- Michele pełzał po podłodze swojego domu jak wąż. Nie opuszczał czterech ścian, nie uśmiechał się, nie rozwijał. Dzisiaj, dzięki pomocy z Polski, ten chłopak samodzielnie chodzi. Tryska energią i humorem. Kończy z wyróżnieniem kolejne klasy. To prawdziwy cud - opowiada Modeste Habiyaremye.
Modeste przybył do Polski na Światowe Dni Młodzieży. Jego nazwisko po polsku brzmi: "Bądź wdzięczny Bogu". Jest sierotą. Mamę i tatę stracił podczas drugiej wojny w Rwandzie w 1997 roku. Jak sam przyznaje, skazany był na życie na ulicy. Tam najpewniej czekałaby go śmierć, gdyby nie zakonnice, które wyciągnęły pomocną dłoń.
Siostry od Aniołów pracują w ośrodku zdrowia w Nyakinama od 1991 roku. To właśnie tam Modeste nauczył się czytać i pisać. Niedawno z wyróżnieniem ukończył szkołę średnią. Chce studiować medycynę. Na co dzień pomaga siostrom w ośrodku. - Próbuję "spłacić dług" za dobro, które sam otrzymałem - podkreśla.
Modeste opiekuje się niepełnosprawnymi dziećmi, których rehabilitacja i leczenie finansowane są przy pomocy programu Adopcja Serca koordynowanego przez gdański ośrodek Ruchu "Maitri". - Celem programu jest zapewnienie dostępu do edukacji i poprawa warunków życia od najmłodszych lat do czasu zakończenia szkoły średniej. Nasi podopieczni są wspierani przez indywidualnych darczyńców opłacających miesięczne składki - wyjaśnia Tadeusz Makulski, koordynator.
Jedną z placówek objętych programem jest właśnie Nyakinama. - Zajmuję się głównie dziećmi z kalectwem fizycznym. Jakie są jego przyczyny? Niepełnosprawność bywa wynikiem działań wojennych. Drugi powód to niewłaściwe podejście kobiet do ciąży. Wiele matek nadal stosuje tzw. tradycyjną medycynę i odwiedza szamanów. Te kobiety wierzą, że dzięki temu unikną poronienia. Często dzieje się odwrotnie. W rezultacie matki doprowadzają do bardzo poważnych komplikacji, których skutkiem bywa niepełnosprawność ich dzieci - tłumaczy Modeste.
Jak podkreśla życie dzieci niepełnosprawnych w Rwandzie to prawdziwy koszmar. - Większość z nich mieszka w wiejskich chatach, bez prądu, wody, dostępu do odpowiedniego wyżywienia i lekarstw - zaznacza.
- Chorzy są często ukrywani, odrzucani i traktowani jako znak hańby czy przekleństwa dla najbliższych. Rodzice wstydzą się pokazywać ze swoimi dziećmi publicznie i skazują je na ciągłe przebywanie w domu. Życie tych młodych ludzi sprowadza się wyłącznie do... leżenia. Rzeczą naturalną dla lokalnej społeczności jest, że takie słabe, niedołężne dziecko począwszy od narodzin skazane jest na śmierć - wyjaśnia Modeste.
- Na szczęście, dzięki Adopcji Serca, wiele dzieci udaje się uratować. Z pieniędzy pozyskanych z programu dostarczam im lekarstwa, zapewniam wartościowe posiłki, zawożę na specjalistyczną rehabilitację do profesjonalnie wyposażonych ośrodków, dbam o ich edukację, pozyskuję dla nich wózki inwalidzkie - wylicza. - Życie moich podopiecznych, dzięki waszej dobroci, zmienia się o 180 stopni - dodaje.
MAITRI Niepełnosprawne dzieci w Rwandzie skazane są na śmierć. Dzięki pomocy udzielonej w ramach programu Adopcja Serca mogą normalnie funkcjonować 11-letnia Sandrine Nayituriki od urodzenia cierpi na spastyczne porażenie kończyn, małogłowie i padaczkę. Gdy wykryto jej niepełnosprawność została porzucona przez matkę. Sandriną zaopiekowała się babcia, która z wielkim poświęceniem do dziś troszczy się o jej rozwój.
- Ta dziewczynka samodzielnie nie siedziała, nie chodziła, wykonywała jedynie nieskoordynowane ruchy rękoma i nogami. Komunikowała się z otoczeniem wydając z siebie dziwne dźwięki. Miała problemy z samodzielnym jedzeniem i połykaniem pokarmów. Babcia, w obawie przed lokalną społecznością, przez 5 lat ukrywała jej niepełnosprawność, nosząc ją na plecach przywiązaną i przykrytą materiałem. Z tego powodu Sandrine była dzieckiem nieufnym, wycofanym, lękliwym - opowiada Modeste.
W 2010 roku dziewczynka została włączona do programu Adopcji Serca. Została poddana konsultacji lekarzy, stałemu leczeniu w centrum psychiatrycznym i ćwiczeniom terapeutycznym. Otrzymała wózek inwalidzki. Została zaakceptowana przez najbliższe otoczenie. Jest pogodna, dużo się uśmiecha. Poszła do szkoły.
- Profesjonalna pomoc zmienia sposób myślenia o niepełnosprawności. Ludzie z wioski widząc, że dzieci wcześniej całkowicie sparaliżowane, są w stanie o własnych siłach chodzić do szkoły, zmieniają do nich nastawienie. Już nie traktują ich jako przekleństwa, hańby. Często rozwój tych dzieci staje się powodem do dumy - zaznacza Modeste.
Dzięki wsparciu Stowarzyszenia Ruchu "Maitri" Modeste może spełnić swoje wielkie marzenie - spotkać się z papieżem Franciszkiem podczas Światowych Dni Młodzieży w Polsce. - Po drodze do Krakowa, gdzie tylko mogę, dzielę się swoim świadectwem. Chcę opowiedzieć o trudnej sytuacji niepełnosprawnych dzieci w Rwandzie, o szansie, którą otrzymują i mojej pracy. Czuję ogromną potrzebę, by podziękować wszystkim ofiarodawcom, wolontariuszom, misjonarzom, którzy nam pomagają, a jednocześnie chcę zachęcić innych do włączenia się w dzieło Adopcji Serca.
Gdański ośrodek Ruchu "Maitri" istnieje od 1978 roku. Adopcja Serca obejmuje osiem afrykańskich krajów. W 2015 roku z programu skorzystało aż 2427 podopiecznych. Więcej TUTAJ.
Więcej informacji o programie Adopcja Serca oraz wywiad z Modeste Habiyaremye w 32. numerze "Gościa Gdańskiego" na 7 sierpnia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.