Rozwód to bankructwo, a związek partnerski spółka z o.o. – twierdzi publicysta Mariusz Cieślik.
- Właściwie funkcjonująca tradycyjna rodzina jest podstawą ładu społecznego i dobrobytu każdego kraju. Im więcej w małżeństwach rodzi się dzieci, tym lepiej. Dzięki temu kraj może się rozwijać zarówno w dziedzinie gospodarki, jak i kultury. Rozwody, niska dzietność i osłabienie rodziny, które obserwujemy pod koniec XX wieku, mają zły wpływ na sytuację społeczeństw Zachodu – pisze na łamach „Rzeczpospolitej” publicysta M. Cieślik, streszczając w ten sposób poglądy ekonomisty Gary’ego Beckera.
- Nie należy do PiS. Ba, nie jest nawet znajomym ministra Gowina. Chyba nie jest też katolikiem, zresztą znaczna część jego poglądów nie znalazłaby uznania w Kościele – dodaje. Becker „jako pierwszy, najzupełniej serio i ze wszystkimi tego konsekwencjami, potraktował akt małżeństwa jak umowę spółki, a rodzinę jak przedsiębiorstwo. Rozwód to, idąc tropem tej metafory, rodzaj bankructwa, a związek partnerski czy, jak kto woli, >życie na kocią łapę<, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością”.
Na podstawie poglądów Beckera Cieślik wysnuwa wniosek, że związki partnerskie nie służą rozwojowi gospodarczemu. - Jeśli chcemy społeczeństwa ludzi odpowiedzialnych, którzy serio traktują swoje zobowiązania, powinniśmy wspierać małżeństwo kosztem związków partnerskich. Osoby żyjące w związku małżeńskim przystępują przecież do niego z myślą o jego trwałości, wyznaczanej horyzontem całego życia. (…) Tymczasem ludzie pozostający w związkach partnerskich, które rozwiązać można bez najmniejszego zachodu, stawiają swoją osobistą wolność nad odpowiedzialnością za innych ludzi i nikt mi nie wmówi, że to jest dla społeczeństwa korzystne – tłumaczy. I konkluduje: - Tradycyjna rodzina to myślenie o odległej przyszłości oraz uciążliwe obowiązki, które bierze się na siebie na wiele dziesięcioleci. Ale nie ma innej drogi, by kraj się rozwijał i miał dobre perspektywy.
Wizyta w tym kraju, w którym nie był nigdy żaden papież, była marzeniem Franciszka.
Papież przyjął działaczy, którzy przed rokiem zorganizowali "Arenę Pokoju".
Przez 12 lat pontyfikatu Franciszek nigdy nie był tam na urlopie.
Realizowany jest tam eko-projekt inspirowany encykliką Franciszka "Laudato si' ".
Musimy pamiętać, że to obecny wśród nas Zmartwychwstały Chrystus chroni i prowadzi Kościół.
Prace trwały około dwóch tygodni, a ich efektem jest wyjątkowe dzieło sztuki ogrodniczej.