"Kościół zdradził Jana Pawła II"

Kościół zdradził Jana Pawła II, bo praktyka duszpasterska dotycząca małżeństwa i rodziny nie poszła za głosem papieża, a nawet nie zapoznała się z jego nauczaniem – stwierdza w rozmowie z KAI abp Henryk Hoser.

Czy mówi się o tym klerykom w trakcie wykładów w seminarium? Czy pracują z rodzinami?

Staram się poruszać te treści w trakcie moich wykładów z bioetyki. Od przyszłego roku chcemy wprowadzić staże w ośrodkach formacji rodziny. Ale wcześniej trzeba przekonać księży do takich działań. Ociężałość i inercja w Kościele jest ogromna, nawet sobie nie zdajemy sprawy, jak wielka. Przyzwyczajenia, przeświadczenie, że było dobrze, więc po co coś zmieniać...

Tymczasem potrzebne jest ogromne przyspieszenie, dotrzymanie kroku w odpowiedzi na zmiany. Ale ludzie Kościoła są też dziećmi tego pokolenia.

Przebywając w wirtualnym świecie, są już nadgryzieni przez indywidualistyczną filozofię życiową, mentalność, izolację, niezdolność do tworzenia głębokich więzi osobowych. To bardzo trudny problem młodego pokolenia dzisiaj.

Jednak w diecezjach jest sporo inicjatyw prorodzinnych.

W Polsce jest wielka liczba oddolnych inicjatyw ludzi świeckich, nie ma tygodnia, żeby się ktoś z jakimś pomysłem nie zgłosił. Czasem te pomysły są nietrafione, czasem znakomite. W naszej diecezji świetnie się rozwija Domowy Kościół. Zatacza coraz szersze kręgi, mają mnóstwo pomysłów, Są ekipy Notre-Dame, założone przez o. Henri Caffarela. Zwracał on uwagę, jak ważne jest, żeby codziennie małżonkowie siadali i rozmawiali ze sobą, żeby mieli czas dla siebie, wyłącznie dla siebie. Jak Państwo widzą, mam i optymistyczną wypowiedź.

Świeccy zaangażowani w apostolstwo to droga wyjścia z impasu. Ale co ma Kościół do zaoferowania ludziom, którzy są całkowicie poza Kościołem, gdy nie ma już wspólnego języka, odniesień?

Pytano muzułmanów we Francji, jak widzą chrześcijan. A oni odpowiedzieli: chrześcijanie są nierozpoznawalni. W starożytnym liście do Diogeneta pisanym przez nieznanego autora czytamy piękny fragment: "Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem", ale jedynie wartościami, według których żyją. Po prostu trzeba dawać świadectwo.

Pytanie, ilu katolików spotkali muzułmanie w zlaicyzowanej Francji. Jakim językiem mówić do tego zlaicyzowanego świata?

W mojej diecezji wydałem polecenie, aby ilekroć jestem na wizytacji, witała mnie wielodzietna rodzina. Tak się dzieje i te wielodzietne rodziny dają piękne świadectwo, bo mają piękne, kochane dzieci. Trzeba znaleźć język świadectwa, a liczna rodzina jest widoczna. I gdy ludzie widzą, jak wspaniałe są te dzieci - grzeczne, kulturalne, że nie ma w nich strachu „ocaleńców”, których rodzice dokonali kiedyś aborcji, łatwo nawiązują kontakty. Lubię porównywać dzieci z rodzin wielodzietnych do otoczaków. Tak się ocierają o siebie, że stają się okrągłe, przyjazne, oplata je sieć relacji, czują się bezpieczne.

Jak warszawska Praga i cała diecezja odpowiada na te trudności?

Warszawska Praga ma swój klimat. Prawie na każdym podwórku jest kapliczka, ludzie nie zawsze zamożni, bywa, że z problemami, ale szanują się nawzajem i czują się związani z Kościołem. Tu więzy międzyludzkie są bardzo mocne. W nowych dzielnicach natomiast, od niedawna zasiedlonych, małżeństwa i rodziny czują się bardzo osamotnione, zanurzone w anonimowym środowisku. I borykają się z mnóstwem codziennych problemów. Będę starał się, żeby w każdym mieście diecezji i ważniejszych dekanatach był choć jeden ośrodek formacji rodziny. One później tworzą się przez pączkowanie.

Czym konkretnie się zajmują?

Integralną formacją rodziny we wszystkich etapach wiekowych. Jan Paweł II wyróżniał trzy etapy przygotowania do życia małżeńskiego - doświadczenia dziecka w rodzinie, które obserwuje swoich rodziców. Najważniejszą szkołą jest dzieciństwo, gdy człowiek obserwuje swoich rodziców, a później będzie ich naśladował. Drugi etap to okres dojrzewania, niezwykle trudny dla wychowanków i wychowawców, a trzeci - to bezpośrednie przygotowanie do zawarcia małżeństwa, do ceremonii zawarcia sakramentu. I jest etap czwarty, duszpasterski, postmatrymonialny, bo trzeba towarzyszyć małżeństwu - w jego kryzysach, zmianach faz życia, we wszystkich wyzwaniach, aż dojdzie do szczęśliwej starości. Towarzyszenie małżeństwu we wszystkich fazach i sytuacjach - na tym polega duszpasterstwo rodziny.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama