"Nawiedzeni i wyzwoleni przez Jezusa, prośmy o łaskę bycia świadkami życia w tym świecie, który jest go spragniony, świadkami budzącymi i wskrzeszającymi nadzieję Boga w sercach udręczonych i obciążonych smutkiem" - wezwał Franciszek podczas Mszy św. w Carpi, mieście które w maju 2012 r. zostało doświadczone silnym trzęsieniem ziemi. Papież przestrzegł przed pozostawaniem w "ciemnych jaskiniach", które mamy w swoim wnętrzu, poszukiwania samych siebie, rozpamiętywania i pogrążania się w udręce i zachęcił aby iść do Jezusa.
Publikujemy tekst papieskiej homilii.
Dzisiejsze czytania mówią nam o Bogu życia, który zwycięża śmierć. Zatrzymajmy się zwłaszcza na ostatnim z cudownych znaków, jakie uczynił Jezus przed swoją Paschą, przy grobie swego przyjaciela Łazarza.
Wydaje się, że tutaj wszystko się skończyło: grób przywalony jest dużym kamieniem; dookoła tylko płacz i rozpacz. Nawet Jezus jest wstrząśnięty dramatyczną tajemnicą straty osoby bliskiej: „wzburzył się wewnętrznie” i „był wstrząśnięty” (J 11,33). Wtedy „zapłakał” (w. 35) i poszedł do grobu, Ewangelia mówi: „ponownie wzburzony” (w. 38). Takie jest serce Boga: dalekie od zła, ale bliskie tych, którzy cierpią. Nie sprawia, by zło zniknęło magicznie, lecz współ-odczuwa cierpienie, czyni je swoim i przemienia, przeżywając je sam.
Zauważamy jednak, że pośród ogólnej rozpaczy z powodu śmierci Łazarza, Jezus nie daje się unieść przygnębieniu. Chociaż sam cierpiał, żąda mocnej wiary. Nie zamyka się w płaczu, ale wzruszony wyrusza do grobu. Nie daje się pochwycić otaczającemu Go zrezygnowanemu środowisku emocjonalnemu, ale modli się z ufnością i mówi: „Dziękuję Ci Ojcze” (w. 41). Tak więc w tajemnicy cierpienia, przed którym myślenie i postęp załamują się jak muchy na szybie, Jezus daje nam przykład, jak się mamy zachowywać: nie ucieka od cierpienia, które należy do tego życia, ale nie daje się uwięzić pesymizmowi.
Wokół tego grobu zachodzi zatem wielkie spotkanie-starcie. Z jednej strony mamy wielkie rozczarowanie, kruchość naszego życia doczesnego, które przeniknięte lękiem z powodu śmierci, często doświadcza klęski, ciemności wewnętrznej, wydającej się nie do pokonania. Nasza dusza, stworzona dla życia, cierpi czując, że jej pragnienie wiecznego dobra doznaje ucisku przez odwieczne i mroczne zło. Z jednej strony jest ta klęska grobu. Ale z drugiej strony jest nadzieja, która pokonuje śmierć i zło, i która ma imię: Jezus. Nie przynosi On trochę dobrego samopoczucia lub jakieś lekarstwo, żeby wydłużyć życie, ale głosi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (w. 25). Dlatego mówi: „Usuńcie kamień” (w. 39), a do Łazarza głośno woła: „Wyjdź na zewnątrz” (w. 43).
Drodzy bracia i siostry, my też jesteśmy zachęceni do podjęcia decyzji, po jakiej stanąć stronie. Możemy stanąć po stronie grobu albo po stronie Jezusa. Są ludzie, którzy dają się zamknąć w smutku i ludzie otwierający się na nadzieję. Są ludzie wciąż uwięzieni pod gruzami życia i ludzie, którzy podobnie jak wy, z Bożą pomocą podnoszą gruzy i odbudowują z cierpliwą nadzieją.
W obliczu wielkich pytań życia „dlaczego”, mamy dwie drogi: usiąść i posępnie spoglądać na wczorajsze i dzisiejsze groby, albo przybliżyć Jezusa do naszych grobów. Tak, ponieważ każdy z nas ma już mały grób, jakiś obszar trochę martwy w swoim sercu: pewną ranę, jakąś krzywdę doznaną lub zadaną, jakąś urazę, która nie daje spokoju, powracające wyrzuty sumienia, grzech, którego nie potrafimy przezwyciężyć. Nazwijmy dziś po imieniu te nasze groby i zaprośmy tam Jezusa. To dziwne, ale często wolimy być sami w ciemnych jaskiniach, które mamy w swoim wnętrzu, zamiast zaprosić tam Jezusa. Kusi nas, by zawsze szukać samych siebie, rozpamiętując i pogrążając się w udręce, liżąc rany, zamiast iść do Niego, mówiącego: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28 ). Nie dajmy się uwięzić pokusie pozostania samymi i przygnębionymi wypłakując się z powodu tego, co nam się przytrafia. Nie poddawajmy się bezużytecznej i nieskutecznej logice lęku, zrezygnowanemu powtarzaniu, że wszystko jest źle i nic nie jest tak jak kiedyś. To jest atmosfera grobu. Natomiast Pan pragnie otworzyć drogę życia, drogę spotkania z Nim, ufności w Nim, zmartwychwstania serca.
Odczuwajmy zatem, że do każdego z nas skierowane są słowa Jezusa wypowiedziane do Łazarza: „Wyjdź na zewnątrz!”. Wyjdź z zastoju smutku bez nadziei; rozwiąż bandaże strachu, które utrudniają drogę; sidłom blokujących ciebie słabości i niepokojów powtórz, że Bóg rozwiązuje węzły. Idąc za Jezusem uczymy się, by nie wiązać naszego życia z problemami, które nas gmatwają: zawsze będą problemy, a kiedy rozwiązujemy jeden, natychmiast przychodzi kolejny. Możemy jednak znaleźć nową stabilność, a tą stabilnością jest właśnie Jezus, który jest zmartwychwstaniem i życiem: wraz z Nim radość gości w sercu, odradza się nadzieja, ból przemienia się w pokój, lęk w zaufanie, próba, w dar miłości. I choć nie zabraknie ciężarów, to zawsze będzie Jego ręka, która podnosi, Jego Słowo które dodaje otuchy i mówi tobie: „Wyjdź na zewnątrz!, przyjdź do mnie!”.
Również do nas dzisiaj, podobnie jak wówczas Jezus mówi: „Usuńcie kamień!”. Niezależnie od tego, jak bardzo ciężka była by przeszłość, jak wielki grzech, silny wstyd, nigdy nie zabrońmy Panu wejścia. Usuńmy przed Nim ten kamień, który przeszkadza Jemu wejść: to jest czas pomyślny, aby usunąć nasz grzech, nasze przywiązanie do ziemskich marności, pychy blokującej nam duszę.
Nawiedzeni i wyzwoleni przez Jezusa, prośmy o łaskę bycia świadkami życia w tym świecie, który jest go spragniony, świadkami budzącymi i wskrzeszającymi nadzieję Boga w sercach udręczonych i obciążonych smutkiem. Naszym przepowiadaniem jest radość żyjącego Pana, który także i dziś mówi, jak w Księdze Ezechiela: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój” (Ez 37,12).
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.