"Przygotowujmy zawsze stół miłości dla tych, którzy tego potrzebują" - powiedział Franciszek podczas Obiadu Solidarności w bazylice św. Petroniusza.
Papież zjadł obiad z tysiącem ubogich, uchodźców i więźniów, podopiecznych bolońskich organizacji dobroczynnych. W trakcie spotkania wygłosił przemówienie:
Drodzy bracia i siostry,
Jakże to wielka radość, że jest nas tak wielu w tym domu! To właśnie tak, jak dom naszej Matki, dom miłosierdzia, Kościół, który przyjmuje wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy potrzebują jakiegoś miejsca.
Jesteście w centrum tego domu. Kościół chce, abyście byli centrum. Nie przygotowuje miejsca byle jakiego, czy innego: w centrum i razem. Kościół jest wszystkich, a zwłaszcza ubogich. Wszyscy jesteśmy zaproszeni, jedynie ze względu na łaskę. Jest to tajemnica bezinteresownej miłości Boga, który pragnie byśmy byli Jego, tutaj, nie ze względu na zasługi, ale na Jego miłość.
W tym domu normalnie sprawowane jest misterium Eucharystii, mensa, na której umieszczony jest chleb i wino, które stają się Ciałem i Krwią Jezusa, łamanymi i przelanymi za mnóstwo ludzi, których On miłuje. Jakże dziwna jest matematyka Boża: rozmnożenie ma miejsce tylko wtedy, gdy się dzielimy! Przygotowujmy zawsze stół miłości dla tych, którzy tego potrzebują.
Miłość nigdy nie jest drogą jednokierunkową, jest ciągłym krążeniem i wszyscy coś dają oraz coś otrzymują. Wszyscy otrzymujemy i wszyscy potrafimy i możemy wiele dać. Jezus nikogo nie odrzuca, nikim nie gardzi. Jest spragniony i prosi byśmy dali Mu pić, ponieważ z nami idzie i z nami cierpi. I to my właśnie mamy ten dzban, może trochę używany, który może dać Jemu wody, jakim jest nasze serce! Nasze życie jest zawsze cenne i wszyscy mamy coś do dania innym.
Na zakończenie zostanie wam przekazany najcenniejszy pokarm, Ewangelia, Słowo Boga, które wszyscy nosimy w naszych sercach, które dla nas chrześcijan ma oblicze Jezusa. Jest on dla was! Skierowany jest właśnie do potrzebujących! Weźcie go wszyscy i noście go jako znak, osobistą pieczęć przyjaźni Boga, który staje się pielgrzymem i bez miejsca, aby je przygotować dla wszystkich.
Wszyscy jesteśmy pielgrzymami, żebrakami miłości i nadziei, i potrzebujemy tego Boga, który staje się bliskim i objawia siebie na łamaniu chleba.
Ten chleb miłości, który dzisiaj dzielimy, zanieście także i wy innym. Podarujcie wszystkim sympatię i przyjaźń. Jest to zaangażowanie, które wszyscy możemy podjąć. Bardzo tego trzeba. Macie szczególną wrażliwość w pojmowaniu wymiaru ludzkiego, ponieważ wiecie, co to jest kruchość, potrzeba wyciagnięcia rąk, pozwolenie, by nam dopomożono, odkładając na bok pychę.
„Ojcze nasz”, które odmówimy na końcu, jest naprawdę modlitwą ubogich. Prośba o chleb faktycznie wyraża powierzenie się Bogu w podstawowych potrzebach naszego życia. To, czego Jezus nas nauczył poprzez tę modlitwę wyraża i zbiera głosy tych, którzy cierpią z powodu niepewności egzystencji i braku tego, co konieczne. Uczniom, którzy prosili Jezusa, aby nauczył ich się modlić, odpowiedział On słowami ubogich, którzy zwracają się do jedynego Ojca, w którym wszyscy rozpoznają siebie jako bracia. „Ojcze nasz” to modlitwa, która wyraża się w liczbie mnogiej: chleb, o który prosimy jest „nasz”, a to pociąga za sobą dzielenie się, uczestnictwo i wspólną odpowiedzialność. W tej modlitwie wszyscy dostrzegamy potrzebę przezwyciężenia wszelkich form samolubstwa, aby uzyskać dostęp do radości wzajemnej akceptacji.
Dzisiaj możemy dzielić się naszym chlebem powszednim. I wszyscy chcemy za to podziękować Bogu.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.