Republika Środkowoafrykańska jest wciąż przysłowiową beczką prochu. Wizyta papieża w tym miejscu budzi ogromne obawy, gdy chodzi o względy bezpieczeństwa.
Ludzie liczą jednak, że Franciszek do nich przybędzie i nie tylko będzie zwiastunem pokoju, ale przede wszystkim wyciągnie na światło dzienne dokonujący się na tej ziemi dramat, na który świat od lat zamyka oczy.
O pielgrzymowaniu w strzeżonym konwoju i sytuacji w kraju trzeci już rok dotkniętym krwawym konfliktem Beata Zajączkowska rozmawia z od 25 lat pracującym w tym afrykańskim kraju ks. Mirosławem Gucwą, wikariuszem generalnym diecezji Bouar.
Beata Zajączkowska: Na spotkanie z papieżem jechaliście w konwoju kilkunastu samochodów strzeżonym przez oenzetowskie siły pokojowe. Republika Środkowoafrykańska to wciąż przysłowiowa beczka prochu?
Ks. Mirosław Gucwa: Niestety, przyczyną tego stanu rzeczy jest ogromna ilość broni, którą posiadają rożnego rodzaju ugrupowania rebeliantów i pospolitych bandytów. Pomimo programu rozbrojeniowego, pomimo różnych deklaracji podpisanych przez większość ugrupowań na zakończenie Forum Narodowego, które odbyło się w maju, sytuacja nie ulega zmianie na lepsze, raczej wciąż się pogarsza. Coraz więcej broni przecieka w nieodpowiednie ręce i jest łatwo dostępna na czarnym rynku. W czasie spotkania w jednej z dzielnic stolicy, pracujący u nas Rwandyjczyk usłyszał z ust swojego rozmówcy, że dzięki wcale nie dużej kwocie pieniędzy zgromadził ponad trzystu młodych ludzi, których zwabił bronią i obietnicami łatwego zysku. Tak tworzą się ugrupowania zbrojne, które później się rozrastają. Jak dotychczas siły międzynarodowe nie znalazły sposobu na ich pokojowe rozbrojenie albo też mają inne rozkazy.
Platforma Międzyreligijna jest ważnym narzędziem w przywracaniu w tym kraju pokoju. Imam, arcybiskup i pastor pracują ramię w stolicy, także w diecezji Bouar stawiacie na dialog. Widać owoce?
- Wszystkie dobre czyny, dobre inicjatywy rodzą jakieś owoce, możemy mówić jedynie o tych, które dają się zauważyć. Wiele innych owoców poznamy w innej rzeczywistości, dla oczu są one teraz ukryte. Ograniczę się do terenu Bouar, który znam najlepiej. Przede wszystkim w czasie największego zagrożenia uniknęliśmy rozlewu niewinnej krwi. Kiedy zaś fala niepokoju minęła, niestety jeszcze nie do końca, częste spotkania pomogły nam zachować względny spokój i lepiej zrozumieć jedni drugich. Ważnym elementem była wspólna modlitwa. Podkreślę jednak, ze działalność Platformy stanowiła jeden z wielu czynników wpływających na taki, a nie inny przebieg wydarzeń w Bouar. Platforma, jak wskazuje sama nazwa, ofiaruje przestrzeń tym wszystkim, którzy mają coś do powiedzenia i ochotę do zrobienia czegoś pożytecznego. W naszym przypadku chodzi o liderów religijnych, czyli tych, którzy dużo mówią, bo taka jest ich misja i swoim życiem świadczą o tym w co wierzą. Słowa zaś i czyny formują sumienia, a co za tym idzie w pozytywny sposób, bez przymusu, wpływają na takie, a nie inne postawy. Częstym motywem przepowiadania tychże liderów jest „rozbrojenie serc” czyli wyzwolenie od nienawiści, chęci zemsty, by móc przebaczyć i przyjąć drugiego człowieka jak brata. Mówimy o „rozbrojeniu serc” również tym, którzy trzymają w rękach bron. Wielu dało się przekonać i po rozbrojeniu serca złożyli również bron palną. Skoro ludzie mówią, że dzięki Platformie mogą dzisiaj spokojniej żyć w Bouar, pracować i modlić się, nie wspominając już widoku odciętych kończyn czy podciętych gardeł; ziemia zaś nie przesiąknięta niewinną krwią i muzułmanie nie są u nas dyskryminowani, jak w innych miastach, to pewnie coś w tym jest z prawdy.
