Witam zgromadzonych tutaj w tak wielkiej rzeszy pielgrzymów ze Śląska i Zagłębia

Częstochowa, 6 czerwca 1979 r. Homilia w czasie Mszy św. odprawionej pod Szczytem Jasnej Góry dla pielgrzymów z Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego

4. Mówię wam więc: „Szczęść Boże”!

A mówię to poprzez Serce Matki — Tej, której jasnogórskie królowanie jest tak bardzo macierzyńskim matkowaniem dla nas wszystkich.

I mówię to poprzez Serce tej Matki, która jeszcze bliżej waszych domów, waszych kopalń i fabryk, waszych miast i wsi obrała sobie miejsce w Piekarach i stworzyła tam swoje duchowe, macierzyńskie, maryjne zagłębie. Zagłębie ludzkich dusz i serc, które musi odpowiadać Zagłębiu i Śląskowi fabryk, kopalń i hut. Zagłębie maryjne, polskie, zagłębie ludzkich serc. To, co mówię dzisiaj ze Szczytu Jasnogórskiego, dołączcie do tego, co tylekroć mówiłem do was jako metropolita krakowski ze szczytu wzgórza piekarskiego. I nie myślcie, że ja się z tego szczytu wzgórza piekarskiego tak łatwo wyprowadzę. Nie myślcie!

To już za mocne przyzwyczajenie, za silny nawyk! I nawet nie wiem, dlaczego miałbym się z tego nawyku wyzwolić i wyleczyć? Moi drodzy, chociaż nawet taki potentat duchowy, jak biskup katowicki nie może sprawić tego, żebym jeszcze przyjechał do Piekar jako metropolita krakowski, bo z tym Pan Jezus już załatwił sprawę, to już Pan Jezus sam rozstrzygnął, to przecież... to przecież są różne inne sposoby. Biskup katowicki jako potentat nie tylko ducha, ale i techniki znajdzie sposoby na to, żebym ja tam co roku mógł się do was przynajmniej krótko odezwać: albo słowem pisanym, albo słowem radiowym.

Za długo byłem metropolitą krakowskim, żebym nie wiedział: „Ślązakom zawsze mało”!

Na razie niech na tym zostanie. Chcę tylko, żebyście na pamiątkę tego spotkania wzięli ode mnie dwa dary. Jeden dar to jest ta świeca paschalna już ze Stolicy Piotrowej, z Bazyliki św. Piotra. Przekazuję ją wam na ręce waszego biskupa. A drugi mój dar to jest ta stuła papieska, w której teraz do was przemawiam i chcę ją tylko dla Piekar zostawić.

No, i niech to na dzisiaj wystarczy. Tylko was jeszcze proszę, żebyście zawsze przez powietrze, przez te 1500 kilometrów (to nie jest tak daleko, bliżej niż do Guadalupe), żebyście przez powietrze krzyknęli od was do papieża: „Szczęść Boże!”

A jak tak krzykniecie mocno, to papież usłyszy i powie wam: Bóg zapłać! Ale, moi drodzy, to jeszcze nie koniec, ale już prawie że koniec. Trzeba też, żebyście czasem tak otworzyli ucho i posłuchali przez te 1500 kilometrów, jak papież do was mówi: Szczęść Boże! No i tylko tak, żebyście tak odpowiedzieli, to wystarczy.

Amen.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama