Radośnie, choć nie bez obaw, przeżywać będą Boże Narodzenie wierni w Południowym Sudanie
Radośnie, bo będą to pierwsze święta w niepodległym kraju. A troski wynikają z wciąż niepewnej sytuacji politycznej i humanitarnej. Na południowym zachodzie kraju, na pograniczu z Demokratyczną Republiką Konga i Republiką Środkowoafrykańską, nadal działa sekciarska Armia Oporu Pana oraz lokalne ugrupowania rebelianckie. Nadzieją na spokojne święta jest jednak seria sukcesów południowosudańskiej armii w działaniach przeciwpartyzanckich, wspieranych przez instruktorów wojskowych z USA.
Gorzej jest na północy kraju, dokąd ściągają uchodźcy z Północnego Sudanu. Chodzi konkretnie o mieszkańców rejonu Nilu Błękitnego, gdzie rząd w Chartumie prowadzi krwawą pacyfikację. Źródła kościelne mówią o 20 tys. osób, które schroniły się w południowosudańskiej wiosce Doro. Wśród uchodźców, którym brakuje dosłownie wszystkiego, szerzy się głód i choroby.
Zaapelował o większą możliwość zaangażowania ich na kierowniczych stanowiskach.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Papież: - Kiedy spowiadam, pytam penitentów, czy i jak dają jałmużnę.