Paragwaj to najbardziej katolicki kraj na trasie papieskiej pielgrzymki. Ponad 93 proc. mieszkańców przyznaje się do Kościoła katolickiego.
To dlatego tamtejszy parlament postanowił, że dni papieskiej wizyty – 11 i 12 lipca – będą w całym kraju wolne od pracy. Kościół katolicki jest obecny w Paragwaju od połowy XVI w. Pierwsi misjonarze z Hiszpanii przybyli tam w 1542 r. Pięć lat później – 1 lipca 1547 r. powstała diecezja Paragwaj, od 1 maja 1929 r. archidiecezja i metropolia Asunción.
Obecnie, według źródeł watykańskich, ponad 93 proc. mieszkańców niespełna 7-milionowego Paragwaju to katolicy. Pracuje wśród nich nieco ponad 800 księży diecezjalnych i zakonnych oraz niespełna półtora tysiąca sióstr i nieco ponad 200 braci zakonnych. Kościół w Paragwaju prowadzi 456 przedszkoli i szkół podstawowych, 209 średnich i ponadpodstawowych i 19 wyższych. Do wszystkich tych placówek uczęszcza łącznie ok. 110 tys. dzieci, młodzieży i studentów. Prowadzi też trzy szpitale, 34 przychodnie, jedno leprozorium, 26 sierocińców i przytułków, pięć poradni rodzinnych i ok. 50 innych instytucji tego rodzaju.
Jezuici i ich redukcje
Piękną, choć tragiczną kartę w dziejach Paragwaju zapisali jezuici. Rozpoczęli tu działalność pod koniec XVI w., a od 1625 r. do ich ówczesnej prowincji paragwajskiej należały dzisiejsza Argentyna, Urugwaj, Paragwaj, pograniczne regiony Boliwii i południowe tereny Brazylii. Region ten jest kolebką tzw. redukcji (reducciones). Były to wspólnoty Indian Guarani, założone i prowadzone przez jezuitów od 1609 r. na terenach dzisiejszego Paragwaju, Brazylii i Urugwaju – jeden z najdoskonalszych przykładów równości i sprawiedliwości w historii chrześcijaństwa, gdy od podstaw tworzono organizm społeczny całkowicie oparty na ideałach ewangelicznych. Koniec był jednak tragiczny: w ciągu kilku lat, począwszy od 1756 r., wspólnoty te brutalnie zniszczyły wojska kolonialne.
Pierwsi jezuici przybyli do Ameryki Południowej już w 1549 r., 9 lat po założeniu zakonu. Swoje redukcje zaczęli zakładać na początku XVII w. Wszystkie były zorganizowane według jednego wzoru: centrum stanowiły plac z kościołem i plebanią oraz budynek administracyjny. Po trzech stronach placu ciągnęły się długie domy mieszkalne Indian. Były one jednakowej wielkości i ze wszystkich stron otoczone krużgankami. Każda wspólnota miała na swe potrzeby młyn, cegielnię, warsztaty rzemieślnicze. Czasami tez drukarnię i stocznię. Każda wioska miała wodę bieżącą oraz system dróg i mostów. Posiadała też od 6 do 8 wielkich warzywników i sadów, nie licząc ogrodu misjonarzy, który miał charakter doświadczalny. Dzięki wielkiemu wysiłkowi jezuici poznali tajniki uprawy yerba mate, co nikomu wcześniej się nie udało.
Wszystkie budynki publiczne powstawały na koszt wspólnoty i były jej własnością. Młode małżeństwa otrzymywały dożywotnio dom w chwili ślubu. Nie istniały prywatne warsztaty pracy. Wspólne były też środki transportu. Na koszt wspólnoty utrzymywano chorych, wdowy i starców. Od początku opiekę medyczną sprawowali nad Indianami jezuici, w połowie XVI w. powstała tam pierwsza apteka, która dostarczała wszystkim wioskom potrzebne lekarstwa. Pierwsi jezuici lekarze przybyli do redukcji w drugiej połowie XVII w., a pod koniec istnienia redukcji w kilku osadach działali na stałe bracia farmaceuci.
Redukcja miała radę miejską (cabildo), w której skład wchodzili dwaj burmistrzowie (alcaldes) i czterej radcy (regidores). Rada miejska była wybierana raz w roku. Ten system przetrwał do 1767 r., kiedy to doszło do całkowitego wypędzenia jezuitów z redukcji na terenach podległych Koronie Hiszpanii.
Dzięki wielkim misjonarzom jezuitom, jak Anton Sepp z Tyrolu czy kanonizowany przez Jana Pawła II w 1988 r. o. Roch González de Santa Cruz, redukcje nad rzekami Paraguay i Paraną przeżywały rozkwit duchowy i kulturalny. Św. Roch González był jednym z organizatorów życia w tych osiedlach, w których pod własną administracją i duchową opieką jezuitów żyło kilkadziesiąt tysięcy indiańskich chrześcijan.
Kres redukcjom położyły ostatecznie rozgrywki polityczne w Europie. W 1750 r. na mocy umowy granicznej między Hiszpanią a Portugalią (traktatu madryckiego) Hiszpania oddała swemu zachodniemu sąsiadowi połowę swych ziem w Ameryce Południowej, w tym redukcje paragwajskie. Zbiegły się z tym działania wymierzone w jezuitów. Mimo silnego oporu Indian, zakonnicy musieli opuścić redukcje, które powoli zaczęły marnieć, aż wreszcie upadły zupełnie.
Kościół – obrońca Indian
Dziś w Paragwaju żyje około stutysięczna grupa ludności tubylczej (hiszp. Indígenas). Mimo swej stosunkowo niewielkiej liczebności odgrywa ona ważną rolę w życiu społecznym kraju. Świadczy o tym choćby fakt, że w Paragwaju jako jedynym państwie latynoskim są dwa języki oficjalne: obok hiszpańskiego jest to guaraní – język miejscowych Indian, ale używany także przez większość mieszkańców kraju. Indígenas żyją głównie na terenach wiejskich Paragwaju, skupieni w 17 różnych grupach etnicznych i pięciu różnych grupach językowych.
Kościół katolicki cieszy się wielkim szacunkiem wśród ludności tubylczej, m.in. dlatego że w 1997 r. przyczynił się do wprowadzenia do konstytucji kraju zapisu zapewniającego ochronę Indian. Również gdy dochodzi do odbierania im ziem, biskupi i księża bronią poszkodowanych i są ich rzecznikami. Już w 1972 r. tamtejszy episkopat utworzył komisję ds. duszpasterstwa ludności tubylczej (CONAPI). W jej biurze w Asunción pracują cztery osoby, których zadaniem jest opracowywanie i upublicznianie ważnych tematów w życiu społecznym i politycznym, jak podział ziem, zdrowie, wychowanie, ekologia czy sprawiedliwe formy produkcji i gospodarki. Realizowane są bardzo konkretne projekty, np. program walki z gruźlicą. Do zadań pracowników CONAPI należy ponadto koordynacja działalności informacyjnej, pośredniczenie w kontaktach z radcami prawnymi i fachowcami w różnych dziedzinach. CONAPI udziela pomocy w konkretnych sprawach indywidualnych, ale też jest obecna w różnych dziedzinach życia społecznego.
Również diecezje coraz więcej uwagi poświęcają wspólnotom tubylczym, których wpływ na życie społeczne i kulturalne jest widoczny w języku, pobożności ludowej, sposobie życia mieszkańców wsi i w strukturach rodzinnych. Jeśli nawet oficjalnie tylko niewielki odsetek Paragwajczyków uważa się za tubylców, to praca z ludźmi reprezentującymi pierwotną kulturę kraju ma duże znaczenie dla całego państwa.
Protesty i nadzieje
Ludność tubylcza chciałaby wykorzystać wizytę papieża do osiągnięcia swoich celów. Rzecznik wspólnoty Xákmok Kásek już zapowiedział, że w czasie pobytu Franciszka zostaną zablokowane najważniejsze drogi kraju, o ile rząd nie zwróci Indianom bezprawnie zabranych im ziem. Chociaż o zwrocie 10 700 ha ich prawowitym właścicielom zadecydował wydany już w 2008 r. wyrok Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka, ciągle sprzeciwiają się temu wielcy właściciele ziemscy. – Mówią nam, że papież przyjeżdża, żeby przynieść krajowi pokój i spokój – stwierdził niedawno jeden z przywódców wspólnoty Gerardo Larrosa. I zaraz wyjaśnił, że "nie będziemy spokojni, dopóki państwo nie odda nam ziem, które są naszą własnością". – Jeśli tak się nie stanie – ostrzegł – szlak komunikacyjny Transchaco zablokuje 5 tys. ludzi.
Na zbliżający się przyjazd papieża czekają też mieszkańcy stołecznej dzielnicy ubogich Bañado Norte, mając nadzieję, że obecność Ojca Świętego z Ameryki Łacińskiej przyczyni się do szybszego rozwiązania problemu powtarzających się wylewów rzeki Paraguay na teren ich dzielnicy. – Wizyta papieża powinna spowodować przyspieszenie trwałych rozwiązań dla zagrożonej powodziami ludności – powiedziała rzeczniczka organizacji mieszkańców Cobanados. Od lat bowiem najbardziej zagrożeni są ludzie mieszkający nad samym brzegiem rzeki. Tylko w ubiegłym roku na skutek powodzi Paraguay ucierpiało ponad 160 tys. osób.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.