Mamy nadzieje, że przeslanie Bożego Miłosierdzia, które nie zna granic i jest w stanie dotknąć każdego, będzie lekarstwem na cierpienia i problemy Republiki Środkowoafrykańskiej. Przed papieską pielgrzymką do tego kraju wskazuje na to ks. Mateusz Dziedzic. Dziś mija dokładnie rok od jego uwolnienia.
Polski misjonarz został uprowadzony przez rebeliantów i w buszu spędził 44 dni. Ostatnimi słowami, które wypowiedział wspólnie z towarzyszami niewoli była modlitwa „Jezu ufam Tobie!”. Misjonarz wrócił do RŚA i pracuje w diecezji skąd został uprowadzony.
Beata Zajączkowska: Papieska pielgrzymka do Afryki zbiega się z rocznicą uwolnienia. Od kilku tygodni znów ksiądz pracuje w diecezji, z której został uprowadzony. Jaki to czas?
Ks. Mateusz Dziedzic: Jest to czas wielkiej radości i wdzięczności Panu Bogu za to, że mogę tutaj znowu być. Ta radość towarzyszy mi od momentu wyjścia z samolotu na lotnisku w Bangi, aż do dziś. Każdego dnia spotykam bowiem ludzi, którzy mnie znali i nie ukrywają radości z tego, że wróciłem i że mogą mnie znowu zobaczyć. Szczególnie wzruszające są spotkania z byłymi więźniami. Towarzyszy im szczególne wzruszenie. Tak, jak mówiłem wielokrotnie, stali się oni moimi przyjaciółmi. Nawzajem wspieraliśmy się w czasie trudnych doświadczeń niewoli. Wspominamy te chwile i jedno zdanie, które przewija się w czasie naszych rozmów brzmi: „Nzapa a yeke Kota!”, co znaczy „Bóg jest wielki!”. Spotykam się również z moimi byłymi parafianami z Baboua. Przychodzą do mnie i mówią: „Radując się z twojego powrotu przychodzimy, aby zobaczyć na własne oczy, że jesteś cały i zdrowy”. Często mi mówią: „Teraz, kiedy cię zobaczyliśmy nasze serca mogą odzyskać spokój”. Gdy jestem na spotkaniach w różnych kościołach, zawsze dziękuję za modlitwę i towarzyszenie nam w tych trudnych chwilach. Podobnie, jak w Polsce także tutaj ludzie wyruszają się, gdy mowie o chwilach porwania i o Bogu, który nas strzegł i wyprowadził z niewoli.
Sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej jest bardzo napięta. Rebelianci znów zatrzymują was na barierach kontrolnych…
- W uroczystość Chrystusa Króla odprawiałem niedzielną mszę w Wantiguera, w parafii ks. Krzysztofa Mikołajczyka. Rzeczywiście jadąc rano musiałem się zatrzymać przy nowej barierze, która blokowała drogę. Nie zdążyłem się przestraszyć, czy pomyśleć negatywnie, gdyż po mundurach rozpoznałem żołnierzy byłego prezydenta. Nie mieli złych zamiarów. Jedno zdanie wypowiedziane w lokalnym języku sango: „Jadę na mszę św.” wystarczyło, aby bariera została otwarta. Jeden z żołnierzy zdarzył nawet zawołać: „Pomódl się za nas i o pokój dla Republiki Środkowoafrykańskiej”.
Nie boi się ksiądz…
- W więzieniu modliliśmy się koronką do Bożego Miłosierdzia. Opowiadałem mym towarzyszom niedoli o objawieniach św. siostry Faustyny, tłumaczyłem przesłanie obrazu z napisem "Jezu ufam Tobie". Do mojej niewoli trafił nawet dzienniczek św. Faustyny. Czytałem go i na nowo odkrywałem; wiedziałem, że gdy zaufamy do końca Jezus czyni cuda. Wszyscy ufaliśmy z całego serca, że Jezus nas wyzwoli. Także teraz wiem, że jestem w Jego rękach.
Papież wyróżnił wasz kraj, tak bardzo naznaczony przemocą. To właśnie u was otworzy pierwsze Drzwi Miłosierdzia i tym samym zainicjuje Jubileusz. W jakich wymiarach RŚA najbardziej potrzebuje miłosierdzia?
- Myślę, że prawda o miłosierdziu jest nam wszystkim potrzebna. Wszyscy bowiem korzystamy z łaski przebaczenia. Tutaj, przez ostatnią wojnę, wielu ludzi doświadczyło zła. Wielu zostało skrzywdzonych, straciło swoich najbliższych, czasem stracili cały swój dobytek. Niektórzy do dziś nie wrócili do swoich domów. Wielu nie ma już do czego wracać. Są też tacy którzy chwycili za broń, którzy dali się wciągnąć w spiralę zła. Zarówno ci skrzywdzeni, jak i oprawcy potrzebują Bożego Miłosierdzia. Potrzebują łaski, która ich uzdrowi, zagoi zadane rany i pozwoli dalej normalnie żyć.
Jakie owoce może przynieść ta pielgrzymka?
- Są wielkie oczekiwania odnośnie tej wizyty. Ludzie są zmęczeni wojną. Wielu oczekuje, że przez swój autorytet i natchnione słowa papież przemówi do tutejszych mieszkańców, a przede wszystkim do odpowiedzialnych za ciągle zbrojne przepychanki i doprowadzi to tego, że wreszcie złożą broń i zaczną budować swoją przyszłość w pokoju. Już to, że Franciszek w ogóle zauważył ten biedny i dotknięty krwawą wojną kraj i że pragnie go odwiedzić, jest źródłem wielkiej radości dla naszych chrześcijan. Myślę, że ta wizyta będzie umocnieniem tego młodego Kościoła. Przez wojnę kraj się nie rozwija, tylko z każdym dniem się cofa. Również rozwój Kościoła jest utrudniony. Kościół cierpi, bo cierpią jego członkowie. Mamy nadzieje, że przesłanie Bożego Miłosierdzia, które nie zna granic i jest w stanie dotknąć każdego, będzie lekarstwem na cierpienia i problemy tutejszych braci i sióstr.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.
Na portalu Vatican News w 53 językach, w tym w języku migowym.
Nowe władze polskiego Episkopatu zostały wybrane w marcu 2024 roku.