Nikogo nie wyrzucałem z kościoła

- Nikogo nie wyrzucałem ani nie wykluczałem z Kościoła, prosiłem jedynie o przyjęcie właściwej postawy – powiedział na antenie Radia Podlasie biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski, komentując incydent, do którego doszło w niedzielę 13 maja w trakcie obchodów Diecezjalnego Dnia Rodziny w Sanktuarium Rodzin w Parczewie.

Podczas Eucharystii w kościele pojawiła się, związana z suspendowanym kapłanem z archidiecezji krakowskiej, ks. Piotrem Natankiem, ponad 30–osobowa grupa Rycerzy Chrystusa Króla w charakterystycznych czerwonych płaszczach z wizerunkiem Chrystusa Króla.

Przewodniczący celebracji biskup zaapelował o odpowiednie podejście do liturgii, poprzez zdjęcie strojów i przyjęcie postawy odpowiedniej dla zgromadzenia liturgicznego. Poinformował, że Eucharystia nie może być sprawowana, gdy jakaś grupa wyraźnie manifestuje swoją postawą i ubiorem pewne poglądy rozbijające jedność zgromadzenia. Pomimo apeli biskupa, grupa przez długi czas nie chciała zdjąć swoich wierzchnich okryć. Eucharystia, zaplanowana na godzinę 13.00, rozpoczęła się z prawie godzinnym opóźnieniem.

Odnosząc się w Radiu Podlasie do wydarzeń z Parczewa, bp Kiernikowski podkreślił, że Kościół jest przede wszystkim znakiem jedności. Oznacza to, że należy jednoczyć rozproszonych przez grzech, ale nie poprzez ukazanie jakiegoś celu partykularnego a przez odniesienie do Tajemnicy Jezusa Chrystusa. - Zgromadzenie liturgiczne jest „par exelance”, w sposób zwyczajnie nadzwyczajnym miejscem, gdzie pod przewodnictwem biskupa, czy kapłana, który jest w jedności z biskupem, przeżywa proces nawracania się i dążenia do jedności - powiedział.

- Eucharystia nie może być sprawowana wtedy, kiedy jakaś grupa, która nie została zaaprobowana przez Kościół określonymi statutami, coś manifestuje i rozbija jedność zgromadzenia, m.in. przez charakterystyczny strój czy postawę. Eucharystia jest świętowaniem, celebrowaniem Tajemnicy, która ma na celu tworzenie jedności. Znakiem jedności kościelnej jest biskup. Tak więc jakakolwiek grupa manifestująca coś odrębnego, wyklucza sprawowanie Eucharystii i to był powód, dla którego czekałem z rozpoczęciem Mszy św. – wyjaśnił.

Gdy w świątyni pojawiła się grupa, spośród której kilka osób weszło między grupę kapłanów idących w procesji, biskup zwrócił uwagę najbliżej stojącym. Ci natomiast zaczęli zakładać charakterystyczne nakrycia. - Mówiłem do nich bardzo spokojnie, ale oni nie słuchali. Osoby ubrane w charakterystyczne płaszcze utworzyli w nawie szpaler. Nie posłuchali prośby o zdjęcie okryć. W pewnym momencie uklękli. Poprosiłem więc o przyjęcie właściwej postawy liturgicznej - na początku liturgii jest to postawa stojąca - tłumaczył na antenie Radia Podlasie biskup Kościoła siedleckiego.

Powiedział także, że osoby ubrane w charakterystyczne czerwone szaty, swoim ubiorem chciały zamanifestować coś, co nie harmonizowało ze zgromadzeniem. - Jako głowa tego zgromadzenia miałem nie tylko prawo, ale i obowiązek zaapelować, aby przyjęły postawę jaką przyjmują wszyscy wierni. Chodzi o postawę pokazującą gotowość do nawrócenia się, do przeżycia liturgii jako procesu jednania się. Te osoby natomiast przyjęły postawę manifestowania w sposób bardzo zdecydowany, postawę opozycyjną. Wielokrotnie apelowałem żeby przyjęli postawę gotowości do nawrócenia. Niestety, ci ludzie nie słuchali moich próśb. Pojawiły się głosy, aby wezwać policję. Poprosiłem jednak stanowczo o niestosowanie siły. Nie wolno nam porządkować zgromadzenia przy użyciu siły. Nasze przebywanie w zgromadzeniu polega na tym, że przeżywamy nawrócenie, więc nawet w skrajnych przypadkach nie powinno się używać siły - opisał zaistniałą sytuację biskup siedlecki.

- Byłem gotów ustąpić, tzn. wyjść z przestrzeni liturgicznej. Przestrzeń liturgiczna została zakłócona, a zgromadzenie weszło w taki stan, że było uniemożliwione sprawowanie liturgii jako celebracji jedności. Jest to bardzo poważna rzecz - podkreślił bp Kiernikowski.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg