Szkoda, że papieska encyklika o „bezbożnym komunizmie” nie pozostała w głębszej pamięci kulturowej Kościoła. Sobór Watykański II nawet nie zajął się poruszanymi przez nią problemami, choć obradował w czasach, w których była niezwykle aktualna.
Papieska refleksja w niewielkim stopniu zresztą dotyczy sowieckiej Rosji. To przede wszystkim ostrzeżenie skierowane pod adresem Zachodu, które wciąż brzmi zaskakująco aktualnie.
W tym kształcie dokument zapewne by nie powstał, gdyby nie audiencja 3 lutego 1937 r., na której Pius XI przyjął wygnanego ze Związku Sowieckiego tajnie wyświęconego administratora apostolskiego Moskwy abp. Eugène’a Josepha Neveu. Wstrząśnięty relacją papież poprosił arcybiskupa o jej spisanie i polecił, aby jego uwagi znalazły się w przygotowywanym dokumencie. Encyklika Piusa XI „Divini Redemptoris” o bezbożnym komunizmie, opublikowana 19 marca 1937 r., jest do dzisiaj jedyną całościową refleksją Kościoła na ten temat. Staje na straży ludzkiej wolności wszędzie tam, gdzie totalitarne państwo próbuje ją naruszyć.
Pod prąd
Wystąpienie papieża było radykalnym votum separatum wobec głosów dominujących wówczas w debacie publicznej, jeśli nie wprost sympatyzujących z sowiecką ideologią, to w każdym razie bardzo wobec niej tolerancyjnych. Dość przypomnieć Picassa, Russela, Camusa, Sartre’a czy Hemingwaya, aby uzmysłowić sobie, jakiej klasy intelektualne tuzy stały wówczas w szeregach lewicy, flirtując całkiem otwarcie z komunistami. Wszyscy oni byli mocno zaangażowani w protesty przeciwko niemieckiemu nazizmowi i włoskiemu faszyzmowi, ale pozostali ślepi na zbrodnie, jakich dopuszczał się komunizm.
Nie lepiej było w świecie europejskiej polityki. Idea frontów ludowych z udziałem komunistów wielu politykom europejskim wydawała się atrakcyjną propozycją, w której nie widzieli niczego zdrożnego. Europejski horyzont polityczny bardzo już wtedy pociemniał. Wielu fascynował eksperyment faszystowski we Włoszech, a także osiągnięcia socjalne i gospodarcze III Rzeszy. Inni gotowi byli naśladować wzory sowieckie. Największymi europejskimi demokracjami – Wielką Brytanią i Francją kierowali ludzie bez charakteru, którzy rok później skapitulowali przed Hitlerem w Monachium. Papież w potępieniu czerwonego totalitaryzmu był więc dramatycznie osamotniony. Podobnie jak w apelach do pracodawców, aby swą chciwością i bezwzględnością nie doprowadzali ludzi pracy do desperacji, którą komuniści zawsze potrafili wykorzystać do swych celów.
Cel: ludzkość bez Boga
Pius XI opisał nie tylko naturę komunizmu, ale także wskazał wrażliwe miejsce zachodniej cywilizacji, umożliwiające jego dalszą ekspansję. Nie chodziło mu o potępianie zjawiska, ale zrozumienie oraz wyciągnięcie wniosków, jak można temu przeciwdziałać. W encyklice zawarta jest również inna próba odczytania dziejów, nie ograniczająca się jedynie do społecznej czy politycznej strony zjawisk, ale wskazująca na ich metafizyczny wymiar. Papież stwierdza wprost: Szatan działa w historii i kolejne nieszczęścia i dramaty są owocem jego zgubnego wpływu na ludzkie umysły na przestrzeni wieków. Końcowym efektem mutacji zła w dziejach jest „bolszewicki i bezbożny komunizm, wyraźnie dążący do tego, by zniszczyć doszczętnie wszelki ład społeczny i podważyć same podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej”. Celem jest dążenie „do ludzkości bez Boga”.
Nikt wcześniej ani później z taką precyzją nie opisał istoty komunizmu. Pius XI podkreśla, że komunizm zasadza się na błędnej idei wyzwolenia, fałszywym ideale sprawiedliwości, równości i braterstwa w pracy. W istocie zaś nie tylko pozbawia człowieka wolności, stawiając wartości kolektywne oraz przymus państwowy ponad wszelką wolnością, ale wnika też w głąb najbardziej intymnych i odwiecznych relacji międzyludzkich, a więc w rodzinę, podporządkowując ją państwu. To, co Pius XI zawarł w teologicznym wywodzie, kilka lat później w literackiej formie opisze Orwell w „Roku 1984”.
Opisując zbrodnie sowieckiego reżimu, papież wyraźnie czyni rozróżnienie między oceną systemu, a oceną żyjących w nim ludzi. Podkreśla, że wiele narodów w Związku Sowieckim cierpi przemoc i stało się pierwszą ofiarą bolszewizmu. To nauczanie będzie później kontynuował Jan Paweł II, w narodach Europy Wschodniej dostrzegając potencjalną siłę, mogącą doprowadzić do obalenia komunizmu.
Analizując rozprzestrzenianie się komunizmu w świecie, papież akcentuje rolę propagandy. „Kieruje się nią z jednego ośrodka, zręcznie dostosowując do warunków poszczególnych narodów: rozporządza ona ogromnymi środkami pieniężnymi, niezliczonymi stowarzyszeniami, kongresami światowymi i dobrze wyszkolonymi siłami, korzysta z czasopism i broszur, szerzy się w kinach, ze sceny teatralnej i przez radio, na koniec w szkołach i uniwersytetach, ogarniając powoli coraz szersze warstwy społeczne, nawet najbardziej wartościowe; jak trucizna sączy się niepostrzeżenie w umysły i serca”. Zwraca także uwagę, że sukcesy komunizmu nie byłyby możliwe, gdyby światowe media nie skrywały prawdy o jego istocie.
Później żaden papież nie próbował już opisać w ten sposób współczesnych ideologii, które choć formalnie nie odwołują się do komunizmu, jako systemu społeczno-politycznego, pozostały jego naśladowcami, jeśli chodzi o cel zasadniczy – walkę z Bogiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.