Rany kontynentu afrykańskiego wciąż pozostają otwarte

Pogarsza się sytuacja ludności cywilnej w Sudanie. Wojny domowe trwały w tym kraju w latach 1955-72 i 1983-2005. W Darfurze, regionie położonym przy granicy z Czadem, w wyniku walk rządu z separatystami z plemion afro-arabskich doszło w latach 2003-06 do ludobójstwa. Zginęło od 200 do 400 tys. ludzi, a ponad 2,5 mln musiało uciec ze swoich miejsc zamieszkania. W okresie 2005-07 Sudan toczył też konflikt zbrojny z Czadem. Inna wojna toczyła się w tym czasie na zachodzie kraju, wzdłuż granicy z Erytreą. Mimo podpisanego w 2006 r. zawieszenia broni, walki z rebeliantami w tym regionie wciąż trwają.

W 2007 r. południe i centrum Sudanu zalały olbrzymie powodzie. Oblicza się, że w wyniku klęski żywiołowej ucierpiało 400 tys. ludzi, a 3,5 mln żyje w warunkach grożących wybuchem epidemii. Pod względem medycznym są to najgorsze regiony na świecie, jeden lekarz przypada tu na 500 tys. ludzi.

Na domiar złego sudańskie władze zadecydowały, że w przeciągu roku zagraniczne organizacje humanitarne mają opuścić kraj. Pod zarzutem szpiegostwa dla Trybunału Międzynarodowego 13 organizacji zostało już wyrzuconych z Darfuru, a 70 dalszych czeka w kolejce.

Wydaje się, że zakończyła się wojna domowa na Madagaskarze. Od połowy grudnia na wyspie zginęło ok. 100 ludzi. Sytuację uspokoiło ustąpienie w zeszłym tygodniu z urzędu prezydenta Marca Ravalomanany. Nowym szefem państwa został dotychczasowy lider opozycji Andry Rajoelina.

Natomiast w Somalii porwano pod koniec ubiegłego tygodnia czterech członków ONZ-owskiej misji, trzech z nich to obcokrajowcy. Sprawcy nie są jeszcze znani. W samym tylko 2008 r. w Somalii zginęło 35 pracowników zagranicznych organizacji charytatywnych, a 26 zostało porwanych.