MEN zaspokoi żądania środowisk LGTB?

Środowiska homoseksualne dążą do narzucenia w szkołach określonych treści związanych z orientacją seksualną i modelem rodziny. Wywierają w tym celu nacisk na Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że są już pierwsze ustępstwa resortu na rzecz tych środowisk - Ośrodek Rozwoju Edukacji (podlega MEN) wydał zalecenia dotyczące szkoleń dla recenzentów podręczników.

O tym, w jakim kierunku mają iść zmiany, świadczą ekspertyzy, zawarte w publikacji "Szkoła milczenia".

Zmian podstaw programowych, wycofania części podręczników do wychowania do życia w rodzinie, rzeczoznawców i weryfikacji nauczycieli domagają się autorzy opracowania "Szkoła milczenia". Dzięki dotacji, otrzymanej z Fundacji Batorego (w wys. 65 300 zł) na zlecenie Stowarzyszenia "Pracownia Różnorodności" (SPR) socjolog Jacek Kochanowski, psycholog i seksuolog Robert Kowalczyk, seksuolog Zbigniew Lew Starowicz oraz seksedukator Krzysztof Wąż przejrzeli 51 podręczników wychowania do życia w rodzinie, wiedzy o społeczeństwie i biologii pod kątem "przedstawienia w nich problematyki LGTBQ i treści homofobicznych".

We wnioskach autorzy postulują eliminację nieprawomyślnych podręczników z obiegu szkolnego, zmianę trybu wycofywania podręczników, podstaw programowych i wprowadzenie do nich zagadnień lesbijek, gejów, biseksualistów, osób transpłciowych i osób queer. Autorzy stawiają sobie za cel uwolnienie podręczników "od treści ideologicznych i światopoglądowych", wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu nauczania, poddanego ocenianiu, doskonalenie nauczycieli i weryfikację ich kwalifikacji do prowadzenia zajęć, weryfikację podręczników, dokonaną przez MEN". Jak zapewniają autorzy – lustracja podręczników jest pierwszym krokiem w zaplanowanej na kilka etapów walki o szerzenie treści LGTBQ (lesbian, gay, transgendered, bisexual, queer).

"Dążenia środowisk homoseksualnych, uzurpujących sobie kompetencje do wpływania na treść podręczników, łamią konstytucyjne prawa rodziców wynikające z art. 48 ust. 1 i art. 53 ust. 3 Konstytucji. Usiłują w ten sposób narzucić model edukacji i wychowania stanowczo odrzucany przez większość społeczeństwa" - mówi KAI dr hab. Aleksander Stępkowski z Wydziału Prawa i Administracji UW. Dodaje, że mamy do czynienia z sytuacją, gdy wąskie lobby środowiskowe, reprezentujące osobliwe upodobania, usiłuje wykorzystać organy państwa do uwiarygodniania w podręcznikach szkolnych stylów życia reprezentowanych przez margines społeczeństwa. "To, że ktoś uporczywie domaga się, by młodzież w całej Polsce uczyła się o upodobaniach seksualnych jego i jego znajomych, naprawdę nie powinno mieć wpływu na program szkolny" - stwierdza prawnik.

"Treść sprawozdania cechuje nierzetelność i buduje atmosferę zastraszenia" - dodaje dr Teresa Król, jedna z autorek zlustrowanych podręczników do wychowania do życia w rodzinie. Jej zdaniem doprowadzi to do nowego wykluczenia - tym razem ludzi, akceptujących judeochrześcijański fundament zachodniej cywilizacji, a także napiętnowanie katolików jako nietolerancyjnych homofobów i ludzi, lekceważących badania naukowe.

Tożsamość seksualna – wersja kanoniczna

Eksperci, powołani do lustracji podręczników, promują określony model, który ma obowiązywać wszystkich, gdyż w ich ocenie jest naukowy, neutralny światopoglądowo i religijnie, pozbawiony moralizatorstwa. Homoseksualizm i biseksualizm są dla nich alternatywną formą seksualności potwierdzoną przez naukę. Wszyscy autorzy wciąż przypominają o decyzji skreślenia w 1973 r. homoseksualizmu z listy zaburzeń przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, a w 1991 r. przez WHO. Jest to, ich zdaniem, "naukowe", podczas gdy inne podejście do homoseksualizmu wypływa z norm religijnych, np. "akcentowanie możliwości zmiany zachowań seksualnych oraz homoseksualnych przez terapię konwersyjną" (Z.L. Starowicz). Psycholog kliniczny Robert Kowalczyk postuluje w swoim omówieniu "ujęcie współczesne", czyli egalitarystyczne, w którym "tożsamość seksualna nie jest wartościowana a priori". Bi- i homoseksualizm mają więc być przekazywane w podręcznikach jako "zwyczajną forma seksualności".

Stałym zarzutem jest nawiązywanie autorów do etyki chrześcijańskiej czy Katechizmu Kościoła Katolickiego. Socjolog Jacek Kochanowski, omawiając podręcznik „Wędrując ku dorosłości”, piętnuje o. Józefa Augustyna jako homofoba, którym zresztą w jego ocenie był także Jan Paweł II.

Stały związek mężczyzny i kobiety katolicką propagandą

Ten sam autor krytykuje podręcznik do wychowania do życia w rodzinie Teresy Król i Marii Ryś za propagowanie modelu stałego związku i uznaje, że autorom mylą się przedmioty, bo "propagowaniu katolickiego modelu rodziny służą lekcje religii". Podręcznikowi zarzuca, że problematyka tożsamości płciowej jest prezentowana w sposób "wyjątkowo konserwatywny, esencjalistyczny, ideologiczny, a w niektórych miejscach zwyczajnie seksistowski".

Podobny zarzut formułuje wobec podręcznika Felicji Kalinowskiej, która ukazuje "konserwatywną, heteronormatywną koncepcję rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, którzy posiadają dzieci", a nie wspomina o alternatywnych modelach życia rodzinnego.

Seksedukator Krzysztof Wąż zarzuca autorom, że "w większości podręczników (wychowania do życia w rodzinie - przyp. aw) autorzy prezentują restrykcyjną, zgodną z konserwatywnymi, wywiedzionymi z religii normami etykę w podejściu do seksualności człowieka (traktowaną jako jedyny uprawniony punkt odniesienia). W książce Kalinowskiej (...), mimo że nie eksponowana jest rola religii i norm religijnych w obszarze seksualności, także nie obowiązuje permisywny, przyzwalający typ etyki seksualnej. Uczniowie spotykają się w podręcznikach z heteronormatywnym porządkiem relacji międzyludzkich oraz tradycyjnym modelem rodziny (...) Nie ma w ogóle mowy o innych, alternatywnych formach życia rodzinnego".

Tych przykładów jest bardzo wiele i właściwie trudno powiedzieć, jaki typ oddziaływania pedagogicznego nie byłby określony przez autorów jako indoktrynacja czy moralizowanie. Prof. Starowicz za moralistyczne uznaje np. zdanie: "Główną przyczyną szerzenia się chorób przenoszonych drogą płciową jest wzrastająca swoboda seksualna; najważniejszymi czynnikami epidemiologicznymi są: wczesna inicjacja, częste zmiany partnerów, kontakty przygodne, nietypowe preferencje seksualne (homo- i biseksualizm)".

Mowa nienawiści

Lustratorzy podręczników w kilku miejscach zarzucają autorom mowę nienawiści. Jacek Kochanowski na wstępie swojego opracowania w ogóle podsumowuje polską szkołę, która „nie tylko nie uczy tolerancji, nie przygotowuje uczennic ani uczniów do życia w nowoczesnym, różnicowanym społeczeństwie wielokulturowym, lecz przeciwnie, bardzo często jest przestrzenią reprodukcji stereotypów i uprzedzeń, w tym także tych, które odnoszą się do osób homoseksualnych, biseksualnych, transpłciowych czy osób queer. Szkoły wszystkich poziomów, nawet jeśli nie reprodukują wprost homofobii (choć także i z takim zjawiskiem mamy niekiedy do czynienia), to z pewnością kładą solidny grunt pod postawy ksenofobiczne".

O tym, że za mowę nienawiści może być uznane każde twierdzenie świadczy fakt, że Kochanowski dopatruje się jej w zdaniu „Niektóre osoby uważają, że homoseksualizm jest chorobą (…)” z podręcznika Felicji Kalinowskiej. Winą autorki jest fakt, że "nie dodaje, że owe 'osoby' uznające homoseksualizm za chorobę to zwykle publicyści lub naukowcy powiązani z różnymi wspólnotami wyznaniowymi, a zatem występujący z pozycji ideologicznych, a nie naukowych. Nikt, kto reprezentuje obiektywny stan wiedzy w przedmiotowym zakresie, nie uważa homoseksualizmu za chorobę i umieszczenie cytowanego zdania na początku rozdziału o homoseksualności ma charakter homofobicznej mowy nienawiści" – grzmi Kochanowski.

„Czy przedmiot «wychowanie do życia w rodzinie» ma służyć przygotowaniu dzieci i młodzieży do życia w realnych warunkach współczesnych form życia rodzinnego, czy też służyć ma zaklinaniu rzeczywistości, ignorowaniu przemian i tępej, nachalnej reprodukcji modelu konserwatywnego?” – pisze jeden z krytyków „mowy nienawiści”.

Niebezpieczne wnioski

Autorzy liczącej 190 stron książki, odzwierciedlającej ideologię osób LGBTQ, działając na zlecenie tych środowisk, w praktyce chcą doprowadzić do zmian podstaw programowych, podręczników poprogramowych, ekspertów, oceniających podręczniki i „nieprawomyślnych” nauczycieli.

Niezgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej chcą przejąć rolę rodziców i wychować ich dzieci. Ich zdaniem edukacja seksualna, która obecnie realizowana jest w szkole, ma charakter światopoglądowy, i, jak twierdzą niektórzy, jest wynikiem zmowy Państwa i Kościoła. Wobec powyższego seksedukator Krzysztof Wąż postuluje, aby zmienić mechanizm, który dopuszcza do użytku szkolnego książki. „Ta zmiana wymaga jedynie administracyjno-politycznych decyzji kierownictwa MEN” - podpowiada decydentom. Przypomina też, że większość nauczycieli wychowania do życia w rodzinie to absolwenci studiów podyplomowych organizowanych przez państwowe lub prywatne wydziały teologiczne. W jego ocenie jest to okoliczność obciążająca.

W tej sytuacji i przy takich założeniach trudno się dziwić, że autorzy omówień postulują wyeliminowanie podręczników „nieaktualnych”, zmianę ustawy o dopuszczeniu i wycofywaniu podręczników do użytku szkolnego, „poszerzenie kręgu podmiotów, których opinie umożliwiałyby ministrowi decyzję o cofnięciu dopuszczenia podręcznika”, zmianę podstaw programowych, zmianę statusu wychowania do życia w rodzinie na równorzędny przedmiot nauczania, obligatoryjny, poddany ocenie, doskonalenie nauczycieli, weryfikując ich przygotowanie do prowadzenia zajęć z problematyki LGBTQ i ludzką seksualnością jako taką.

Riposta

Teresa Król zwraca uwagę, że oceny, zawarte w sprawozdaniu "Szkoła milczenia" są nierzetelne i tendencyjne. Ocenione i skrytykowane zostały podręczniki, już wycofane z użycia, pominięto zaś inne podręczniki, np. Andrzeja Jaczewskiego i Zbigniewa Izdebskiego "Kocha, lubi, szanuje" czy Alicji Sługołęckiej-Lach i Grażyny Tworkiewicz "Ja i Ty. Wychowanie do życia w rodzinie". Książki te nie są analizowane pod względem wprowadzenia treści, opartych na ustaleniach nauki czy akceptacji dla LGBTQ. Gdyby je włączyli, mogłoby się okazać, że również one nie są zgodne z „ustaleniami nauki” – mówi T. Król.

Zwraca uwagę, że autorzy, choć zarzucają innym mowę nienawiści sami ją stosują. Celem tej lustracji jest podważenie wartości małżeństwa i rodziny oraz wyszydzanie, etykietowanie ich jako katolickie, czyli nietolerancyjne, homofobiczne, nienaukowe, po prostu złe. To krok do wykluczenia – uważa T. Król.

Fundatorzy broszury zapowiedzieli, że zostanie ona wydana w 500 egzemplarzach i rozesłana do sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, MEN (do kierownictwa resortu oraz do Departamentu Programów Nauczania i Podręczników), wszystkich rzeczoznawców i rzeczoznawczyń opiniujących podręczniki, pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania, Rzeczniczki Praw Obywatelskich, wydawnictw, których nakładem ukazały się podręczniki obecnie dopuszczone do użytku szkolnego, do osób nauczających – w szkołach w województwie kujawsko-pomorskim - przedmiot: wprowadzenie do życia w rodzinie i wiedza o społeczeństwie oraz biologię.

Zob, również komentarz o. Józefa Augustyna: Bierna batalia o podręczniki

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg