W przeciwieństwie do większości osobistości publicznych, które w czasie ryzykownych podróży starają się zagwarantowanie sobie najwyższego stopnia bezpieczeństwa, papież Franciszek rezygnuje z tego i jedzie do Egiptu całkowicie bezbronny.
Zwraca na to uwagę na łamach „L'Osservatore Romano” publicystka watykańskiego dziennika Lucetta Scaraffia, w komentarzu zatytułowanym „Z rozbrojeniem w sercu”.
„Jakżeby jednak mógł przybyć opancerzony do kraju, gdzie chrześcijanie narażają życie za każdym razem, gdy udają się na mszę?” - pyta autorka. I dodaje: „Jakże mógłby też, w symbolicznym języku faktów, silniejszym od wszelkiego słowa, powiadomić, że jego podróż jest podróżą pokoju?”.
Lucetta Scaraffia stwierdza, że rezygnacja z ochrony jest symbolicznym rozbrojeniem. Zgadza się ona powszechnym przekonaniem, że podróż Franciszka do Egiptu będzie trudna: w kraju tym rośnie stale liczba chrześcijańskich męczenników, kraj ten dał początek islamskiemu ekstremizmowi wraz z narodzinami w końcu lat dwudziestych XX wieku stowarzyszenia Braci Muzułmańskich; jednocześnie jednak Egipt może się pochwalić tysiącletnią koegzystencją odmiennych religii.
Zdaniem komentatorki, symboliczne znaczenie będą miały wszystkie spotkania, czekające papieża podczas tej podróży. „Franciszek lubi porozumiewać się za pomocą gestów i przykładu bardziej aniżeli słów. Wie, że gesty przemawiają do wszystkich, natychmiast i trafiają do serc bez żadnego pośrednictwa”. Tym bardziej, zauważa włoska publicystka, „że jego słowa, choć otwarte i zrozumiałe, często są przeinaczane przez media, które chcą go przypisać do partii politycznych i do stanowiska innych. Te nieudolne starania o znalezienie mu politycznego powinowactwa służy obniżeniu poziomu i siły jego przesłania, aby uczynić je podobne do przesłania innych przywódców, aby ukryć jego przemożną odmienność. Dlatego papież nie ogranicza się do przywoływania i głoszenia świetnych zasad i słusznych reprymend, ale mówi otwarcie o bolączkach świata, nazywając je po imieniu i w ten sposób wskazując odpowiedzialnych za nie”.
W tym kontekście, podsumowuje swe uwagi Lucetta Scaraffia, świadome przeinaczanie jego słów i jego gestów, tak łatwo zrozumiałych dla nas wszystkich, nabiera szczególnej wagi, po czym podaje przykład: Odwiedzenie al-Azharu, będące rewizytą za wizytę, jaką rektor szeik al-Tayyib złożył niedawno w Watykanie, oznacza dogłębne zaangażowanie się na rzecz pokoju religijnego, za wszelką cenę i ponad wszelką uprzejmość i wszelki protokół. I ponad wszelkie ryzyko”. Intencją papieża, podkreśla autorka, jest postępować tak, jak Jezus, „kiedy staje pośród uczniów, na środku ich zgromadzenia, jako ten, kto tworzy i daje jedność, ten, kto 'przyciąga wszystkich do siebie' (por J 12, 32). To jest jedyna możliwa propozycja pokoju, zwarta w każdym geście, w każdej wizycie, w każdym spotkaniu”.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.