Niewątpliwy „sukces medialny” Benedykta XVI to jeden tylko aspekt wizyty w Wielkiej Brytanii, twierdzi komentator dziennika „La Stampa” Gian Enrico Rusconi. Jego zdaniem „pod emocjami Ratzingera i jego 'prostoty' kryje się surowy teolog”.
„Surowy w ocenie zeświecczonego Zachodu, którego nie da się ocalić przypominając o zagrożeniu ze strony islamu czy promując religię jako symbol tożsamości, jak wielu by chciało. Jemu leżą na sercu doktrynalne treści religii” - pisze Rusconi. Temu, dodaje autor, służy „strategia zbliżenia czy uprzywilejowanych relacji z jednym z Kościołów 'odłączonych', który pod względem dogmatycznym jest jeszcze (pozornie) mocny, jak Wspólnota Anglikańska”.
Komentator zdaje sobie sprawę, że anglikańskie: „praktyka duszpasterska (kapłaństwo kobiet, dobrowolność celibatu) i doktryna moralna (związki homoseksualne) uważane są za nie do pogodzenia z Rzymem”. „Zastanawiam się więc, czy zbliżenie obu Kościołów nie doprowadzi do krótkiego spięcia pomiędzy istotą dogmatyki i postawami moralnymi, co może mieć trudne do przewidzenia konsekwencje dla samego katolicyzmu” - uważa komentator turyńskiego dziennika, przekonany, że „niemożliwe, by Ratzinger nie wziął pod uwagę tego problemu”.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.