Jego historia jest gotowym scenariuszem sensacyjnego filmu, pełnego dramatycznych zwrotów akcji. Jednak przede wszystkim to historia poświęcenie młodego salezjanina na rzecz ocalenia kapłaństwa innych. W Bratysławie odbyła się dzisiaj beatyfikacja salezjanina o. Titusa Zemana SDB, męczennika komunizmu, który zmarł w styczniu 1969 r. w wyniku prześladowań w komunistycznym więzieniu.
Błogosławiony urodził się 4 stycznia 1915 r. w miejscowości Vajnory, dzisiaj to przedmieście stolicy Słowacji. W wieku 16 lat wstąpił do Towarzystwa Salezjańskiego. W 1937 r. rozpoczął studia na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, a potem także w Chieri w Piemoncie. Po święceniach kapłańskich wrócił na Słowację, gdzie pracował jako nauczyciel. W 1946 r. sprzeciwiał się akcji zdejmowania krzyży w szkołach, co naraziło go na szykany ze strony władzy. W lutym 1948 r. komuniści zdobyli władzę w Czechosłowacji. W kwietniu 1950 r. brutalnie zdelegalizowano wszystkie zgromadzenia zakonne, także salezjanów. Internowano ich najpierw w Šaštínie, a później w Podolínci. O. Zemana nie został internowany, gdyż pracował jako wikary w prowadzonej przez salezjanów parafii w Šenkviciach. Internowani nie mieli wątpliwości, że reżim komunistyczny będzie trwał długo. Zastanawiano się, w jaki sposób ocalić powołania zakonne. W trakcie dyskusji pojawił się pomysł, aby kleryków przerzucić nielegalnie na Zachód, aby mogli dokończyć studia w Turynie. Plan zaczął być realizowany, gdy jednemu z internowanych o. Ernestovi Macákovi udało się zbiec z klasztoru, gdzie byli zamknięci. Dotarł do o. Zemana z pytaniem, czy nie podjąłby się zorganizować takiej wyprawy i uzyskał jego zgodę.
Latem 1950 r. zebrała się pierwsza grupa kilkunastu kleryków, których o. Zeman nocą 30 sierpnia przeprawił przez rzekę Morawę do Austrii. Po drugiej stronie była jednak sowiecka strefa okupacyjna i dopiero w miejscowości Maria Neustif znaleźli się w strefie amerykańskiej. Przez Wiedeń i Salzburg grupa po dwóch tygodniach dotarła do Turynu. Tam o. Zeman spotkał się z generałem salezjanów o. Pietro Ricaldone, któremu opisał dramatyczną sytuację zgromadzenia na Słowacji. Zaproponował, że zorganizuję kolejną wyprawę i otrzymał na to błogosławieństwo przełożonego. Na Słowację wrócił w połowie października, przeprawiając się przez Morawę. Druga grupa kleryków i kapłanów, składająca się z 28 osób już na niego czekała. Morawę przepłynęli pontonem w nocy z 23 na 24 października 1950 r. Bez większych przeszkód dotarli do strefy amerykańskiej, gdzie zostali zatrzymani przez żołnierzy amerykańskich. O. Zeman był przesłuchiwany przez wywiad amerykański, gdyż nie chciano mu wierzyć, że jedynym celem jego wypraw jest ocalenie powołań zakonnych. I tym razem grupie udało się szczęśliwie dotrzeć do Turynu. O. Zeman wiedział, że sytuacja na Słowacji staje się coraz bardziej niebezpieczna, dlatego zwlekał z powrotem do stycznia 1951 r. Trzecia wyprawa, w której oprócz kleryków wzięła udział także grupa starszych księży, wyruszyła z Bratysławy w kwietniu 1951 r. 16 osób po długim nocnym marszu dotarło 9 kwietnia na brzeg Morawy. Rzeka jednak wezbrała i nie było możliwości, aby przeprawić się w taki sposób, jak poprzednio. Tym bardziej, że część grupy była bardzo zmęczona, a wielu nie umiało pływać. O. Zeman, chciał popłynąć na drugi brzeg, ale kiedy zorientował się, że inni nie dadzą rady, został ze wszystkimi. Postanowili się rozproszyć i w małych grupach wrócić do Bratysławy. Zgubiła ich niefrasobliwość kilku salezjanów, którzy zabłądzili w drodze powrotnej. Zaczepili spotkanego przypadkiem żołnierza z wojsk ochrony pogranicza i zapytali gdzie się znajdują. Wtedy zostali zatrzymani i w czasie przesłuchania poinformowali, że było ich więcej. Ogłoszono alarm i zaczęło się przeszukiwanie całego obszaru. W ciągu kilkunastu godzin wszystkich 16 uciekinierów zatrzymano. W trakcie przesłuchania, bezpieka dowiedziała się wielu szczegółów. W tej sytuacji o. Zeman całą winę wziął na siebie. Bezpieka ogłosiła, że złapano grupę amerykańskich i watykańskich szpiegów. W trakcie śledztwa wszystkich bito, najwięcej o. Zemana. Złamano mu nos, doznał wstrząsu mózgu. W końcu na ławie oskarżonych znalazło się 21 osób. Prokurator zażądał dla o. Zemana, jako przywódcy grupy, kary śmierci. Ostatecznie otrzymał wyrok 25 lat ciężkiego więzienia. Przesiedział ponad 13 lat w zakładach karnych znanych ze szczególnie ciężkich warunków. Był bity i prześladowany, zarówno przez strażników, jak i współwięźniów kryminalistów. Jednocześnie tajnie prowadził za kratami posługę kapłańską.
Warunkowo został wypuszczony z więzienia dopiero w 1964 na fali odwilży rozpoczynającej się wówczas w Czechosłowacji. Stale jednak znajdował się pod nadzorem i nigdy nie odzyskał zdrowia. Podczas Praskiej Wiosny otrzymał zgodę na pełnienie posługi kapłańskiej Zmarł w opinii świętości 9 stycznia 1969 r. W 1991 r. został całkowicie zrehabilitowany, a w 2010 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Klerycy, których ks. Zeman przerzucił na Zachód, stali się kapłanami i pracowali m.in. wśród diaspory słowackiej na Zachodzie. Część z nich wróciła na Słowację po upadku komunizmu, przyczyniając się do odrodzenia salezjanów w tym kraju. Uroczystościom beatyfikacyjnym, w których weźmie udział młodzież salezjańska z całej Słowacji przewodniczył salezjanin, kard. Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw kanonizacyjnych.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.