Kraków, 15 czerwca 1999
4. "Niezmierzonej Ojca chwały, Syna Słowo wiekuiste / Z Duchem wszechświat wielbi cały: Królem chwały Tyś, o Chryste!"
Chrystusowi oddajemy dziś chwałę. Jemu należy się nasza pieśń uwielbienia. Jaką bowiem wartość miałyby owoce istnienia Kościoła, gdyby nie były objawieniem zbawczego dzieła Bożego Syna. Kiedy słyszymy w dzisiejszej liturgii słowa: "Ja jestem dobrym pasterzem" (J 10,11), odkrywamy niejako najistotniejszy motyw naszego dziękczynienia.
"Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce" (J 10,14-15). Chrystus mówi w tych słowach o sobie. To On właśnie jest tym Dobrym Pasterzem. Św. Paweł w Liście do Efezjan pomaga nam niejako zgłębić to, co zawiera się w tym określeniu. Apostoł pisze, że Bóg w swoim Synu "wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. W Nim mamy odkupienie przez Jego krew - odpuszezenie występków, według bogactwa Jego łaski" (1,4-7).
Jeżeli Chrystus jest Dobrym Pasterzem i jako jedyny Dobry Pasterz staje się Królem wszystkich pasterzy w Kościele, to dzieje się tak dlatego, że w Nim mieszka miłość, która łączy Go z Ojcem. Przez tę miłość urzeczywistnia się owo Boże wybranie, które Ojciec powziął w stosunku do człowieka przed stworzeniem świata. Przedwieczny i Jednorodzony Syn Boży, stając się Człowiekiem w imię tej właśnie miłości, o to jedno się troszczy: ażeby pomnażać wśród ludzi przybranych synów, którzy odpowiedzieliby przedwiecznemu wybraniu Ojca. Właśnie dlatego jest Dobrym Pasterzem. Daje życie swoje, ażeby ludzi bronić od śmierci, ażeby w nich pomnażać życie. To życie jest w Nim. Przyniósł je z sobą na świat, stając się Człowiekiem, jako dar Ojca. Pragnieniem Chrystusa jako Dobrego Pasterza jest dzielić się tym życiem, obdarowywać nim człowieka, ponieważ tylko w ten sposób - uczestnicząc w Bożym życiu - człowiek, istota śmiertelna, może wyzwalać się od duchowej śmierci. Tak liturgia dzisiejszej uroczystości ukazuje nam niejako najgłębsze korzenie tego, czym jest Kościół krakowski od tysiąca lat na polskiej ziemi. Jest niepowtarzalnym urzeczywistnieniem przedwiecznego zamierzenia Ojca, który przez Jezusa Chrystusa w mocy Ducha Świętego napełniał tę wspólnotę Ludu Bożego wielorakim błogosławieństwem duchowym.
Dlatego też, gdy słyszymy dziś Chrystusową przypowieść o dobrym pasterzu, zdajemy sobie sprawę, że te słowa stanowią jakąś miarę, którą należy przykładać do dziejów Kościoła. Chrystus jest Królem pasterzy, a w ciągu dziejów różni pasterze powoływani przez Niego urzeczywistniają Jego Królestwo. Tak więc poprzez przypowieść o dobrym pasterzu odsłaniają się nam milenijne dzieje Kościoła krakowskiego. Widzimy wszystkich, którzy przez ten Kościół uczestniczyli w prorockim, kapłańskim i królewskim posłannictwie Chrystusa - cały Lud Boży, który w ciągu tego tysiąclecia stanowił Kościół krakowski.
Widzimy wpierw tych, którzy ze szczególnego mandatu Chrystusa byli pasterzami tego ludu - biskupów, kapłanów. Stają przed nami św. Stanisław, bł. Wincenty Kadłubek, Iwo Odrowąż, Piotr Wysz, Zbigniew Oleśnicki, Bernard Maciejowski i Adam Stefan Sapieha; stają pośród nas Jan Długosz, św. Jan Kanty i bł. Piotr Dańkowski, i tylu innych biskupów i kapłanów, którzy pozostali nie tylko w pamięci Kościoła, ale również zapisali się w całej narodowej historii i kulturze. Jakże nie wspomnieć tu również zakonów. Już za czasów św. Stanisława osiedli tu benedyktyni, nieco później cystersi, a po nich przyszły inne zakony i zgromadzenia, które wydawały apostołów i pasterzy na miarę Piotra Skargi, św. Jacka Odrowąża, bł. Stanisława Kazimierczyka, św. Maksymiliana czy św. Rafała Kalinowskiego.
Jeżeli obejmujemy dziś myślą i sercem wszystkich, którzy jako pasterze urzeczywistniają w tym Kościele Królestwo Chrystusa, to w dziejowej perspektywie widzimy nie tylko kapłanów, ale również niezliczone rzesze ludzi świeckich. Stają przed naszymi oczyma władcy i mężowie stanu, którym przewodzą św. Jadwiga i św. Kazimierz, a z nimi prosta służąca - bł. Aniela Salawa i docent Politechniki - sługa Boży Jerzy Ciesielski, a także całe pokolenia rodziców i wychowawców, profesorów i studentów, lekarzy i pielęgniarek, kupców i urzędników, rzemieślników i rolników - ludzi różnych stanów i zawodów. Widzimy też mężczyzn i kobiety, którzy w zakonach oddawali życie Bogu i ludziom. Kiedy dziś patrzymy na wizerunki św. Brata Alberta i bł. s. Faustyny, wiemy, że niejako reprezentują one tych wszystkich, w których odzwierciedlała się w jakiś sposób przypowieść o dobrym pasterzu.
Wszyscy ci znani z imienia i bezimienni ludzie Kościoła swoim życiem, swoją świętością, zwyczajną pracą i cierpieniem nieśli tej ziemi świadectwo o tym, że Bóg "jest miłością", że tą miłością ogarnia każdego i prowadzi go po drogach tego świata do nowego życia. Nie ma innej, większej racji do dziękczynienia za tysiącletnie dzieje Kościoła na ziemi krakowskiej. Nie ma bowiem większego dobra nad uświęcenie, jakiego z rąk Kościoła doznaje ta ziemia od dziesięciu wieków. "Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa; On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich - w Chrystusie" (Ef 1,3).
Dziś czuję się szczególnie wezwany do tego, aby podziękować tej tysiącletniej wspólnocie pasterzy Chrystusa, duchownych i świeckich, że dzięki świadectwu ich świętości, dzięki temu środowisku wiary, jakie przez dziesięć wieków tworzyli i tworzą w Krakowie, stało się możliwe, by u końca tego tysiąclecia, właśnie nad brzegami Wisły, u stóp wawelskiej katedry padło wezwanie zmartwychwstałego Chrystusa: Piotrze, "paś baranki moje!" (J 21,15). I stało się możliwe, że słabość człowieka wsparła się na mocy odwiecznej wiary, nadziei i miłości tej ziemi, i dała odpowiedź: "W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa mojego Pana, zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła - świadom wielkich trudności - przyjmuję".
Salvum fac populum tuum, Domine, et benedic hereditati tuae. Et rege eos, et extolle illos usque in aeternum.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.