Była pionierem pod każdym względem - założyła pierwszą regularną szkołę dla dziewcząt na ziemiach polskich, a także nowatorskie żeńskie zgromadzenie, które miało cel edukacyjny.
Była pierwsza z długiego łańcucha kobiet, które prowadziły dzieła na rzecz ich promocji. Jej dzieło trwa nieprzerwanie od ponad 380 lat w tym samym miejscu, mimo wojen, rozbiorów i dwóch totalitaryzmów. Matka Zofia Czeska z Maciejowskich, założycielka Zgromadzenia Sióstr Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny - Prezentek, zostanie beatyfikowana 9 czerwca, czego gorąco pragnął Jan Paweł II, gorliwy obrońca przed zakusami komunistów szkoły, prowadzonej przez zakonnice. Wśród jej najsłynniejszych absolwentek jest genialna aktorka Helena Modrzejewska.
Zwyczajny los polskiej szlachcianki
Pochodziła za szlachty sandomierskiej. Gniazdo rodzinne - Maciejowice - znajduje się pod Szydłowem, zaś jej ojciec Mateusz Maciejowski był dziedzicem Budziszowic. Jednak niemal całe jej życie było związane z Krakowem - "najsławniejszym miastem Sarmacji", jak określano stolicę Rzeczypospolitej.
Przyszła na świat w 1584 r. Postulatorka procesu beatyfikacyjnego, s. Renata Gąsior nie wyklucza, że urodziła się w Krakowie, bo rodzina Maciejowskich miała tu kamienice, więc jej członkowie mogli tu dłużej przebywać. Zofia wychowywała się w licznej rodzinie - miała ośmioro rodzeństwa.
Nie zachowały się żadne informacje o jej dzieciństwie i wczesnej młodości, wiadomo z pewnością, że w 1600 roku, gdy miała 16 lat, poślubiła Jana Czeskiego, dziedzica wsi Czechy. Wniosła mu w posagu 6 tys. florenów, sumę trzykrotnie wyższą od przeciętnej - panna Zofia była dobrą partią. Małżeństwo było bezdzietne i krótkotrwałe - Jan zmarł na przełomie 1606 i 1607 roku. Młoda wdowa, choć została porwana przez Hermolausa Gładysza, dziedzica Stróż i Polnej, jednak nie chciała powtórnie wychodzić za mąż. Porwanie było zwyczajową formą przyspieszenia decyzji matrymonialnych. Żoną porywacza została jej młodsza siostra, Anna.
Prawdopodobnie przez kilka lat po śmierci męża Zofia pomagała owdowiałemu swemu ojcu w wychowaniu młodszego rodzeństwa. Ostatecznie przeniosła się na stałe do Krakowa, gdzie jej ojciec posiadał dwie sąsiadujące ze sobą kamienice przy ulicy Szpitalnej. Kilka miesięcy przed śmiercią w 1614 r. ojciec Zofii zapisał "prawdziwie najdroższej córce" część jednej z kamienic - cztery pomieszczenia ze strychem. W ciągu kolejnych lat wdowa po Janie Czeskim wykupywała udziały własności od swojego rodzeństwa i została właścicielką obu nieruchomości, tak że w 1622 roku "zapisała je i wiecznie darem nieodmiennym i nieodwrotnym dała i darowała panienkom sierotom tak stanu szlacheckiego jako i miejskiego na mieszkanie wiecznymi czasy". Tak położyła podwaliny materialne pod dzieło, które trwa do dziś. Matka Czeska zmarła w opinii świętości 1 kwietnia 1650 r. Została pochowana w Bazylice Mariackiej, najbardziej prestiżowej świątyni Krakowa, co świadczy o uznaniu władz kościelnych dla jej dzieła.
