Al-Kaida Islamskiego Maghrebu zagroziła, że w razie ataku na jej bazy w północnym Mali zabije Europejczyków, w tym sześciu Francuzów, których porwała kilka miesięcy temu - podała w czwartek mauretańska agencja prasowa ANI.
"Ostrzegamy wszystkie zainteresowane kraje: Francję, Wielką Brytanię i Szwecję, że udział w operacjach, na które się zanosi przeciwko mudżahedinom w północnym Mali, albo zgoda na nie będą uzasadnieniem dla śmierci obywateli" tych państw - głosi oświadczenie Al-Kaidy.
Grupa ta w grudniu 2011 r. przyznała się do porwania w Mali pięciu cudzoziemców, w tym dwóch obywateli Francji, których określiła jako "szpiegów francuskich służb specjalnych". Opublikowała zdjęcia zakładników, nie wyjaśniając wówczas, z jakich krajów pochodzą pozostali porwani.
Łącznie w rękach Al-Kaidy pozostaje, jak się ocenia, dziewięciu cudzoziemców, w tym sześciu obywateli Francji.
Dwie próby odbicia zakładników podjęte przez Francję w lipcu 2010 roku i w styczniu 2011 roku zakończyły się niepowodzeniem i zabiciem porwanych.
Według ekspertów z dziedziny bezpieczeństwa, na których powołuje się agencja Reutera, napływ bojowników i broni po działaniach wojennych w Libii może wzmocnić siły Al-Kaidy w regionie Sahary.
Zwiększone zagrożenie porwaniem przez organizacje islamistyczne lub miejscowe bandy, które z nimi współpracują, sprawiło, że z wypraw do Mauretanii, Mali i Nigru rezygnują turyści z Zachodu.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.