Papieska wizyta w Republice Środkowoafrykańskiej budzi poważne obawy pod względem bezpieczeństwa. Franciszek ma odwiedzić m.in. stołeczny meczet, a przecież kilka tygodni temu właśnie tam doszło do agresji na watykańską delegację przygotowującą pielgrzymkę. Czy wizyta w tym miejscu jest roztropna…
- Rozmawiałem z arcybiskupem stolicy kraju na temat tej agresję, czytałem też jego wypowiedź na ten temat, podkreślał, że chodziło jedynie o atak słowny. Trudniej natomiast żyje się ludziom w tej dzielnicy ze względu na obecność dobrze uzbrojonych ekstremistów, którzy budzą niepokój, niekiedy prowokują, dochodzi wówczas do starć zbrojnych z innym ugrupowaniem, które też nie przebiera w środkach. Problem jest w tym, że na skutek tych starć zwykli muzułmanie nie mogą opuścić enklawy PK5, inni, niemuzułmanie (chrześcijanie i animiści) nie mają tam po prostu wstępu. Dawnej było to najlepiej prosperujące centrum handlowe w Bangi, dziś prawie wszystkie sklepy i instytucje banki, apteki, szkoły... są zamknięte. Dla ludzi przyjazd Ojca Świętego do tego miejsca łączy się z nadzieją na polepszenie sytuacji, otwarcia drzwi na świat. Czy jest to roztropne? Dlaczegoż by nie.
Pierwszą rzeczą jaką Franciszek zobaczy w Bangi będą tysiące uchodźców koczujących przy lotnisku. Odwiedzi też jeden z obozów dla uchodźców w parafii. Dlaczego właśnie wybrano to miejsce i jak wygląda obecnie sytuacja uchodźców w waszym kraju?
Na samym początku, tzn. w grudniu 2014 roku kiedy pojawili się w okolicy lotniska pierwsi uchodźcy, chodziło o zwrócenie uwagi opinii międzynarodowej na zaistniałą sytuację. Starcia zbrojne Seleki z Antybalaką sprawiły, że wielu ludzi utraciło domy. Znam osobiście osoby, które to przeżyły i trudno im opisać cały dramat, trudno jest im tez wymazać z pamięci widok zabijanych rodziców, krewnych, sąsiadów... Ich obecność w tym i innych miejscach, miedzy innymi w Bimbo na terenie parafii prowadzonej przez misjonarzy z diecezji tarnowskiej: Marka Muszyńskiego, Michała Rachwalskiego, Mateusza Gondka i Jacka Kwieka, przedłuża się ze względu na niestabilną sytuację w stolicy. Parę dni temu znajoma dziennikarka mieszkająca właśnie na tym niebezpiecznym terenie, pisała, że ich życie w tej chwili przypomina pozycje sprintera, który w bloku startowym czeka na sygnał do startu. Dla nich tym sygnałem są rozlegające się w okolicy strzały, dystans do przebiegnięcia z tobołkiem na głowie dłuższy niż sto metrów, zwycięstwem zaś ocalenie życia. Wojska międzynarodowe otaczają lotnisko, zabezpieczają teren zajęty przez uchodźców, organizacje humanitarne dostarczają im wodę, leki i podstawowe środki do życia. Czemu jednak tych samych energii i środków nie używają do tego, by przywrócić spokój w dzielnicach dotkniętych konfliktem, gdzie nadal przechowuje się broń. Wszyscy o tym wiedza, piszą i mówią. A ludzie dalej koczują...
Papieska wizyta zbiega się z rocznicą uwolnienia porwanego przez rebeliantów ks. Mateusza Dziedzica. To okazja do dziękczynienia, ale pewno i refleksji nad znaczeniem waszej posługi w tym kraju….
- Uwolnienie ks. Mateusza, rok temu, oznaczali dla nas wszystkich uwolnienie od lęku. Naszej zaś posłudze w tym kraju, oprócz nakazu Chrystusa, nadają sens ludzie czekający na Dobrą Nowinę i w razie potrzeby szukający schronienia właśnie na terenie parafii, czy na terenie innych instytucji kościelnych. Czy można odejść, gdy inni do nas właśnie przychodzą; czy nie do takich sytuacji pasują słowa Chrystusa: „kto chce zachować swoje życie straci je...”. Zaś powrót ks. Mateusza do diecezji z której był uprowadzony świadczy też o jego wolności od leku i wierności raz obranej drodze.
W swym przesłaniu przed pielgrzymką papież wskazuje, że RŚA od nazbyt dawna zaznaje sytuacji przemocy i niepewności; że przybywa jako posłaniec pokoju – czy ta podróż może coś realnie zmienić?
- We wspomnianym orędziu sam papież żywi taką nadzieję. Czekamy na jego słowa, na jego gesty, które mogą „przemówić” do serc i do wyobraźni wszystkich. Nie tylko bandyci potrzebują przemiany, potrzebna jest według mnie zmiana mentalności z żebraczej, która wyraża się w geście wyciągniętej ręki w stronę Zachodu na mentalność twórczą, która każe zakasać rękawy i pobudzić do pracy, do dzieła odbudowy. Tej zmiany potrzebują przede wszystkim ci, którzy sprawują wysokie urzędy państwowe i funkcjonariusze na wszystkich szczeblach administracji państwowej. Otwarcie zaś Drzwi Miłosierdzia może wyzwolić, jeśli na to pozwolimy, pozytywne nastawienie do drugiego człowieka wyrażające się w przebaczeniu i życiu według zasad Ewangelii. Musi być ono jednak poprzedzone pojednaniem z Bogiem. Na ostatnią niedzielę grudnia przewidziane są wybory prezydenckie i parlamentarne. Słowa Ojca Świętego wypowiedziane w czasie tej pielgrzymki, będą pewnie często powtarzane w czasie trwania kampanii przedwyborczej i w ten sposób mogą one wpłynąć na jej przebieg i okres po wyborach.
Francja oficjalnie odradzała papieżowi podróż ze względów bezpieczeństwa. Jednak mówi się, że papieska obecność w tym regionie jest dla wielu po prostu niewygodna….
Względy bezpieczeństwa samego papieża i ludzi zgromadzonych na stadionie, przed katedra i wzdłuż ulic stanowią poważny problem w obecnej sytuacji dla wszystkich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Papież pragnie przyjechać jako zwiastun pokoju. Po dłuższym okresie cierpienia jakiego doświadczyli i doświadczają mieszkańcy RŚA, trudno mówić tylko o pojednaniu bez domagania się sprawiedliwości. Sprawiedliwość zaś zakłada wskazanie winnych i postawienie ich przed sądem. I tu właśnie może być problem, bo lista winnych jest długa i nie ogranicza się tylko do lokalnych popleczników Zachodu, ale sięga daleko po za granice RŚA i kontynentu afrykańskiego.
U was zacznie się Jubileusz Miłosierdzia, ks. Dziedzic ze swymi współtowarzyszami niewoli codziennie modlił się Koronką do Bożego Miłosierdzia. Odzyskał wolność gdy skończył czytać Dzienniczek Siostry Faustyny… To szczególnie aktualne przesłanie dla Środkowoafrykańczyków…
- Obraz Jezusa Miłosiernego z napisem „Jezu ufam Tobie” (w sango „Jésu, mbi zya be ti mbi gui na Mo”) obecny jest w wielu naszych kościołach, Koronka do Miłosierdzia Bożego odmawiana jest w niektórych wspólnotach, Dzienniczek siostry Faustyny jest przetłumaczony na język francuski. Kanały łaski są więc dostępne. Dla ks. Mateusza podłączenie się do tych źródeł oznaczało odzyskanie najpierw wewnętrznej wolności, a później powrót do swoich. Mieszkańcy naszego kraju stanowią ponad 4-milionowa grupę zakładników: chcą żyć, pracować, przemieszczać się swobodnie z jednej miejscowości do drugiej, hodować bydło, uprawiać pole, budować i upiększać domy... Nie mogą tego jednak w pełni zrealizować bo grupy rebeliantów stawiają bariery, wojska międzynarodowe nie wszędzie docierają. W takiej sytuacji modlitwa, lektura Słowa Bożego, Sakramenty, udział w życiu wspólnoty wewnętrznie umacnia i daje nadzieję na wyjście z zaklętego kręgu powtarzających się rebelii i zamachów sterowanych z daleka. Rok Miłosierdzia to Rok Łaski. Otwarcie się na Miłosierdzie Boże i na Jego łaskę może przynieść wewnętrzne wyzwolenie dzisiaj i przyspieszyć powrót do normalnego życia w wolności, jak to się stało w przypadku ks. Mateusza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.