Dom Panieński
Wspomniana darowizna świadczy o tym, że Zofia Czeska miała już w tym czasie wykrystalizowany plan działania. Być może z tego powodu nie zdecydowała się na ponowne małżeństwo. Pragnęła zająć się osieroconymi dziewczętami - wykształcić je i dobrze przygotować do przyszłych obowiązków życiowych. W owych czasach był to projekt śmiały - powszechna była opinia, że kobiet nie należy kształcić, wręcz przeciwnie - zbyt uczone wzbudzały podejrzliwość, co odzwierciedla przysłowie: "Która czyta, śpiewa, gędzie, z tej rzadko cnotliwa będzie".
Mimo obiegowych opinii dziewczęta kształciły się w zamożnych szlacheckich domach, gdzie mogły pobierać nauki u preceptorów, zatrudnionych do nauczania ich braci, albo w klasztorach żeńskich, które niemal bezwyjątkowo organizowały nauczanie dla panien.
Jednak matka Czeska zdecydowała, że potrzebna jest regularna formacja młodych kobiet i z żelazną konsekwencją zaczęła organizować swój instytut. Jej działania z pewnością mają źródło w postawie życiowej - spory majątek, którym dysponowała, przeznaczała na dzieła dobroczynne i kult. Obdarowywała hojnie klasztory i kościoły Krakowa i okolic, tysiąc florenów ofiarowała na ołtarz loretański w kościele Mariackim w Krakowie, była dobrodziejką Domu Profesorów Ojców Jezuitów przy kościele św. Barbary, a także kilku innych kościołów w mieście, fundowała Msze św. ku czci Najświętszej Maryi Panny.
Poświęciła się pracy wychowawczej, a pomysł na dalsze życie musiał zrodzić się po wnikliwym odczytaniu znaków czasu, w których żyła. Wiek XVII był dla Rzeczpospolitej niespokojny, przetoczyło się przez nią blisko 70 wojen - począwszy od niewielkich konfliktów granicznych z sąsiadami aż po potop szwedzki, od którego zaczął się schyłek jej świetności. Plagą dla ówczesnych Polaków były nie tylko wojny, ale też epidemie, dziesiątkujące miasta i wsie oraz klęski żywiołowe. Po każdej klęsce zostawała wielka ilość sierot i tymi dziećmi zdecydowała zaopiekować się pani Czeska.
Swoje dzieło zaczęła od zapewnienia bazy materialnej - wykonała remont generalny kamienic przy Szpitalnej i połączyła je w całość. Dobudowała kolejne piętro. Gdy po pięciu latach prace były zakończone, niezwłocznie udała się do biskupa krakowskiego Marcina Szyszkowskiego z prośbą o zatwierdzenie Domu Panieńskiego i poświęcenie kaplicy domowej. Wszystko, co robiła, musiało być umocowane w Kościele. Biskup zaaprobował dzieło i "nic nie zważając na niektórych ludzi mowy, którzy go od tego odwodzili", 27 lutego 1627 r. kaplica pw. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny została poświęcona. Zgromadzenie Sióstr Prezentek, które zostało ostatecznie zatwierdzone w 1698 r.. W 1633 r. w imieniu Stolicy Apostolskiej Fundację zaaprobował nuncjusz apostolski w Polsce Honorat Visconti, w tym samym roku dzieło zatwierdziła władza świecka, Władysław IV Waza, a trzy lata wcześniej żona Zygmunta III objęła dzieło matki Zofii swoją protekcją.
Potrydencka odnowa
Zofia Czeska była osobą głębokiej wiary. Jeszcze jako mężatka, mając 18 lat, została członkinią założonego przez ks. Piotra Skargę Bractwa Miłosierdzia, dzięki któremu z pewnością poznała niedolę wielu mieszkańców Krakowa i okolic. Później zapisała się do kilku kolejnych bractw. Utrzymywała stały kontakt z ojcami jezuitami, którzy byli jej spowiednikami, ale też z karmelitankami bosymi, franciszkankami i benedyktynkami. Zachowana do dziś jej osobista biblioteczka świadczy o tym, że sama dokształcała się, a pewnie też szukała wzorców czytając żywoty świętych kobiet, Kingi i Salomei. Znała nie tylko duchowość jezuicką, ale też karmelitańską - w jej księgozbiorze jest polski przekład "Drogi doskonałości" św. Teresy z Avili. Na żywocie bł. Salomei zanotowała: "Kto tę księgę czytać będzie, błogosław mu Boże wszędzie".
Dzięki kontaktom z duchownymi wiedziała, jakie po Soborze Trydenckim są zadania Kościoła i włączyła się w jego odnowę - solidne wychowanie człowieka, gruntowne wykształcenie i formacja religijna miała stać się fundamentem tej odnowy.
Do Domu Panieńskiego przyjmowała trzy grupy dziewcząt: utrzymywane przez zakład sieroty i córki ubogich rodzin, córki zamożniejszych rodziców, mieszkające w Domu oraz dochodzące z miasta uczennice.
Matka realizowała dobrze przemyślany projekt. W unikatowym dokumencie, jakim są "Ustawy albo sposób życia Domu Panieńskiego" pisała: "Obrałam sobie najmniejsze, dzieci i sieroty, to jest ubogie i opatrzenia niemające panienki, aby z tej najmniejszej cząstki (przy której mnie Bóg z łaski miłosierdzia swego postawił) miały wychowanie dobre i z młodości ćwiczone były nie tylko w bojaźni Bożej, w uczciwych i chrześcijańskich obyczajach, ale też i w robotach stanowi panieńskiemu przynależnych".
Dziewczęta uczyły się katechizmu, czytania, pisania oraz śpiewu. Miały wyznaczone trwające miesiąc dyżury w refektarzu, przy zmywaniu naczyń, praniu i sprzątaniu. Uczyły się robót ręcznych, w tym przędzenia. W koncepcji Matki Dom Panieński był szkołą Chrystusa, w której On był Mistrzem i Panem. Mistrzynie miały być jak matki i odznaczać się osobistymi zaletami i głęboką pobożnością, tak żeby były wzorem dla dziewczynek. Matka Zofia zalecała siostrom by karząc uczennice nie powodowały się emocjami, a cel wychowawczy osiągały nie karą, a łagodnością i zawstydzeniem. Nie wolno było bić dzieci pięścią, policzkować, szarpać za włosy. Siostrom nie wolno było wypominać uczennicom, że ich rodzice są ubodzy, nie wolno było je poniżać i upokarzać - godność ludzka każdej uczennicy miała być uszanowana. Do każdej trzeba było podchodzić indywidualnie. W Domu obowiązywała też zasada równości - szlachcianki były traktowane tak samo jak dziewczęta z mieszczańskich rodzin.
Ideałem, stawianym dziewczętom była Matka Boża. Oddanie Jej czci i zaufanie Jej tworzyło klimat duchowy Domu Panieńskiego, a Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny było szczególnie rozważaną tajemnicą. Wychowanie było w koncepcji Założycielki służbą Bogu.
S. Renata Gąsior zwraca uwagę, że był tu realizowany integralny system pedagogiczny, obejmujący wszystkie sfery osobowości. Każda z dziewcząt mogła identyfikować się z Maryją w różnych stadiach Jej życia, w tajemnicach radosnych i bolesnych - od panieńskiego przez życie z rodziną aż po wdowieństwo i okres po ukrzyżowaniu Jezusa. Modlitwa, śpiewanie "Godzinek" i praca wyznaczały rytm instytutu.
- W Domu Panieńskim wychowywano kobiety mocno związane z Bogiem, dobrze przygotowane do realiów życia - stwierdza s. Gąsior. Edukacja zaczynała się w wieku 7 lat, po skończeniu 14-15 lat dziewczynki opuszczały instytut, by wyjść za mąż, wstąpić do klasztoru, iść na służbę lub wrócić do rodzin. Niektóre z nich pozostawały w Domu Panieńskim i kontynuowały dzieło Matki.
Na tym jednak nie wyczerpuje się nowatorstwo Zofii Czeskiej. Stworzyła ona zręby zgromadzenia zakonnego nowego typu niejako wbrew postanowieniom Soboru Trydenckiego by objąć klauzurą wszystkie współczesne zakony żeńskie. Nie od razu Matka zdecydowała się na powołanie nowej wspólnoty zakonnej. Z biegiem lat musiała jednak uznać, że najlepszym zabezpieczeniem dla dzieła będzie zgromadzenie - miejsce dojrzewania do świętości dla mistrzyń i panienek, więc zdecydowała się nadać mu regułę zakonną. Ostatecznie Konstytucje Zgromadzenia zatwierdził bp Andrzej Trzebicki w 1660 roku już po śmierci Zofii Czeskiej. Szanująca precedensowe rozwiązania Stolica Apostolska zaaprobowała nowe polskie zgromadzenie, które oparło swe reguły na ustawach Domu Panieńskiego św. Eufemii w Rzymie - umocowanie prawne Zgromadzenia, na którym Matce zależało całe życie stało się faktem.
Kobiece człowieczeństwo
"Nie popuszczę" - powiedział na prywatnym spotkaniu z matką generalną Donatą Smoleń i grupą prezentek Jan Paweł II w 1996 r. Była to reakcja na informację o wszczęciu procesu beatyfikacyjnego matki Czeskiej. Karol Wojtyła jako biskup krakowski regularnie odwiedzał szkołę sióstr prezentek i bardzo cenił ich dzieło.
Fenomenem, związanym z dziełem Założycielki jest fakt, że wspólnota zakonna, która zgodnie z zaleceniem biskupa miała liczyć 10 osób (zasada ta została zmieniona dopiero w latach 20. XX w.), przetrwała tyle wieków w kraju o tak burzliwej historii i trwa do dziś w tym samym miejscu. - Trzeba wziąć pod uwagę, że zawsze były we wspólnocie siostry starsze i chore, a jednak szkoła trwała - zwraca uwagę s. Gąsior.
Mieszkańcy Krakowa, choć początkowo byli jej przeciwni, szybko docenili dzieło matki Czeskiej. Szkoła sióstr prezentek tworzy do dziś specyfikę i klimat ich miasta. Zmieniały się czasy, program, władze, a szkoła trwała.
Tę żywotność tłumaczy niezmienna w swej wartości koncepcja matki Czeskiej. Znakomicie ujął charyzmat Założycielki kard. Wojtyła w liście, wydanym w 1977 r. z okazji 350. rocznicy założenia szkoły. Pisał w nim, że ludzkim odpowiednikiem dla tajemnicy "prezentacji Maryi" w świątyni Jerozolimskiej Zgromadzenie znalazło w działalności wychowawczej. "Pomóc każdej młodej duszy przeżyć swoją własną tajemnicę «Prezentacji», pomóc jej stanąć wobec Boga żywego, który jest miłością i ukształtować z tej świadomości życie jako odpowiedź na tę miłość - pisał o powołaniu prezentek.
Zaś w homilii, wygłoszonej z okazji jubileuszu stwierdził: "W tej szkole chodzi przede wszystkim o kobiece człowieczeństwo, dziewczęce, a później kobiece, które najpełniej się rozwinie wówczas, jeżeli odnajdzie swój kontakt z tym przedziwnym człowieczeństwem Bogurodzicy, z Jej macierzyństwem, a przede wszystkim z Jej dziewictwem. Tak, to wszystko jest zawarte w tajemnicy Ofiarowania - prezentacji".
W rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański, Papież Franciszek mówił o męczennikach, oddających życie.
"Chciałem, aby drugie Drzwi Święte były tutaj, w więzieniu."
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.