Setki osób z różnych krajów wzięły udział w poniedziałek w maratonie pokoju im. Jana Pawła II na trasie z Betlejem do Jerozolimy. Wśród nich byli głównie Włosi, Palestyńczycy i Izraelczycy, ale też i Haitańczycy.
Maraton odbywa się już po raz ósmy. Jest nie tyle wydarzeniem sportowym, ile promocją pokoju i tolerancji, przyjaznego współżycia ludzi różnych nacji i kultur. Świadczy o tym nawet jego charakter - bo ten "maraton" w sensie sportowym jest raptem dziesięciokilometrowym biegiem, taki dystans dzieli bowiem Jerozolimę od Betlejem. Widziany jako droga do pokoju staje się jednak znacznie dłuższy, niemal nie do pokonania - jego uczestnicy na własne oczy ujrzeli izraelskie posterunki wojskowe i "mur bezpieczeństwa" dzielący zamieszkałe przez Palestyńczyków Betlejem na Zachodnim Brzegu od terytoriów "właściwego" Izraela (czyli w granicach sprzed 1967 roku).
"Biegłem, żeby przyspieszyć kroku na drodze do pokoju, braterstwa i koegzystencji" - powiedział PAP Izraelczyk Dawid Schwartz, dyrektor jednego z wydziałów w Centrum Żydowsko-Arabskiego Rozwoju Gospodarczego w Herzlii.
"Przyjechałam, bo jestem za pokojem, chcę, żeby wszyscy się szanowali nawzajem i byli dobrze nastawieni do innych ludzi " - powiedziała PAP Haitanka Fequiere Nahomir, nauczycielka szkoły średniej. Nie biegła, maszerowała na trasie, jak chyba zresztą większość uczestników imprezy. Niektórzy trochę biegli, trochę spacerowali.
Wszyscy podkreślali, że nie chodzi im o żaden wyczyn, ale o zamanifestowanie poparcia dla idei przyświecającej temu specyficznemu biegowi. Nie tylko zresztą biegowi, bowiem w czasie imprezy, w pobliżu posterunku granicznego rozegrano też mecze piłki nożnej, gdzie w imię fair play m.in. zmierzyli się Izraelczycy z Palestyńczykami. W "maratonie" brali udział byli włoscy gwiazdorzy futbolu, jak Demetrio Albertini i Damiano Tommasi.
Także organizatorzy imprezy, w tym jej inicjator - oficjalna watykańska agencja pielgrzymkowa Opera Romana Pellegrinaggi oraz władze miejskie Jerozolimy, mówili, że aktywność sportowa jest okazją do spotkania się różnych osób i ma służyć wzmacnianiu ogólnoludzkich wartości oraz dialogu międzykulturowego i międzyreligijnego. Uczestnicy imprezy wystosowali nawet specjalny manifest "Sport i pokój".
"Wszystko to pięknie brzmi i wygląda, ale potrzebowałem specjalnego pozwolenia, żeby tu przybyć" - mówi tymczasem korespondentowi PAP na mecie imprezy w Jerozolimie 57-letni Issa Riszmani, palestyński chrześcijanin z Betlejem, który w biegu brał udział razem z żoną i bratem."Przed dziewiętnastą musimy być z powrotem w Betlejem, a kolejną przepustkę do Jerozolimy może dostanę na święta" - dodaje.
Syn Riszmaniego ożenił się z Polką i mieszka w Gliwicach. "W lipcu ich odwiedziliśmy, a potem pojechaliśmy do Pragi, Wiednia, Budapesztu. Nikt nas nigdzie nie kontrolował. Tu, nawet jak chcę się wybrać parę kilometrów dalej, z jednego palestyńskiego miasta do drugiego, to i tak zawsze mam na drodze jakiś izraelski posterunek. Całe życie nam kontrolują" - skarży się Riszmani. "Chcemy wolności, jak inne narody. Kiedy ją dostaniemy i zakończy się okupacja, to zapanuje też pokój i bezpieczeństwo. Dlatego wy, Polacy powinniście popierać niepodległość Palestyny, wasz i nasz papież zabiegał przecież o wolność dla wszystkich ludzi" - przekonuje mężczyzna.
Grupie przybyszów z Włoch towarzyszy ksiądz Stanisław z Opera Romana Pellegrinaggi. Pokazuje - jak mówi - "relikwię z 2004 roku", którą ma zawieszoną na piersiach - z inicjałami JP II. Zdaniem kapłana, Karol Wojtyła był "Bożym atletą", który sam z upodobaniem uprawiał różne sporty i rozumiał, że tego rodzaju aktywność jest "uniwersalnym narzędziem łączącym ludzi". Dlatego też - zdaniem ks. Stanisława - zmarły papież w oczach wielu osób z różnych stron świata "cały czas pozostaje nośnikiem wartości nie tylko teologicznych, ale i ogólnoludzkich, po prostu człowieczeństwa".
Ks. Stanisław wyraża nadzieję, że "maraton pokoju" i spuścizna jego patrona, będą "przynajmniej promykami rozświetlającymi drogę" do wyjścia z matni, jaką stał się konflikt bliskowschodni.
Tymczasem, tego samego dnia, w poniedziałek, władze w Jerozolimie podwyższyły stan gotowości antyterrorystycznej, a po niebie zaczęły krążyć patrolowe helikoptery. Wszystko to w związku z przewidywaną groźbą zamachu w mieście będącym centrum sporu palestyńsko-izraelskiego, a także uważanym za święte przez wyznawców trzech wielkich monoteistycznych religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.