Polski pallotyn, który od 2004 roku pracuje w Meksyku mówi m.in. problemach społecznych, religijności, kulcie Bożego Miłosierdzia a także dlaczego Meksykanie tak kochają św. Jana Pawła II.
Na ile żywa jest obecność elementów indiańskich, przedchrześcijańskich w praktykach religijnych?
– Nadal jest żywa religijność pogańska, elementy kultury przedhiszpańskiej. Tak jest dziś i tak będzie jutro. Mówią, że Jezus jest Bogiem, ale jak przychodzi choroba dziecka, na którą ciężko znaleźć lekarstwo, to idą często na tzw. limpias, do wróżki. Ona wykorzystuje zarówno Pana Jezusa i Matkę Bożą z Guadelupe, jak i swoich pogańskich bożków. Mamy też w Meksyku do czynienia z oryginalnym wierzeniem w bóstwo, które nazywa się Święta Śmierć. Jest to figura kościotrup wykorzystywana na różne okazje; na przykład kiedy proszą o pieniądze, zdrowie, o miłość, o brak przemocy, wtedy zakłada się jej różne płaszcze: czerwony, żółty, niebieski... Czasami w domu Meksykanie mają Matkę Boską lub krzyż oraz kącik dla tej Świętej Śmierci z kwiatami, jabłkami, świeczką. Czuje się od niej takie zimno... Można ją spotkać w busikach, w taksówkach. Często ludzie tutaj mieszają Kościół katolicki z takimi różnymi wierzeniami, obyczajami. Uważają, że ta Święta Śmierć jest osobą żywą, która może pomóc, przeprowadzić na koniec życia do wiecznej szczęśliwości.
Religijność Meksykanów charakteryzuje też wielka maryjność związana z kultem Matki Bożej z Guadalupe...
– Podobnie jak w Polsce Meksyk jest przeniknięty kultem i duchowością Maryjną. Wszyscy są „Guadalupanos” – czcicielami Matki Bożej z Guadalupe. Niektórzy mówią żartobliwie, że nawet każdy żyd czy protestant jest również „Guadalupano”. Ponadto bardzo znane są sanktuaria: Matki Bożej z Juquila w stanie Oaxaca, maryjne w San Juan de los Lagos oraz 13 męczenników meksykańskich, którzy w czasie powstania tzw. Cristeros („żołnierzy Chrystusa”) oddali życie za wiarę w różnych diecezjach Meksyku podczas prześladowań Kościoła przez antychrześcijańską dyktaturę w latach 1927-1931. Ponadto w każdym prawie domu i miejscu pracy spotkamy wizerunek Matki Bożej, zazwyczaj tej z Guadalupe.
Papież zostanie powitany w Pałacu Prezydenckim. Niektórzy komentatorzy oceniają to jako symboliczny akt oznaczający prawdziwy i ostateczny koniec trwającej kilkadziesiąt lat polityki tego kraju charakteryzującej się agresywną postawą antychrześcijańską i antykościelną. Jakie jest obecnie miejsce Kościoła w społeczeństwie? Czy nadal widać jakieś formy dyskryminacji katolików?
– W konstytucji Meksyku mamy zapis rozdziału Kościoła od państwa. Nie ma katechizacji w szkołach publicznych. W szpitalach zdarza się, że do chorych nie wpuszcza się księży. Nie wolno też odprawiać nabożeństw w obiektach wojskowych. Ten rozdział jest bardzo mocny. Na szczęście nie ma już zapisów o zakazie używania ubiorów religijnych w miejscach publicznych. Przypomnijmy, że takie prawo obowiązywało jeszcze w 1979 r., gdy Meksyk odwiedzał Jan Paweł II. Teraz już oficjalnie można prowadzić nabożeństwa na ulicach.
Ponadto coraz częściej biskupi jasno i konkretnie wypowiadają się na tematy polityczne i społeczne, co wcześniej było nie do pomyślenia. Pojawia się dużo wypowiedzi na takie tematy jak aborcja, legalizacja „małżeństw” homoseksualnych, handel narkotykami, korupcja, przemoc czy brak pokoju społecznego. W Kościele meksykańskim cały czas trwają modlitwy o uzdrowienie kraju, co często nie podoba się niektórym liberalnym politykom.
Jak ocenia Ksiądz kondycję meksykańskiego Kościoła? Jakie największe wyzwania przed nim stoją?
– Kościół nie tylko w Meksyku, ale chyba w całej Ameryce Łacińskiej jest Kościołem ubogim i misyjnym, a także odpustowo-świątecznym. Wiele parafii wraz ze swymi wspólnotami cierpi po prostu biedę: nie ma pieniędzy na odnowę świątyń, pomoc ubogim itd. Kościół jest z biednymi, ale nie może im efektywnie pomóc. Cały czas jest też Kościołem misyjnym. W wielu regionach księża muszą duszpastersko obsłużyć po kilkanaście świątyń czy kaplic, do których docierają raz na miesiąc lub rzadziej. Brakuje kapłanów, stąd tak wielka potrzeba modlitw o powołania, zwłaszcza w stanach Guerrero, Oaxaca, Chiapas – szczególnie w tym ostatnim, zamieszkanym przez Indian mających swój język, swoją kulturę. Te kulturowe problemy są też gdzie indziej: np. w Środę Popielcową w naszej parafii w kaplicy św. Mateusza parafianie świętują El Señor de Tepopula – „Pana Jezusa w grobie”. Często młodsi parafianie i ich goście – zamiast zachowania postu i uczestnictwa w Eucharystii odpustowej – tańczą, jedzą potrawy mięsne i piją alkohol. Staramy się powoli przekonywać ich, aby czcili ten dzień bardziej na sposób chrześcijański niż pogański.
Czy Meksykanie nadal kochają Jana Pawła II? Przypomnijmy, że jego pierwsza apostolska podróż zagraniczna w 1979 r. odbyła się właśnie do Meksyku, a później był tam aż cztery razy w 1990, 1993, 1999 i 2002...
– Meksykanie bardzo kochają Jana Pawła II i pamiętają o nim. Choć mamy już drugiego biskupa Rzymu po śmierci papieża Polaka, to wciąż można kupić na straganach wizerunek Matki Bożej z Guadalupe, która obejmuje właśnie „kochanego papieża”. Od prawie roku św. Jan Paweł II jest w panteonie świętych, co przyczyniło się do powstania wielu kościołów i kaplic pod jego wezwaniem. Do dzisiaj znajomi Meksykanie wspominają go z wielkim pietyzmem, wskazując na jego spontaniczność, szacunek dla meksykańskiej kultury i tradycji, wielką duchowość, a zwłaszcza kult, jakim darzył Matkę Bożą z Guadalupe.
Niedawno w naszej diecezji Valle de Chalco odbyła się peregrynacja relikwii św. Jana Pawła II. Przychodziły rzesze wiernych, aby oddać im cześć i zanosić prośby do Boga Miłosiernego za jego wstawiennictwem. Ludzie szukają w nim przykładu wiary i dlatego coraz więcej parafii meksykańskich ma relikwie papieża z Polski. Mamy je również my w sanktuarium w Tenago del Aire. Inną ciekawostką jest, że inicjatorem powstania diecezji i katedry w Valle de Chalco był właśnie Jan Paweł II. W tym miejscu w 1990 r. odprawił Mszę św. na ówczesnych błoniach. Zasadził potem drzewko oliwne, które (ogrodzone) do dziś jest świadectwem tamtego wydarzenia.
Przeżywamy obecnie Jubileusz Miłosierdzia. Papież podczas pielgrzymki na pewno nieraz nawiąże do Roku Świętego. Jak kult Miłosierdzia Bożego rozwija się w Meksyku, szczególnie w waszym sanktuarium?
– W Meksyku rozwinął się już w latach 40. i 50 XX w. Kiedyś byliśmy na tzw. misji ludowej w stanie Jalisco i w jednym z domów w ołtarzyku znajdował się obrazek Jezusa Miłosiernego. Gospodyni powiedziała nam, że jej matka już w latach 50. znała nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia. W naszej parafii, jeszcze zanim przybyli tu pallotyni, pewna parafianka prowadziła grupę świeckich, którzy krzewili to nabożeństwo. Teraz w czasie Jubileuszu Miłosierdzia jest ono na nowo odkrywane w Meksyku. W naszym sanktuarium w święcie Miłosierdzia Bożego jeszcze przed kilkunastoma laty uczestniczyło kilkaset osób, a teraz jest ich kilkanaście tysięcy. Warto zauważyć, że świeccy angażują się jako misjonarze Bożego Miłosierdzia, ewangelizują po prywatnych domach i na ulicach, intronizując obraz Jezusa Miłosiernego. A na czas Jubileuszu nasz biskup Victor René Rodríguez Gómez otworzył Drzwi Święte Bożego Miłosierdzia, przez które przechodzą licznie przybywający pielgrzymi. Dodatkowa akcja duszpasterska, która już przynosi duchowe owoce, to adoracja Najświętszego Sakramentu z możliwością skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania.
Czego oczekują Meksykanie od papieskiej wizyty?
– Oczekują przede wszystkim słów wiary i nadziei od papieża, który prowadzi Kościół do zbawienia i świętości. Franciszek jest osobą charyzmatyczną, która przyjeżdża, aby dotknąć bolesnych problemów Meksyku. Można powiedzieć, że miasta, które odwiedzi, są ich symbolami – np. Morelia, stolica stanu Michoacán, który opanowała mafia. Ludzie cierpią tam na co dzień przemoc i giną na ulicach. Panuje strach. Ojcie Święty będzie też w Tuxtla Gutiérrez, stolicy stanu Chiapas, gdzie spotka się z Indianami, zapomnianymi i dość często zmarginalizowanymi mieszkańcami Meksyku. Na pewno dotknie ponadto problemu machismo – kultu niedojrzałej męskości, a także wypaczeń kultury liberalnej – np. „małżeństw” homoseksualnych. W Ciudad Juarez Franciszek przede wszystkim przemówi do więźniów, migrantów i uchodźców. Tam też spotka się z rodzinami zaginionych w 2014 r. studentów z Ayotzinapa. Do tej pory nie wiadomo, co się z nimi stało. Franciszek będzie na pewno blisko osób ubogich tak materialnie, jak i duchowo.
Rozmawiali: ks. Artur Karbowy SAC i Krzysztof Tomasik
Ks. Bartłomiej Pałys urodził się w Świdnicy w 1973 r. W 2002 r. w Ołtarzewie przyjął święcenia kapłańskie jako pallotyn. Był wikariuszem w parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Bielsku–Białej. Po przygotowaniu w Centrum Formacji Misyjnej we wrześniu 2004 r. wyjechał do Meksyku, gdzie pracował jako wikariusz w parafii pw. Matki Bożej Gromnicznej w Nezahualcoyotl. Był proboszczem w parafii pw. Matki Bożej Ucieczki Grzeszników w Valle de Chalco. Teraz jest proboszczem w parafii pw. św. Jana Chrzciciela i rektorem sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Tenango del Aire.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.