O małżeństwie, pracy dziennikarza w Watykanie i najlepszej włoskiej oliwie opowiadają Urszula i Witold Rzepczakowie.
Wielokrotnie byliście w elitarnym gronie dziennikarzy lecących na zagraniczne pielgrzymki papieskim samolotem. Daje to okazję do bardziej intymnych spotkań z papieżem?
W.R.: Lot samolotem papieskim i obsługa pielgrzymek jako ekipa „volo papale”, to bardzo ciężka praca. Programy papieskie są bardzo napięte, a dziennikarze wszędzie muszą być przed papieżem, nagrać tam materiały, wywiady, komentarze, relacje i przed końcem jednego punktu programu, przemieścić się jeszcze przed główny gościem w miejsce drugiego punktu. Zwłaszcza że papież czasem leci śmigłowcem, a dziennikarze autokarami. Prawie nie ma czasu na sen. Jest za to poczucie, że jest się najbliżej, jak się da. Mamy wówczas przywilej obserwacji wydarzeń niemal z punktu z jakiego obserwuje je sam papież. Tak, to właśnie pielgrzymki papieskie w gronie dziennikarzy samolotu papieskiego są dla dziennikarzy najciekawsze z zawodowego punktu widzenia.
U.R.: Do tego dochodzi na bieżąco wymiana poglądów, jak kto zrozumiał dane przesłanie papieskie. Ta „elita” ma dostęp do informacji z pierwszej ręki, ma przywilej uśrednienia oceny i stanowisk. Czasem to przypomina konsultacje grona specjalistów, debatujących na temat dlaczego to i to zostało lub nie zostało powiedziane tu i teraz. Ta grupa dziennikarzy ma dostęp do tekstów wystąpień papieża na dany dzień już przed świtem. Oczywiście obowiązuje embargo, czyli zakaz przekazywania informacji do określonego momentu. Dziś jest łatwiej, bo docierają one elektronicznie ale kiedyś trzeba było o 3.30 , o 4.00 odbierać teksty osobiści i było na to 10 minut. Zaspałeś, nie dostawałeś tekstu i basta. Nie miałeś jak się przygotować.
Skąd się wzięła wasza miłość do śródziemnomorskiego złota. Ty Ulu jesteś jedyną Polką, która zrobiła kurs sommelierski oliwy…
U.R.: To był trudny dla mnie zawodowo czas, ale jego plusem było to, że wreszcie mogłam zrealizować swoją pasję i przez rok uczestniczyć w takim kursie sommelierów oliwy. Tym ciekawszym, że nie tylko szpikowano uczestników ogromną dawką wiedzy ale połączonym z degustacją gamy oliw na każdych zajęciach. A jak lepiej poznać rzecz niż empirycznie? Oliwę pokochałam kupiwszy pierwszej jesieni we Włoszech taką prosto z tłoczni, przy mnie wyciskaną. Ten zapach letnich łąk, ogrodów i gajów! Ten smak, w niczym nie przypominający tego, co kupowałam wcześniej w supermarketach. Wtedy człowiek dopiero przekonuje się, że oliwa, to sok! Nadto oliwa, drzewa oliwne, gaje tak mocną wplecione są w historię i kulturę śródziemnomorską, chrześcijaństwa i judaizm, że już samo to fascynuje. Zaczęłam poznawać historie producentów oliwy i ich samych: rolników ale i aktorów, prawników, którzy tę pasję dzielą i sami produkują oliwę. To piękna pasja i jakże praktyczna – dziś mam gamę butelek w kuchni i dobieram oliwy do dań, uczę innych jak to robić i trochę sprzedaję w internecie. Stworzyłam markę Olio d’Autore (Oliwa autorska), z której jestem bardzo dumna.
W.R.: Ale z oliwą mieliśmy do czynienia już wcześniej podczas naszych podróży: pierwszy raz próbowaliśmy świetnej u Beduinów w Tunezji; potem – wyśmienitą w Andaluzji, w Hiszpanii. To tam po raz pierwszy byłam w tłoczni oliwy i ją filmowałem…
A jak wybrać najlepszy sok z oliwek… żeby był zdrowy i doskonale smakował?
U.R.: Najlepiej mieć możliwość spróbowania, porównania. Trochę to podobne do degustacji wina. Sprawdzamy zapach (mogą być nuty ziół, karczochów, trawy, owoców, jabłek, pomidora), potem smak. Nabieramy odrobinę w usta, napowietrzamy kącikami ust i połykamy. Oliwa powinna rozchodzić się po podniebieniu woniej niż woda i nie powinna pozostawiać posmaku zjełczałego oleju. Taka jest zła (stara lub oszukana, mieszana ze starą). Jeśli drapie w gardło, to należy do tych najlepszych - posiada bowiem dużo przeciwutleniaczy, jest zdrowa. Gorzkie oliwy, to oznaka dużej zawartości witaminy E. Oliwa ma być „szczypiąca i gorzka”- im bardziej tym lepsza. We Włoszech są setki odmian drzew oliwnych – stad oliwy bardziej i mniej delikatne w smaku. Z czasem każdy smakosz wyrobi sobie zdanie, jaka oliwa jest najlepsza w połączeniu z jaką potrawą. Kupując w sklepie warto sprawdzić czy jest wskazany konkretny producent i kampania tłoczenia oliwy (to zawsze przełom roku). Oliwa dobrze przechowywana może stać miesiącami, a nawet latami. W domu otwartą butelkę trzeba trzymać z dala od źródła ciepła, światła i tlenu).
Czym pachnie w święta wasze mieszkanie?
W.R.: Wigilia ma być polska. Żadnych krewetek. Jedynym odstępstwem jest panettone – włoska tradycyjna drożdżowa baba.
U.R.: Witek mówi o krewetkach, bo kiedy zaproszono nas na pierwsze święta do domu włosko-polskiego, podano nam kluski z krewetkami. Były pyszne ale w Wigilię polujemy na karpia i przygotowujemy te wszystkie dwanaście tradycyjnych potraw, o których tu nikomu się nie śniło: m.in. barszcz czerwony z uszkami, pierogi z kapustą i z grzybami, śledzik z cebulką i z ziemniakami w mundurkach , makowiec. Tym pachnie nasz włoski dom i wtedy jesteśmy niby w środku Rzymu, a jednak w Polsce
Najbardziej niezwykłe Boże Narodzenie…
W.R.: I tu już kłaniamy się tradycji włoskiej. Lubimy odwiedzać przepiękne Borga, średniowieczne miasteczka z żywymi szopkami – tak naturalnie tam wyglądającymi, gdzie mieszkańcy w strojach średniowiecznych przechadzają się i handlują wyrobami lokalnymi….
U.R.: Najbardziej niezwykłe Boże Narodzenie łączy się z tradycją. Jedno z pierwszych naszych w Watykanie, kiedy mieliśmy szczęście z dziećmi i rodzicami być tuż przy ołtarzu w czasie pasterki, odprawianej przez papieża Benedykta XVI. Poza tym w ciągu ostatniej półtorej dekady najbardziej niezwykłe Święta, to te nieliczne, które spędzaliśmy w Polsce wśród najbliższej rodziny. Nie ma nic piękniejszego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.