Postaciom dwóch świętych włoskich kapłanów: Leonarda Murialdo i Józefa Benedykta Cottolengo poświęcił Benedykt XVI swą katechezę podczas audiencji ogólnej 28 kwietnia w Watykanie. Okazją do podjęcia tego tematu był dobiegający końca (za półtora miesiąca) Rok Kapłański. Na Placu św. Piotra zebrało się kilkanaście tysięcy pielgrzymów z całego świata, w tym wielu Polaków.
Pan stawia zawsze znaki na naszej drodze, aby prowadzić nas według swojej woli ku naszemu prawdziwemu dobru. Dla Cottolengo takim znakiem był w sposób dramatyczny niedzielny poranek 2 września 1827 r. Pochodząc z Mediolanu przybył do Turynu dyliżansem, zatłoczonym jak nigdy, w którym znajdowała się ściśnięta rodzina francuska, w tym kobieta z pięciorgiem dzieci, w zaawansowanej ciąży i z wysoką gorączką. Po błąkaniu się po różnych szpitalach rodzina ta znalazła schronienie w publicznej noclegowni, ale sytuacja kobiety nadal się pogarszała i niektórzy zaczęli szukać księdza. Tajemniczym zrządzeniem spotkali ks. Cottolengo i to właśnie on, z ciężkim i pełnym boleści sercem towarzyszył śmierci tej młodej matki wśród udręki całej rodziny. Wypełniwszy to bolesne zadanie, z cierpieniem w sercu, ukląkł przed Najświętszym Sakramentem i zapytał: "Boże mój, dlaczego? Dlaczego chciałeś, abym był świadkiem? Czego chcesz ode mnie? Trzeba coś zrobić!". Powstawszy, kazał bić we wszystkie dzwony, zapalić świece, a zdumionym ludziom w kościele powiedział: "Stała się łaska! Stała się łaska!". Od tej chwili Cottolengo się zmienił: wszystkie swe zdolności, zwłaszcza umiejętności ekonomiczne i organizacyjne wykorzystał, aby powołać do życia inicjatywy wspierające najbardziej potrzebujących.
Umiał włączyć w swe przedsięwzięcia dziesiątki współpracowników i wolontariuszy. Przeniósłszy się na przedmieście Turynu, aby rozszerzyć swe dzieło, utworzył rodzaj wioski, w której każdy budynek, jaki udało mu się zbudować, nosił znaczącą nazwę: "dom wiary", "dom nadziei", "dom miłosierdzia". Działał w stylu "rodzin", tworząc prawdziwe i właściwe wspólnoty osób, wolontariuszy i wolontariuszek, mężczyzn i kobiet, duchownych i świeckich, zjednoczonych, aby wspólnie podjąć i pokonać trudności, jakie się pojawiały. Każdy w tym Małym Domu Opatrzności Bożej miał ścisłe zadanie: jeden pracował, inny się modlił, jeszcze inny usługiwał, nauczał, zarządzał. Zdrowi i chorzy - wszyscy dzielili ten sam ciężar dnia codziennego. Również życie religijne wyróżniało się w owym czasie, stosownie do poszczególnych potrzeb i wymogów. Pomyślał nawet o własnym seminarium, by szczególnie formować kapłanów tego Dzieła. Był zawsze gotów naśladować i służyć Opatrzności Bożej, nigdy nie zadając Jej pytań. Mawiał: "Wcale nie jestem dobry i nawet nie wiem, co mam robić. Ale Opatrzność Boża z pewnością wie, czego chce. Mnie pozostaje tylko słuchać jej. Naprzód in Domino [w Panu]". Wobec swych ubogich i najbardziej potrzebujących będzie się zawsze określał jako "prosty robotnik Opatrzności Bożej".
Obok małych twierdz ufundował też pięć klasztorów sióstr kontemplacyjnych i jeden dla pustelników i uważał je za najważniejsze swe realizacje: rodzaj "serca", które winno bić dla całego Dzieła. Zmarł 30 kwietnia 1842 r., wypowiadając następujące słowa: "Misericordia, Domine; Misericordia, Domine. Dobra i Święta Opatrzności... Święta Dziewico, teraz Twoja kolej". Jego życie, jak napisał jeden z ówczesnych dzienników, było całe "intensywnym dniem miłości".
Drodzy przyjaciele, ci dwaj święci Kapłani, których pokrótce przedstawiłem, przeżyli swą posługę w całkowitym darze z życia najuboższym, najbardziej potrzebującym, ostatnim, znajdując zawsze głębokie korzenie, niewyczerpane źródło swych działań w kontakcie z Bogiem, czerpiąc z Jego miłości, w głębokim przekonaniu, że nie jest możliwe pełnienie miłosierdzia bez życia w Chrystusie i w Kościele. Niech ich wstawiennictwo i ich przykład nadal rozświetlają posługę tak wielu kapłanów, którzy poświęcają się wielkodusznie Bogu i powierzonej im owczarni oraz niech pomagają oddawać się z radością i wielkodusznością Bogu i bliźniemu.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.