, że jest to niepowtarzalne doświadczenie, którego nie sposób będzie powtórzyć.
Perfekcyjnie wymawiacie nazwę Tarnowskie Góry! Młodzież z Afryki miała z tym spory problem – i w mowie, i w piśmie.
Giannell i Sebastian: Dużo trenowaliśmy! (śmiech)
Do ponownego spotkania przyczynił się też rozkład lotów, ale mieliście już plany, jak wykorzystać dodatkowy czas. Od zwiedzania europejskich stolic atrakcyjniejsza okazała się polska gościnność?
Ks. Jamed Pacheco: Panama jest jednym z najważniejszych miejsc na mapie połączeń lotniczych w Ameryce Południowej. Mieliśmy duży problem z samolotami powrotnymi, ponieważ wszystkie loty w tym czasie już były wykupione przez pielgrzymów. Wszyscy, którzy wracali do Argentyny, Boliwii, Brazylii czy Kolumbii, podróżowali właśnie przez Panamę. Pierwszy wolny lot udało nam się zarezerwować dopiero ponad tydzień po ŚDM. Zastanawialiśmy się, jak zagospodarować ten czas, a było dla nas wielkim zaskoczeniem to, w jaki sposób zostaliśmy przyjęci w Polsce. Pan Bóg zupełnie nas zadziwił! Jesteśmy bardzo wdzięczni za wspaniały pobyt u rodzin, otrzymaliśmy lekcję solidarności, hojności oraz gościnności. Stąd było czymś naturalnym, że bardzo chcieliśmy tu wrócić. Myślę, że młodzi pielgrzymi zwyczajnie wybrali miłość zamiast podróżowania i zwiedzania kolejnych krajów. Oczywiście, chcieliśmy też dobrze wykorzystać dodatkowy czas, więc cieszę się z niespodziewanej możliwości odwiedzenia Jasnej Góry i kilku innych miejsc związanych ze św. Janem Pawłem II.
Podczas Waszego pobytu w parafiach zauważyłem, że Panamczycy cały czas byli niezwykle energiczni, radośni i bardzo entuzjastycznie nastawieni do otoczenia. Chcieli wszystko zobaczyć i wszystkiego dotknąć, na przykład... pszenicy.
Ks. Jamed: Rzeczywiście, w Panamie nie mamy pszenicy, winogron, jabłek, truskawek, malin... (śmiech) Nie mamy też takich pięknych kwiatów. Klimat jest tutaj przyjemny i łagodny, jest tyle wyjątkowych rzeczy! Oczywiście, poza tym wszystkim jest jeszcze doświadczenie innego Kościoła, który nas zachwycił. Naturalnie, będziemy czekać w Panamie na wszystkich, którzy nas tutaj tak otwarcie przyjęli i bynajmniej nie będzie to wyłącznie próba oddania wam przysługi za to, co zrobiliście.
A jak młodzi przeżyli ŚDM?
Ks. Jamed: W czasie spotkań z wolontariuszami w parafiach, a następnie w Krakowie, zauważyłem w naszej wspólnocie wielką radość z faktu, że możemy tutaj być. Reprezentujemy Kościół z Panamy, który jest prosty, ale bardzo radosny. Oczywiście, zawsze pojawiają się drobne niedopatrzenia czy uchybienia, ale gdy się widzi tę niesamowitą polską gościnność, wszystkie te rzeczy stają się nieistotne i często przechodzą niezauważone. Poczuliśmy znaczenie przesłania św. Jana Pawła II, który zaprasza wszystkich młodych do tego, aby żyć miłością i miłosierdziem. Miłością do Boga, która odzwierciedla się w relacjach z bliźnim. Wszyscy młodzi starali się zgłębiać tę refleksję i odkrywać Boga w cierpiącym, głodnym i potrzebującym człowieku. Teraz stoi przed nami wielkie wyzwanie, bo cały Kościół, z papieżem na czele, liczy na nas, że dokonamy tej zmiany w patrzeniu na człowieka. Również dla mnie bardzo ważna była możliwość poznania tak wielu różnych ludzi z całego świata, którzy pomimo innych zwyczajów, kultur i tradycji mówią tym samym językiem miłości. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego, jak zostało zorganizowane spotkanie w Polsce. Bardzo dziękuję Polakom, bo dali nam dobrą lekcję organizacji i logistyki. Na pewno przyda nam się to w przyszłości!
Co duchownego z drugiego końca świata może zdziwić w polskim Kościele? Odmienne zwyczaje, zachowania, inne podejście do religijności?
Ks. Jamed: Bardzo zaskoczyła mnie podniosłość liturgii, pewnego rodzaju powściągliwość i umiar w jej celebracji, które podnoszą człowieka i pomagają mu przeżyć takie spotkania głębiej, bardziej w wymiarze duchowym. Poza tym zrobiło na mnie wrażenie samo zachowanie wiernych w trakcie uroczystości, które tworzyło pewną dostojną i pełną powagi atmosferę. My z kolei przyzwyczajeni jesteśmy do ciągłego śpiewu, zawsze klaszczemy, żeby wyrazić muzykę naszym ciałem. Rytmy są zupełnie inne i wyrażają wielką radość. Również kiedy przekazujemy sobie znak pokoju, jesteśmy bardziej uczuciowi, przytulamy się, obejmujemy i całujemy w policzek, żeby wyrazić naszą miłość do bliźniego. Te wszystkie elementy są częścią naszej duchowości. Zaś jeśli chodzi o praktyczne elementy, podczas pobytu w Polsce zwróciłem uwagę na ikony, ponieważ w Panamie mamy zupełnie inne style obrazów. Te wszystkie różnice, o których wspomniałem, powinny prowadzić nas do pewnego rodzaju komplementarności i harmonii. Wierzymy, że Kościół powinien odzwierciedlać fakt, że jest Kościołem Chrystusa – to znaczy żywym, radosnym i pełnym nadziei. Wszyscy, zaczynając od ministrantów, poprzez kapłanów i wiernych, powinniśmy być świadomi, że jesteśmy żywym Kościołem. Nietzsche mówił, że „Bóg umarł”, a kiedy pytano go, dlaczego tak uważa, odpowiadał, że wierni wychodzący z kościoła wyglądają, jakby byli na pogrzebie. Dlatego jako Kościół panamski zawsze staramy się wyrazić tę radość zmartwychwstania.
Wybór Panamy na gospodarza kolejnych Światowych Dni Młodzieży był zaskoczeniem? Jak wyobraża sobie Ksiądz przygotowania do tego spotkania?
Ks. Jamed: Oczywiście, że ten wybór nas zaskoczył, chociaż już wcześniej słyszeliśmy plotki na ten temat. Myślę, że wybór małego kraju z Ameryki Środkowej dla wszystkich jest dużym zaskoczeniem. Chociaż wiemy, że papież Franciszek jest jedyny i wyjątkowy, i rzeczywiście zawsze zaskakuje! Jesteśmy niezwykle szczęśliwi, że Panama w końcu została wybrana. Nadal szczypiemy się nawzajem, bo trudno uwierzyć, że to nie jest sen. Czujemy się jak małe dziecko, które otrzymało ogromny prezent. ŚDM w Panamie to będzie wielka przygoda i czekamy już na pierwsze spotkanie w tej sprawie, żeby zacząć przygotowania. Panama jest małym krajem i myślę, że paradoksalnie to właśnie będzie naszą największą zaletą. Przede wszystkim dystanse do pokonania będą znacznie mniejsze, co w dużym stopniu ułatwi przemieszczanie się pielgrzymów. Chciałbym bardzo pogratulować Polakom, którzy wykonali wielki wysiłek i rewelacyjnie przygotowali transport w czasie ŚDM. Oczywiście, my również będziemy mieli sporo pracy, ale dołożymy wszelkich starań, aby wszystko się powiodło. W końcu jesteśmy państwem, któremu udało się tak wielkie przedsięwzięcie, jakim była budowa Kanału Panamskiego. Dlatego wierzymy, że z Bożą pomocą, a także wsparciem Watykanu, rządu oraz Kościoła lokalnego uda nam się ugościć pielgrzymów z całego świata.
Kolejne Światowe Dni Młodzieży będą dla Was kontynuacją tego, co zapoczątkowaliście w Polsce?
Giannell: Wielu pielgrzymów zaczepiało nas i mówiło: „Do zobaczenia w Panamie!”. Wiedzieliśmy, że dopóki oficjalnie nie ogłosi tego papież, pogłoski o wyborze naszego kraju to tylko plotki. Ale kiedy Franciszek podał tę informację, wszyscy bardzo się ucieszyliśmy. Opowiadałam przyjaciołom, których poznałam w Polsce, że teraz mam niecałe trzy lata, by nauczyć się polskiego. Chcę zostać w diecezji tłumaczką, żeby móc dobrze przyjąć Polaków.
Sebastian: Ja też nie będę się zastanawiał i nauczę się polskiego! Oczywiście, opanowanie tak trudnego języka będzie wielkim wyzwaniem, ale każdego Polaka przyjmę w moim domu z otwartymi ramionami.
Giannell: Nasze rodziny w Panamie już teraz mówią, że trzeba zacząć przygotowywania. Nie wiadomo, czy nie trzeba będzie zrobić jakiejś dobudówki w domu, żeby pomieścić pielgrzymów z Polski. Chcemy pokazać Polakom naszą ojczyznę i odwdzięczyć się za tę miłość, którą nam okazali.
Jakie wrażenia pozostaną po ŚDM i pobycie w Polsce?
Ks. Jamed: Wracam do domu z pięknymi wspomnieniami! Widzę, że dla Polaków bardzo ważne wartości to rodzina, wiara i szeroko rozumiana „umiejętność życia”. W Polsce jest też duża kultura i to robi na mnie ogromne wrażenie. Pierwsze rzeczy, na które zwróciliśmy szczególną uwagę, to ład i porządek oraz sposób przyjęcia nas przez ludzi. Trudność sprawiał nam, oczywiście, język, ale dzięki otwartości i życzliwości Polaków potrafiliśmy się porozumieć. Zabieram do Panamy obraz polskiej ziemi pełnej wiary, miłości i czułości, który niezwykle kontrastował z tym, co zobaczyłem w Oświęcimiu. Tam spotkałem się z cierpieniem ludzi, które było żyzną glebą dla wielu łask Bożych. Tylko ten, kto cierpiał, może zrozumieć cierpiącego. Tylko ten, kto doświadczył potrzeby, będzie potrafił przyjąć potrzebującego. Niech będzie błogosławiona polska ziemia za to, że dała nam wielkich świętych i nadal daje piękne świadectwo wiary!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.