W momencie kiedy niemal cała Polska przeżywała chwile euforii, na przedstawicieli najwyższych władz PRL padł blady strach.
Słowa Habemus klapam – według jednej z anegdot (przytoczonej przez Stefana Kisielewskiego) – miał wypowiedzieć Edward Gierek po otrzymaniu informacji z Rzymu o wyborze papieża Polaka. W rzeczywistości, jak wspominał Stanisław Kania, ówczesny I sekretarz PZPR zareagował stwierdzeniem mało marksistowskim: „O rany boskie!”. Dygnitarze PRL zdawali się w tym momencie nie tylko kompletnie zaskoczeni, ale i zupełnie bezradni. „Mieliśmy parę godzin trudnych, ale wzięliśmy zakręt dobrze” – przyznał później wicedyrektor Urzędu do Spraw Wyznań Aleksander Merker. To „wychodzenie z zakrętu” rozpoczęło się od zwołanej naprędce narady w Komitecie Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Atmosfera spotkania była przygnębiająca. Jeden z towarzyszy wylał kawę na jasne spodnie, inny (Józef Czyrek) pocieszał pozostałych, wysuwając karkołomną tezę: „Lepszy Wojtyła jako papież tam niż jako prymas tu”. Uczestnicy z ulgą przyjęli argumentację „mniejszego zła”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To dlatego codziennie trzeba "zasiewać ziarna pokoju" - podkreślił.
Pisze papież Franciszek w przedmowie do nowego studium na temat św. Piusa X.
Nienarodzone dziecko jest zawsze słabsze, nie może mówić za siebie i nie może niczego żądać.