Na lewicy bez zmian

Czytać nie czytać? Warto wiedzieć, co naszemu Kościołowi zarzucają. Dopóki wszystko to brzmi jak płacz rozhisteryzowanej panienki nad tym, że najlepsza koleżanka poszła na urodziny do innej, nie trzeba się specjalnie przejmować.

„Polski Kościół walczy i osądza” – krzyczy tytuł tekstu Tadeusz Bartosia w "Gazecie Wyborczej". Ucieszyłem się. Czyżby autor czytał moje ostatnie komentarze na Wierze? Gotów do podjęcia polemiki zagłębiłem się w lekturze. Srodze się zawiodłem. Autorowi, jak to zwykle w takich razach bywa, chodziło o biskupów. Pewnie na zasadzie „uderz w pasterza, a rozproszą się owce” my, wierni świeccy, albo jesteśmy cacy, albo nasze istnienie się przemilcza. Dobrze, że nas jeszcze „ex gazetha” nie ekskomunikowano! A od lewicowych środowisk dostaje się właśnie biskupom.  

Tyle że jak się czyta wynurzenia pana Bartosia, to się człowiek ciężko zastanawia, czy żyjemy w tej samej Polsce. „Niesmaczny jest oskarżycielski ton – pisze o biskupach – poczucie wyższości połączone naturalnie z pogardą, prezentowanie siebie jako jedynych mających słuszność, wspartych boską sankcją”. Zarzuca też biskupom porzucenie soborowego aggiornamento, powrót do kościelnego triumfalizmu, zamknięcie na emancypację jednostek, niechęć do prawdziwego dialogu, brak  poczucia humoru i parę innych. Psycholog powiedziałby: projekcja, panie Bartoś, projekcja.

Tony wypowiedzi biskupów nie są mi specjalnie znane. Znam je najczęściej z lektury. Nie sądzę, by w przypadku pana Bartosia było inaczej. A kiedy się czyta, łatwo jasnej, precyzyjnej , ale spokojnej  wypowiedzi przypisać różne niecne dodatki. Wyobraźnia ma tu wielkie pole do popisu. Nie zauważyłem też, żeby biskupi broniąc jakichś wartości kogoś faktycznie obrażali. No, chyba że zarzucając to innym, nie ma się do siebie choćby odrobiny dystansu i nawet zwykły brak zgody z własnymi poglądami uważa się za ciężką obrazę.

Kompletnym nieporozumieniem wydaje mi się też oskarżanie biskupów o niechęć wobec emancypacji jednostek. Biskupi przeciwstawiają się raczej sytuacji, w której jednostka z pominięciem praw innych miałaby orzekać, co jest dobre, a co nie. I powinni to robić. Zresztą, jak to widzimy ostatnimi laty, liberalizm moralny szybko zamienia się w totalitaryzm narzucania innym swoich jedynie słusznych poglądów.

A brak dialogu? Dialog, do którego nawołują środowiska lewicowe, od lat przypomina dzisiejszy dialog Rosji z Ukrainą. Można stosować podwójne standardy, można kłamać, można partnerowi dialogu robić różne świństwa, stawiać go przed faktami dokonanymi, ale on nie ma prawa powiedzieć, że coś mu się w tym nie podoba.  

Ton, w jakim w "Wyborczej" pisze się o Kościele, od lat się nie zmienia. Stara śpiewka. Stary piosenkarz. No, może tylko aranżacja trochę nowsza.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg