Kardynał nie chce "demokracji absolutnej"

Przed „demokracją absolutną”, która chce zmieniać definicję kobiety, mężczyzny i małżeństwa przestrzegł kard. Philippe Barbarin.

W wywiadzie dla katolickiego dziennika „La Croix” Prymas Galii zapewnił jednocześnie, że jest zwolennikiem demokracji, którą postrzega jako „najmniej zły” spośród ustrojów. - Dobrze wiem, że parlament ma władzę, by zmienić ustawy definiujące sens małżeństwa, ale pytam, czy decydowanie o wszystkim, zmiana znaczenia słów są uprawnione. Kiedy monarchia stała się absolutną, zaczęła tracić głowę. Absolutem, a raczej istotą społeczeństwa jest człowiek, sztuka pokojowego współżycia. Mądrze czyni ta władza, która stawia sobie granice i potrafi kierować się rozsądkiem - zauważył metropolita Lyonu. Zaproponował, by zwrócić się do polityków z pytaniem: „Czy nie jest niebezpieczne zabieranie się do zmiany definicji mężczyzny, kobiety, małżeństwa?”

- Podobnie chcielibyśmy móc przerywać życie, ponieważ nie jest już warte przeżycia, ponieważ za dużo kosztuje, ponieważ zastanawiamy się czemu ono służy. Odwołujemy się do pragnienia osoby, która chce sama siebie wyeliminować. Ale sąd osoby o swoim życiu nie może być odniesieniem absolutnym. Poza tym nie rozumiem, jak można wpisać do ustawodawstwa prawo do spowodowania czyjejś śmierci - wskazał kardynał.

Pytany o oczekiwania związane ze zbliżającym się zgromadzeniem Synodu Biskupów na temat nowej ewangelizacji, hierarcha życzyłby sobie refleksji jego uczestników nad słowem „nowa”, aby „nic co nowe nie uważało się za lepsze”. Potrzebny jest bowiem „entuzjazm, potrzebne jest odkurzenie Kościoła, ale jak dżumy trzeba się wystrzegać pychy, która przenika i psuje wszystko”. Dlatego należy odróżnić okoliczności - kulturę, nowe technologie - od „tego co istotne: Chrystusa, który jako jedyny jest wieczną nowością” i powinien stać w centrum wszystkiego.

Przed zapowiadaną na jesień wizytą francuskich biskupów „ad limina Apostolorum” w Watykanie, prymas Galii przedstawił katalog spraw, które chciałby poruszyć w rozmowie z Benedyktem XVI. Jest wśród nich problem „poważnych trudności” licznych diecezji, podczas gdy niektóre są bardzo żywotne. - Chciałbym, aby biskupi rozmawiali ze sobą jak bracia i wzajemnie się wspomagali. Tworzymy jedną rodzinę. Nie można pozwolić na pustynnienie 80 proc. terytorium - zauważył kard. Barbarin.

Proponuje on „odłożenie map” i przemyślenie kwestii inkardynacji [przynależności - KAI] duchownych do danej diecezji, o czym chciałby porozmawiać z papieżem. - Dla 30-letniego mężczyzny, który zostaje księdzem inkardynacja jest czymś dobrym. Ale nie może to oznaczać ograniczenia jego horyzontów do granic jednej diecezji. Trzeba oddechu, mobilności. Młody człowiek, który ofiarował swe życie musi mieć przed sobą pociągające perspektywy duszpasterskie. Oddał swe życie Panu, a nie terytorium - argumentuje arcybiskup Lyonu.

Wspomina, że jako ksiądz podparyskiej diecezji Créteil został wysłany na Madagaskar, skąd wrócił „szczęśliwy i ubogacony”, a potem jako biskup pracował w Burbonii. - Można sobie wyobrazić na płaszczyźnie jednej prowincji kościelnej [metropolii - KAI] więcej mobilności i braterskiej współpracy. Ruch i poszerzanie horyzontów zawsze dobrze robi - przekonuje prymas Galii.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg