„Nigdy więcej wojny, nigdy więcej zgiełku broni, nigdy więcej tak wiele cierpienia! Niech pokój nadejdzie w naszych dniach, w tym naszym świecie” – zaapelował papież Franciszek u stóp Pomnika Pokoju w Hiroszimie. 6 sierpnia 1945 roku została na to miasto zrzucona pierwsza w dziejach bomba atomowa.
Ojciec Święty przyleciał do Hiroszimy z Nagasaki. Z lotniska przejechał samochodem pod Pomnik Pokoju, zbudowany w miejscu wybuchu bomby. Powitały go tam władze miasta. Franciszek wpisał się do księgi honorowej. - Przybyłem jako pielgrzym pokoju, by przeżywać żałobę w solidarności ze wszystkimi, którzy doznali obrażeń i śmierci w tym straszliwym dniu w historii tej ziemi. Modlę się, by Bóg życia nawrócił serca na pokój, pojednanie i braterską miłość - napisał papież.
Przywitał się z 20 zwierzchnikami religijnymi i grupą ofiar bomby atomowej. Złożył wiązankę białych kwiatów i zapalił ustawioną tam świecę, po czym modlił się przy dźwiękach bijącego dzwonu. Następnie wraz ze zgromadzonymi wysłuchał świadectwa dwojga ofiar wybuchu wojny.
Yoshiko Kajimoto powiedziała, że jako 14-latka, uczennica III klasy szkoły średniej, znajdowała się wówczas 2-3 kilometry na północ od epicentrum wybuchu bomby i pracowała przy składaniu śmigieł do samolotów. Gdy przez okno zobaczyła błękitne światło, pomyślała, że to bomba i wkrótce potem fabryka, w której wtedy przebywała, z hałasem zawaliła się a ona straciła przytomność. Odzyskała ją, słysząc krzyki kolegów, ale nie mogła się poruszać z powodu ciemności i przysypania gruzami. Gdy w końcu ranna i obficie brocząc krwią wyszła z zawalonego budynku, ujrzała wokół siebie tylko ruiny i trupów. Ulicami przemykali ludzie-widma, ciężko okaleczeni, wśród których trudno było odróżnić kobiet od mężczyzn - wspominała Kajimoto.
Zwróciła uwagę, że wkrótce zaczęto spalać zwłoki i biały dym spowijał całe miasto, które stało się "piecem krematoryjnym", a ona sama przez długi czas nie mogła się pozbyć strasznego zapachu, jaki przylgnął do jej ciała i ubrania. W trzy dni później spotkała przypadkowo ojca, który też szukał jej przez ten czas i myślał, że już nie żyje. Ale niebawem okazało się, że ojciec jest napromieniowany i po półtora roku zmarł. Matka zmarła też wskutek napromieniowania w 20 lat później. U niej samego też stwierdzono raka i w 1999 r. usunięto jej 2/3 żołądka. - Większość moich przyjaciół zmarła na raka a z powodu radioaktywności ja sama też cierpię na białaczkę – zakończyła swą wstrząsającą relację Kajimoto.
Następnie odczytano świadectwo Kojiego Hosokawy, który przypomniał, że bomba zrzucona 6 sierpnia 1945 r. na Hiroszimę w jednej chwili zniszczyła całe miasto i spowodowała śmierć ok. 140 tysięcy spośród 350 tysięcy jego mieszkańców. On sam, który miał w tym czasie 17 lat, znajdował się na 4. piętrze budynku ok. 1,3 km od środka wybuchu i tylko on jeden jakimś cudem żyje do dzisiaj. Nazajutrz dowiedział się, że jego 13-letnia siostra, która przebywała 700 m dalej, zginęła na miejscu.
- Ocaleliśmy, ale wielu z nas cierpiało przez całe życie na zbliznowacenie oraz skutki popromienne i różne lęki. Ja sam żyję nadal w strachu przed chorobami, wywołanymi bombardowaniem atomowym – tłumaczył świadek. Jego zdaniem bomby zrzucono nie na Hiroszimę i Nagasaki, ale na całą ludzkość.
- Wojna czyni ludzi szaleńcami a ostatnim szaleństwem była bomba atomowa, która zaprzecza istnieniu ludzkiemu. Chociaż pozostało mi już niewiele czasu, myślę, że przekazanie doświadczenia Hiroszimy nowym pokoleniom jest ostatnią misją, jaką powierzono nam, którzy ją przeżyliśmy - podkreślił na koniec Koji Hosokawa.
Następnie głos zabrał Ojciec Święty. Przypomniał straszliwe konsekwencje użycia broni jądrowej. „Wspominam tutaj wszystkie ofiary i pochylam się przed siłą i godnością tych, którzy przeżywszy te pierwsze chwile, znosili przez wiele lat w swoich ciałach najcięższe cierpienia, a w swoich myślach, zalążki śmierci, które stale wyczerpywały ich energię życiową”- powiedział Franciszek, zaznaczając, że przybywa na to miejsce jako pielgrzym pokoju.
„Chciałbym być pokornie głosem tych, których głos nie jest wysłuchany i którzy patrzą z niepokojem i obawą na rosnące napięcia, jakie przeżywa nasz czas, niedopuszczalne nierówności i niesprawiedliwości zagrażające ludzkiemu współistnieniu, poważną niezdolność do troski o nasz wspólny dom, nieustanne i kurczowe odwoływanie się do broni, tak jakby mogły one zapewnić przyszłość pokoju” – wyznał papież.
Potępił wykorzystywanie energii atomowej do celów wojennych, które określił jako niemoralne. Zaznaczył, że jest to zbrodnia „nie tylko przeciwko człowiekowi i jego godności, ale także wszelkiej szansie na przyszłość w naszym wspólnym domu”.
Następnie papież wskazał, że pokój winien być oparty na prawdzie, budowany zgodnie ze sprawiedliwością, przeżywany i dopełniany przez miłość oraz realizowany w wolności. Zaznaczył, że budowanie pokoju w prawdzie i sprawiedliwości oznacza niedopuszczalność narzucania innym swoich własnych interesów partykularnych, ale wymaga podejmowania działań „dla wspólnego postępu”, dla dobra wszystkich.
Zaapelował o rezygnację z wyścigu zbrojeń. „Jakże możemy proponować pokój, jeśli nieustannie używamy wojennego zastraszenia nuklearnego jako uzasadnionego środka rozwiązywania konfliktów?” – zapytał Franciszek. Wskazał, że prawdziwy pokój jest „owocem sprawiedliwości, rozwoju, solidarności, troski o nasz wspólny dom i promowania wspólnego dobra, uczenia się na podstawie nauk historii”.
Papież podkreślił, że pamięć o tragicznych wydarzeniach z przeszłości jest gwarantem i bodźcem do budowania bardziej sprawiedliwej i braterskiej przyszłości. „Otwórzmy się na nadzieję, stając się narzędziami pojednania i pokoju” – zachęcił Ojciec Święty.
„W imieniu wszystkich ofiar bombardowań, eksperymentów atomowych i wszelkich konfliktów, wspólnie podnieśmy okrzyk: Nigdy więcej wojny, nigdy więcej zgiełku broni, nigdy więcej tak wiele cierpienia! Niech pokój nadejdzie w naszych dniach, w tym naszym świecie” – zaapelował Franciszek.
Swoje przemówienie papież zakończył modlitwą: „Przyjdź, Panie, gdyż ma się ku wieczorowi, i tam gdzie obfitowało zniszczenie, oby dziś przeobfitą stała się nadzieja, że można napisać i urzeczywistnić inną historię. Przyjdź Panie, Książę pokoju, uczyń nas narzędziami i odblaskiem Twojego pokoju!”.
Spotkanie pod pomnikiem zakończyła pieśń i odjazd papieża na lotnisko, skąd samolotem wróci do Tokio.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.