Jan Paweł II wiedział, że tylko Chrystus zna człowieka

W Watykanie zaprezentowano włoskie wydanie katechez, które przyszły Papież przygotował w 1965 r., zainspirowany zakończonym soborem i mową św. Pawła na Areopagu.

Podejmując rozważanie nad wystąpieniem św. Pawła na ateńskim Areopagu, Karol Wojtyła pokazuje nam, że trzeba prowadzić dialog ze światem, ale z pełną świadomością, że to Chrystus objawia nam pełną prawdę o człowieku. Przypomniano o tym w Watykanie podczas prezentacji włoskiego wydania katechez, które przyszły Papież przygotował w 1965 r. W Polsce ukazały się one w ubiegłym roku w książce pod tytułem „Kazanie na Areopagu”.

W Watykańskiej prezentacji uczestniczyli kard. Giovanni Battista Re, były prefekt Kongregacji ds. Biskupów, wieloletni współpracownik Jana Pawła II, oraz kard. Luis Ladaria, aktualny prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Obecny był również polski ambasador Janusz Kotański. Zwrócono uwagę na silne zakorzenienie katechez w zakończonym dopiero Soborze Watykańskim II. Podkreślono, że Karol Wojtyła przypominał o roli Chrystusa w poznaniu człowieka w kontekście, który panował w Polsce w 1965 r., a zatem wobec ideologii, która chciała kształtować ludzkość i światowe braterstwo bez Chrystusa.

Kard. Re, który współpracował z nim na przestrzeni całego pontyfikatu, przyznał, że był sceptyczny, kiedy Jan Paweł II wkrótce po konklawe zadeklarował na Mentorelli, że pierwszym zadaniem Papieża jest modlitwa. Myślałem, że to tylko piękne zdanie, potem się jednak okazało, że rzeczywiście cały jego pontyfikat opierał się modlitwie. To było widać w każdej decyzji, nominacji, a nawet każdej napisanej przez niego stronie – mówił kard. Re przypominając, jak wielkie było jego zdumienie, gdy zobaczył, że na wszystkich papieskich rękopisach widnieje zawsze jakaś inwokacja do Boga lub Maryi.

"W istocie był to mistyk. Widać to było na przykład podczas wędrówek po górach. Kiedy dochodziliśmy na jakieś piękne miejsce, prosił, by zostawić go samego. I tam się modlił, zanurzał się w medytację. Ale w codziennym życiu nie było żadnych nadprzyrodzonych zjawisk – mówił w Radiu Watykańskim kard. Re. – Człowiek inteligentny, niezłomny, dalekowzroczny, o głębokiej myśli, wrażliwy, uważny w kontaktach z ludźmi, umiejący wpływać na bieg wydarzeń, ale siłę czerpał z Boga. Był człowiekiem modlitwy. Posiadał niezwykłą umiejętność skupienia na modlitwie. Cokolwiek by się nie działo wokół niego, on, kiedy się modlił, nie zdawał sobie z tego sprawy. Tak bardzo był zatopiony w Panu Bogu. Widziałem to wiele razy na przykład podczas podróży. Kiedy klękał przed Najświętszym Sakramentem czy Matką Bożą, mijał czas, a on tego nie zauważał. Musiałem mu przerywać, przypomnieć, że mamy spóźnienie i wtedy wstawał od razu, jakby nic się nie stało. Ale dzięki tej jego postawie modlitwy wielu nauczyło się od niego ufności i nadziei w poszukiwaniu sensu życia. Rozbudzał w ludziach poczucie Boga, świadomość, że Go potrzebujemy. Wielu weszło dzięki niemu na drogę prowadzącą do Boga".

 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama