Postać św. Julianny z Cornillon, znanej również jako Julianna z Liège – mniszki augustiańskiej, żyjącej na przełomie XII i XIII wieku, przypomniał Benedykt XVI w katechezie podczas audiencji ogólnej 17 listopada w Watykanie.
W wieku 17 lat miała pierwsze widzenie, które później powtórzyło się jeszcze wielokrotnie w czasie jej adoracji eucharystycznych. Wizja ta przedstawiała księżyc w pełni jego blasku, z ciemnym pasem, który przecinał go wzdłuż średnicy. Pan sprawił, że zrozumiała znaczenie tego, co jej objawił. Księżyc symbolizował życie Kościoła na ziemi, ciemna linia natomiast wskazywała na brak święta liturgicznego, o którego ustanowienie prosił Juliannę, chcąc, aby skutecznie się do tego przyczyniła: chodziło o święto, podczas którego ludzie wierzący mogliby wielbić Eucharystię w celu powiększenia wiary, rozwijania praktyki cnót i wynagradzania za zniewagi wobec Najświętszego Sakramentu.
Przez niemal 20 lat Julianna, która tymczasem została przeoryszą klasztoru, zachowywała w tajemnicy to objawienie, które napełniało radością jej serce. Później zwierzyła się z tego dwóm innym gorącym czcicielkom Eucharystii: błogosławionej Ewie, prowadzącej życie pustelnicze, i Izabeli, która osiadła w klasztorze z Mont-Cornillon. Trzy kobiety zawarły swego rodzaju „sojusz duchowy” w celu wysławiania Najświętszego Sakramentu. Zapragnęły włączyć w to także bardzo szanowanego kapłana – Jana z Lozanny, kanonika kościoła św. Marcina w Liège, prosząc go, aby powiadomił teologów i duchownych o tym, co nosiły w sercach. Odpowiedzi były pomyślne i zachęcające.
To, co spotykało Juliannę z Cornillon, powtarza się często w życiu świętych: aby uzyskać potwierdzenie, że dzieje się to z inspiracji Bożej, należy zawsze pogrążyć się w modlitwie, umieć czekać cierpliwie, szukając przyjaźni i wymiany zdań z innymi dobrymi duszami oraz poddać się całkowicie osądowi pasterzy Kościoła. To właśnie biskup Liège – Robert z Thourotte, po początkowych wahaniach, przyjął propozycję Julianny i jej towarzyszek i ustanowił, po raz pierwszy, uroczystość Bożego Ciała w swej diecezji. Później w jego ślady poszli inni biskupi, wprowadzając to samo święto na obszarach, powierzonych ich trosce duszpasterskiej.
Od świętych jednak Pan często oczekuje, aby pokonywali próby, aby w ten sposób umacniała się ich wiara. To samo spotkało Juliannę, która musiała stawić czoła silnym sprzeciwom ze strony niektórych członków duchowieństwa i samego przełożonego, od którego zależał jej klasztor. Tak więc na jego żądanie Julianna opuściła Mont-Cornillon z kilkoma towarzyszkami i przez 10 lat – od 1248 do 1258 – była gościem różnych klasztorów sióstr cysterek. Budowała wszystkich swą pokorą, nigdy nie wypowiadała słów krytyki czy nagany pod adresem swych przeciwników, ale nadal szerzyła gorliwie kult eucharystyczny. Zgasła w 1258 r. w Fosses-La-Ville w Belgii. W celi, w której leżała, był wystawiony Najświętszy Sakrament i – jak napisał jej biograf – Julianna zmarła, rozważając w ostatnim porywie miłość Jezusa-Eucharystii, którego zawsze kochała, czciła i wielbiła.
Dla dobrej sprawy święta Bożego Ciała został pozyskany także Jakub Pantaleon z Troyes, który poznał świętą w czasie swej posługi archidiakona w Liège. To właśnie on, gdy został papieżem, przyjmując imię Urbana IV, w 1264 ustanowił uroczystość Bożego Ciała jak święto obowiązujące w Kościele powszechnym, w czwartek po Zesłaniu Ducha Świętego. W bulli ustanawiającej je, zatytułowanej „Transiturus de hoc mundo” (z 11 sierpnia 1264) Urban IV przywołuje dyskretnie także mistyczne doświadczenia Julianny, potwierdzając ich prawdziwość i pisze: „Chociaż Eucharystia jest sprawowana uroczyście każdego dnia, uważamy za słuszne, aby przynajmniej raz w roku, jeszcze bardziej ją czczono i wspominano. Inne sprawy bowiem, o których pamiętamy, przyjmujemy duchem i umysłem, ale nie uzyskujemy z tego powodu ich rzeczywistej obecności. Tymczasem w tym sakramentalnym wspominaniu Chrystusa, nawet jeśli w innej formie, Jezus Chrystus jest obecny z nami we własnej postaci. Kiedy bowiem powstał, aby wstąpić do nieba, powiedział: « A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28,20)”.
Ten sam papież zechciał dać przykład, sprawując uroczystość Bożego Ciała w Orvieto – mieście, w którym wówczas mieszkał. Właśnie na jego polecenie w katedrze miasta zachował się – i jest do dzisiaj przechowywany – sławny korporał ze śladami cudu eucharystycznego, który dokonał się rok wcześniej, w 1263, w Bolsenie. Pewien kapłan podczas konsekracji chleba i wina przeżywał poważne wątpliwości co do rzeczywistej obecności Ciała i Krwi Chrystusa w sakramencie Eucharystii. W cudowny sposób kilka kropel krwi zaczęło wypływać z konsekrowanej hostii, potwierdzając tym samym to, co wyznaje nasze wiara. Urban IV poprosił jednego z największych teologów w dziejach, św. Tomasza z Akwinu – który w owym czasie towarzyszył papieżowi i znajdował się w Orvieto – aby ułożył teksty do oficjum liturgicznego na to wielkie święto. Teksty te, do dziś używane w Kościele, są arcydziełami, łączącymi w sobie teologię i poezję. Sprawiają one, że drżą struny serca, aby wyrazić chwałę i wdzięczność Najświętszemu Sakramentowi, podczas gdy inteligencja, wnikając ze zdumieniem w tajemnicę, uznaje w Eucharystii żywą i prawdziwą obecność Jezusa, Jego Ofiary miłości, która jedna nas z Ojcem i daje nam zbawienie.
Jeśli po śmierci Urbana IV obchody święta Bożego Ciała ograniczały się do niektórych regionów Francji, Niemiec, Węgier i północnych Włoch, to już papież Jan XXII w 1317 rozciągnął je na cały Kościół. Od tamtego czasu do dzisiaj święto to w cudowny sposób się rozwinęło i jeszcze bardziej jest odczuwane przez lud chrześcijański.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.