„Blask prawdy, piękno miłości” – to tytuł wystawy otwartej w Watykanie. Złożyły się na nią dzieła 60 artystów różnych narodowości z zakresu malarstwa, rzeźby, architektury, fotografii, literatury, a nawet muzyki i filmu.
Są hołdem dla Papieża na 60. rocznicę święceń kapłańskich. Wystawę zorganizowała Papieska Rada Kultury. Na otwarciu Benedykt XVI nawiązał do jej tytułu. Podkreślił potrzebę dialogu Kościoła z artystami. Wskazał, że piękno prawdy i miłości ma czynić nasze serca bardziej ludzkimi.
„Chciałbym na nowo skierować do was i do wszystkich artystów przyjacielski, gorący apel: Nigdy nie oddzielajcie twórczości artystycznej od prawdy i miłości – powiedział Papież. – Nie szukajcie nigdy piękna daleko od prawdy i miłości, ale z bogactwem waszego geniuszu, waszego twórczego porywu bądźcie zawsze szukającymi prawdy i świadkami miłości. Niech prawda jaśnieje w waszych dziełach. Starajcie się, niech ich piękno wzbudza w oczach i sercach tych, którzy na nie patrzą, pragnienie i potrzebę dążenia do tego, aby życie, aby każde istnienie było piękne i prawdziwe. Niech będzie ubogacane tym skarbem, który nigdy nie zawodzi, który sprawia, że życie jest arcydziełem, a każdy człowiek nadzwyczajnym artystą. Skarbem tym jest miłość. Niech Duch Święty, twórca wszelkiego piękna, jakie jest na świecie, oświeca was zawsze i prowadzi ku ostatecznemu, definitywnemu Pięknu, które rozgrzewa nasze umysły i serca, gdy czekamy, by móc je kiedyś oglądać w pełni jego blasku” – mówił Benedykt XVI.
Wystawa „Blask prawdy, piękno miłości” będzie otwarta w atrium Auli Pawła VI na Watykanie od 5 lipca do 4 września codziennie oprócz niedziel od godz. 10:00 do 19:00.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.