W mediach utrwalany jest obraz Jana Pawła II jako supergwiazdy, nowej ikony masowej kultury. Był przecież papieżem, który tak bardzo zmienił Kościół i świat. Zapomina się, że być może najważniejszym rysem tego pontyfikatu było cierpienie.
Krzyż podziału
Szukanie jedności Kościoła, wielokrotnie rozdzieranej w historii, było jednym z głównych motywów pontyfikatu Papieża Polaka. Żaden z poprzedników Jana Pawła II nie wykonał tylu historycznych gestów wobec innych chrześcijan, a także przedstawicieli różnych religii. Jednak dialog z wyznaniem najbliższym, czyli prawosławiem, w latach 90. stał się pasmem bolesnych rozczarowań i niepowodzeń. Europa nie zaczęła oddychać dwoma płucami – wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa, o czym marzył od lat Papież Słowianin.
Broniąc prawa Kościołów unickich do istnienia, Jan Paweł II został skonfrontowany z wielkim ruchem sprzeciwu i odmowy wielu wpływowych środowisk prawosławnych, a przede wszystkim Patriarchatu Moskiewskiego. Jeżeli do 1991 r. wizyta papieska w Rosji była niemożliwa ze względu na sprzeciw komunistycznych władz, to po rozpadzie Związku Radzieckiego na jej przeszkodzie stanął opór Patriarchatu Moskiewskiego. Nie udało się nawet doprowadzić do spotkania z patriarchą Moskwy Aleksym II na neutralnym gruncie w Austrii, co proponował Jan Paweł II.
Bez odpowiedzi pozostało papieskie pytanie, postawione jeszcze w grudniu 1991 r. – „Czyż możemy pozwolić, aby w Europie dążącej do jedności politycznej właśnie Kościół Chrystusa stał się czynnikiem podziału i zgorszenia ? Czyż nie byłoby to największym może zgorszeniem naszych czasów?”.
Krzyż wojny
Zabiegi o pokój na świecie były stałym elementem działań papieskiej dyplomacji i jego osobiście. Nie było większego, a nawet mniejszego konfliktu na świecie, w którym Papież nie apelowałby o zaprzestanie rozlewu krwi i o rozmowy pokojowe. Zdarzało się, że zabiegi mediacyjne przynosiły skutek, jak w czasie głośnego sporu między Argentyną i Chile, najczęściej jednak pozostawały niewysłuchane.
Szczególnie bolesnym doświadczeniem dla Jana Pawła II była nieszczęsna wojna na Bałkanach. Katolickie narody – Chorwaci i Słoweńcy, walcząc o własną niezależność, zostali skonfrontowani z serbskim marzeniem o prawosławnym imperium, które miało powstać na gruzach Jugosławii. Daremne okazały się papieskie apele, aby zakończyć pokojowo tamten dramat. Nie zwracano uwagi na prorocze papieskie ostrzeżenia, wygłaszane jeszcze w 1991 r., że konflikt zbrojny, gdy się rozpocznie, będzie miał własną dynamikę i nikt już nad nim nie zapanuje.
Ciężko chory Papież już w 2002 r. rozpoczął swą ostatnią wielką dyplomatyczną batalię, aby uchronić świat przed rozpętaniem kolejnej wojny w Zatoce Perskiej. „Wojna nie jest nigdy fatalizmem, zawsze stanowi klęskę ludzkości”, przekonywał dyplomatów z całego świata w styczniu 2003 r., gdy siły zbrojne koalicji gotowały się do ataku na Irak. Jego osobiste wysiłki oraz działania dyplomacji Stolicy Apostolskiej nie zapobiegły wojnie, której wszystkie dramatyczne i dla świata zgubne skutki ujawniają się dopiero teraz, a przed którymi Jan Paweł II bezskutecznie ostrzegał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.