To już prawie półmetek ŚDM. Młodzi przyzwyczajają się do Krakowa. Jak się czują? Czy smakuje im polska kuchnia? I jak radzą sobie z problemami?
Pielgrzymi ŚDM zmagają się z wieloma trudnościami. Wstają wcześnie rano, by zdążyć na Msze św. i katechezy. Zasypiają bardzo późno, bo chcą do końca uczestniczyć w wydarzeniach centralnych i koncertach. Nierzadko śpią na podłodze, czasem nie mają ciepłej wody. W ciągu dnia wiele czasu spędzają w kolejkach do stołówek i toalet. A potem nie mieszczą się do tramwajów i spóźniają na ostatnie autobusy.
Wciąż jednak mają mnóstwo energii - skaczą, tańczą i śpiewają na chwałę Boga. Korzystają z pobytu w Krakowie, jak mogą. Zwiedzają kościoły, kupują pamiątki w Sukiennicach, podziwiają ulicznych artystów, wysyłają pocztówki z pozdrowieniami. Nawet deszcz nie psuje im nastroju. Nie narzekają, bo wiedzą, że są na pielgrzymce, a nie turystycznej wycieczce. Z pokorą i cierpliwością przyjmują wszystkie przeciwności losu.
- W Krakowie czuję się cudownie! Spotkałem fantastycznych ludzi i zakochałem się w pierogach. Co prawda są trochę inne warunki pogodowe niż w moim kraju, ale powoli się przyzwyczajam. Będę bardzo tęsknił za tą atmosferą - mówi Loyn z Indii.
Z pomocą naprzeciw pielgrzymom wychodzą tysiące wolontariuszy, którzy każdego dnia i nocy pracują bez wytchnienia.
- Dziś pielgrzymi pytają najczęściej o to, jak się dostać na Błonia, gdzie można odebrać wejściówki na spotkanie z papieżem, jak dojechać na Brzegi, o której godzinie papież wróci do Krakowa, gdzie można odebrać pakiety albo gdzie parkują autobusy. Ciekawi ich także jakie mamy muzea i czy można zobaczyć ”Damę z gronostajem” - opowiadają Karolina i Agnieszka, które służą w punkcie ”Help desk” pod bazyliką Mariacką.
Dominika Cicha Nawet deszcz pielgrzymom niestraszny Obie wolontariuszki pomagają też w akcji ”Prayer exchange” (wymiana modlitewna), która cieszy się ogromnym zainteresowaniem. W jej ramach każdy może zapisać na karteczce prośbę o modlitwę w konkretnej intencji i włożyć ją do specjalnego pudełka. Jednocześnie losuje intencję, którą wcześniej zapisał ktoś inny i modli się w niej.
Ale wolontariusze nie zawsze mogą pomóc, choć starają się robić wszystko, co w ich mocy. Nic nie poradzą np. na brak prywatności, który doskwiera młodym.
- Śpimy w szkole, jeden obok drugiego. Jest nas 180. Mamy wspólne prysznice, jemy razem śniadania. Nawet przez 5 minut nie mogę być sama - mówi Matilda z Niemiec. Ale, jak podkreśla, dla tego dobra, które mnoży się podczas ŚDM, warto się poświęcić.
To samo potwierdza ksiądz Edward ze Stanów Zjednoczonych.
- Musimy czasem pocierpieć w imię dobrego celu. Stoimy w długich kolejkach, czasem musimy długo szukać osoby, która się zgubiła. Ale mnie to nie przeszkadza. Kraków jest przepiękny - zakochałem się w tym mieście! Macie bardzo bogatą historię i kulturę. I do tego jesteście tacy mili! Kiedy spacerujemy całą grupą, ludzie otwierają balkony i do nas machają. To jest fantastyczne! Nie mogę też przestać zachwycać się różnokolorowymi flagami na ulicach. Teraz muszę jeszcze tylko spróbować, jak smakuje ta słynna papieska kremówka - śmieje się.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.