Emerytowany papież Benedykt XVI otrzymał od Franciszka list ze słowami wsparcia i zapewnieniem o modlitwie - poinformował w środę osobisty sekretarz Josepha Ratzingera arcybiskup Georg Gaenswein. Dzień wcześniej ogłoszony został list Benedykta XVI na temat pedofilii w Kościele.
W liście 94-letni emerytowany papież wyraził ból z powodu nadużyć i błędów w związku z przypadkami pedofilii w miejscach, gdzie sprawował urzędy w Kościele katolickim. "Mogę tylko jeszcze raz wyrazić mój głęboki wstyd wobec wszystkich ofiar nadużyć seksualnych, mój wielki ból oraz moją szczerą prośbę o przebaczenie" - napisał.
Dodał, że jeśli ktoś dopuszcza się zaniedbań w podejściu do nadużyć, jest także obarczony winą.
Tak Benedykt XVI odpowiedział na raport na temat pedofilii w archidiecezji Monachium-Fryzynga, na której czele stał na przełomie lat 70. i 80. W dokumencie, ogłoszonym w Niemczech 20 stycznia br., zarzucono mu, że jako metropolita dopuścił się zaniedbań w kilku przypadkach nadużyć popełnionych przez księży.
W swym liście papież emeryt przypomniał, że już wcześniej zweryfikował błąd i potwierdził swój udział w spotkaniu w styczniu 1980 roku, na którym rozmawiano o przypadku księdza, sprawcy nadużyć.
"Do tego błędu niestety doszło, nie był on zamierzony i mam nadzieję, że jest wybaczalny" - napisał. Odnosząc się do reakcji w mediach przyznał, że jest wstrząśnięty tym, że przedstawiono go jako "kłamcę".
Osobisty sekretarz emerytowanego papieża powiedział w środę wieczorem w dzienniku telewizji RAI, że otrzymał on przesłanie od Franciszka.
"Do Benedykta XVI przyszedł przepiękny list od Franciszka, w którym pisze jako duszpasterz, jako współbrat oraz jako osoba. Ponownie wyraził pełne zaufanie, swoje pełne wsparcie, a także zapewnił o swojej modlitwie" - oświadczył abp Gaenswein.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.