W strugach deszczu odbyło się spotkanie Ojca Świętego z młodzieżą na Uniwersytecie św. Tomasza w Manili. Na tej dominikańskiej uczelni Franciszek przewodniczył liturgii słowa, a także wysłuchał świadectw młodzieży.
Witając Ojca Świętego odpowiedzialny w filipińskim episkopacie za młodzież bp Leopoldo C. Jaucian, S.V.D. zaznaczył, że społeczeństwo jego ojczyzny jest młode, a młodzież cechuje ideowość i niewinność. Jest ona obdarzona wieloma talentami i marzeniami o lepszej przyszłości. Niektórzy doświadczają jednak różnych form ubóstwa i stają się ofiarami różnych form wyzysku. Mimo to nie tracą wiary. Poprosił więc papieża o pobłogosławienie słowo Bożej miłości. Następnie uroczyście wniesiono krzyż. Zespół odśpiewał piosenkę o dzieciach ulicy.
Z kolei swoje świadectwa przedstawili młodzi ludzie, 14 letni chłopiec i 12 letnia dziewczyna, mówiąc o straszliwych doświadczeniach dzieci ulicy, w tym narkomanii i prostytucji, ale także wyjścia z biedy materialnej i duchowej dzięki dziełom Kościoła. Ich pytanie brzmiało: dlaczego Bóg pozwala na takie doświadczenia, choć nie jest to winą dzieci i dlaczego tylko niewielu im pomaga? Ze wzruszeniem podeszli do Franciszka i przytulili się, prosząc o błogosławieństwo.
Następne student prawa – mówił o wpływach współczesnej cywilizacji na ludzi młodych oraz prosił Ojca Świętego o przedstawienie możliwości zastanowienia się i wsłuchania w słowo Boże, ale także sensu prawdziwej miłości.
Z kolei młody, 29 letni wynalazca słonecznej lampy nocnej dla ofiar tajfunu w Tacloban mówił o swoim zaangażowaniu jako wolontariusz. Zadał pytanie jak ludzie młodzi mogą być dzisiaj autentycznymi pośrednikami miłosierdzia i współczucia.
Odczytano fragment z 1 Listu św. Pawła do Tymoteusza (4,12-16), w którym Apostoł zachęca by nie zaniedbywać w sobie charyzmatu, oraz fragment Ewangelii św. Marka (10,17-22) o bogatym młodzieńcu, któremu Jezus mówi: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim”.
Ojciec Święty odłożył na bok przygotowany tekst i wygłosił improwizowaną homilię.
Przypomniał, że wczoraj w Tacloban przed Mszą św. wydarzył się tragiczny wypadek i zginęła 27 letnia wolontariuszkę Kristel Padasas. Prosił o modlitwę za nią oraz jej rodziców, których była jedyną córką.
Zauważył, że wśród zadających pytania było trzech młodych mężczyzn, a tylko jedna dziewczyna, ale to właśnie ona zadała pytanie, na które na trudno znaleźć odpowiedź: dlaczego Bóg pozwala na takie doświadczenia, choć nie jest to winą dzieci i dlaczego tylko niewielu im pomaga? Podkreślił, że kobiety mają wiele do powiedzenia w dzisiejszym społeczeństwie. Potrafią zadawać pytania, jakich mężczyźni nie potrafią zrozumieć. Zauważył, że młoda Glycelle nie mogła wyrazić swego pytania słowami, ale jedynie łzami. Wskazał, że tylko wtedy, gdy możemy płakać, to jesteśmy bliżej odpowiedzi na pytanie, dlaczego dzieci cierpią, podobnie Chrystus, gdy zapłakał, to był w stanie zrozumieć nasze życie. Dodał, że w dzisiejszym świecie istnieje niezdolność, by płakać. Płaczą jedynie odrzuceni. Dlaczego dzieci cierpią? Na to pytanie Franciszek odpowiedział, że pewne realia życia można zobaczyć tylko oczami oczyszczonymi przez łzy i postawił zgromadzonym pytanie do przemyślenia: czy nauczyłem się płakać z kimś drugim? „Nauczmy się, jak się płakać. Nie zapominajmy tej lekcji” - zaapelował papież i zachęcił, by nauczyć się płakać tak, jak ta młoda dziewczyna. Jeśli bowiem nie nauczymy się płakać, to nie możemy być dobrymi chrześcijanami. Przypomniał, że Pan Jezus płakał. Płakał z powodu swego przyjaciela, w swoim sercu. Był poruszony do łez, do współczucia. W obliczu tragedii, naszą reakcja musi być albo milczenie, albo też słowo rodzące się z łez. „Bądźcie odważni. Nie bójcie się płakać” - wezwał Ojciec Święty.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.