W asyście policji i straży miejskiej ulicami Łodzi przeszły w sobotę dwie manifestacje - popierający "mniejszości seksualne" Marsz Równości oraz sprzeciwiający mu się Marsz Normalności.
Marsz Równości gejów i lesbijek odbył się w ramach trwającego od piątku Drugiego Maratonu Równości "Łódź równa się!", zorganizowanego przez Kampanię Przeciw Homofobii. Podobnie jak w ub. roku uczestnicy marszu zebrali się na Starym Rynku. Podkreślali, że przez udział w manifestacji chcą promować "tolerancję, różnorodność i równouprawnienie".
Na Stary Rynek przyszło ok. 100 kolorowo ubranych osób, które po godz. 14 z balonami w rękach, w rytm samby, ruszyły ulicami Wolborską, Franciszkańską, Kilińskiego i Pomorską w kierunku ronda Solidarności. Na trasie przemarszu była policja i straż miejska, jednak nawet taka asysta nie uchroniła manifestantów od jajek i grudek ziemi, którymi rzucali uczestnicy Marszu Normalności.
Ta druga manifestacja, zorganizowana przez Młodzież Wszechpolską, rozpoczęła się w południe w Pasażu Schillera, skąd ok. 150 osób ulicami Piotrkowską i Nowomiejską przeszło do sąsiadującego ze Starym Rynkiem Parku Staromiejskiego (tzw. Park Śledzia), w którym demonstranci czekali na rozpoczęcie Marszu Równości.
"Jesteśmy tu po to, żeby podkreślić tradycyjne wartości normalnej rodziny. Tylko taka rodzina jest w stanie utrzymać zdrowe społeczeństwo, które będzie się rozwijało i nie wymrze. Sprzeciwiamy się homopropagandzie i taktyce trzech kroków, która dąży do adopcji dzieci przez homoseksualistów. Domagamy się prawnego zakazu promocji homoseksualizmu" - mówił jeden z organizatorów Marszu Normalności, Adam Małecki z Młodzieży Wszechpolskiej.
Dodał, że Marsz Normalności jest demonstracją pokojową. Mimo tych zapowiedzi jego uczestnicy próbowali zakłócić przebieg drugiej manifestacji.
Po rozpoczęciu Marszu Równości w kierunku jego uczestników poleciały m.in. jajka i grudki ziemi. Policja nie dopuściła jednak do bezpośredniego starcia i przerwania marszu, którego uczestnicy zgodnie z wcześniejszym planem dotarli do ronda Solidarności a później wrócili na Stary Rynek.(PAP)
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.