Prowokacja Benedykta

– Nie możemy milczeć, kiedy wierni porzucają Kościół – mówił abp Rino Fisichella, który stanął na czele Rady ds. Nowej Ewangelizacji. – Nadszedł czas, by wyraźnie i odważnie zabrać głos, bo jesteśmy głosicielami Ewangelii.

 

W tym roku mija 20 lat od ogłoszenia przez Jana Pawła II encykliki Redemptoris missio. Podtytuł: „O stałej aktualności posłania misyjnego”. Pisał w niej papież m.in.: „Kościół zwraca się do człowieka w pełnym poszanowaniu jego wolności: misja nie uszczupla wolności, ale działa na jej korzyść. Kościół proponuje, niczego nie narzuca: szanuje ludzi i kultury, zatrzymuje się przed sanktuarium sumienia” (39). Papież sporo miejsca poświęca kwestii relacji między dialogiem międzyreligijnym a koniecznością misji. „Chociaż Kościół chętnie uznaje wszystko to, co jest prawdziwe i święte w tradycjach religijnych buddyzmu, hinduizmu i islamu (…) nie zmniejsza to jego obowiązku i zdecydowania, by bez wahania głosić Jezusa Chrystusa, który jest »drogą, prawdą i życiem«” (55). Głoszenie Ewangelii jest głoszeniem prawdy o Bogu, który jest miłością. A miłość z natury jest bezbronna. Tu tkwi podstawowa gwarancja tolerancji i wolności od przymusu.

W najnowszym liście Benedykta XVI uderzyły mnie tytułowe słowa: „wszędzie i zawsze”. Co wszędzie i zawsze? „Wszędzie i zawsze Kościół ma obowiązek głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa”. Jak to jest u mnie z głoszeniem Ewangelii? „Gdzieniegdzie i czasami”, a może już „nigdzie i nigdy”? Nie chcę moralizować, tylko pytam, skąd w nas tyle lęku przed przyznawaniem się do wiary? Dlaczego bywamy zakompleksionymi katolikami? Czy jest w nas choć trochę zdrowej dumy z przynależności do Kościoła, do Jezusa Chrystusa? Ks. Blachnicki pisał przed laty krytycznie o naszym duszpasterstwie, że panuje w nim jakiś rodzaj kapitulanctwa, zgody na przeciętność w wierze. On sam, zainspirowany wołaniem Jana Pawła II: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”, opracował w 1980 r. szczegółowy plan ewangelizacji całej Polski, ostatecznie niezrealizowany z powodu wprowadzenia stanu wojennego. Plan można oceniać jako utopijny, ale była w tym jakaś prorocka odwaga, myślenie w kategoriach walki o dusze dla Chrystusa. Było w tym owo „zawsze i wszędzie”, którego dziś tak bardzo brakuje Kościołowi w Polsce i Europie. Dziś w naszym kraju wciąż pocieszamy się, że jeszcze nie jest tak źle. Uspokaja nas liczba 40 proc. uczestników niedzielnej Mszy św. No dobrze, ale gdzie jest pozostałe 60 proc.? Czy nie powinniśmy ich szukać?

Mądrość prostej wiary
„U podstaw każdej ewangelizacji nie ma żadnego ludzkiego projektu ekspansji, lecz pragnienie dzielenia się z innymi bezcennym darem, jakim Bóg zechciał nas obdarzyć, udziałem w Jego życiu” – wyjaśnia Benedykt XVI. Nowy watykański urząd sam niczego nie załatwi, ale jest przypomnieniem, że nowa ewangelizacja – hasło rzucone przez Pawła VI i rozwinięte przez Jana Pawła II – jest coraz bardziej aktualnym zadaniem w sekularyzujących się społeczeństwach. W improwizowanym przemówieniu podczas trwającego właśnie Synodu dla Bliskiego Wschodu Benedykt XVI zwrócił uwagę, że zwycięstwo prawdy o Bogu wiąże się z upadkiem bożków. Tak było, kiedy chrześcijaństwo weszło w ostry spór z pogańskim wielobóstwem. Tak jest i dziś, choć dzisiejsi bogowie przybierają nowe twarze. Są nimi anonimowe kapitały, fundamentalistyczny terroryzm, narkotyki, ideologie propagujące rozwiązły styl życia – przeciwne małżeństwu i czystości.

Bóstwa te muszą upaść, mówił papież, choć dokonuje się to zawsze w „bólu świętych, w bólu wierzących”. Benedykt XVI odwołał się do obrazu Niewiasty z 12. rozdziału Apokalipsy. Mowa tam jest o smoku, który wyrzucił wielką rzekę wody na uciekającą kobietę, aby ją pochwycić. „Wydaje się nieuniknione, że kobieta utonie w rzece” – powiada Benedykt. „Ale dobra ziemia pochłania tę rzekę i nie może ona zaszkodzić. Myślę, że łatwo zinterpretować tę rzekę: to te nurty, które wszystkich zdominowały i które pragną, aby zanikła wiara Kościoła, która zdaje się już nie mieć miejsca w obliczu mocy owych nurtów narzucających się jako jedyny racjonalny sposób na życie. Ziemią zaś, która wchłania te nurty, jest wiara prostych ludzi, która nie pozwala się zrujnować tym rzekom, i ratuje Matkę i ratuje Syna. (…) Ta prawdziwa mądrość prostej wiary, która nie pozwala się pożreć wodom, jest siłą Kościoła”. Dodajmy, ta mądrość prostej wiary jest siłą misji Kościoła.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama