**Podróż apostolska do Kamerunu i Angoli** Pierwsze w Kamerunie sanktuarium
Bożego Miłosierdzia powstało w 2002 r. Leży ono w afrykańskim buszu. Kierujący
sanktuarium i parafią misjonarze ze Zgromadzenia Księży Marianów przybyli do
Atoku na zaproszenie miejscowego ordynariusza bp. Jana Ozgi. Był wśród nich
ks. Bogusław Gil
- Czy szerzone przez was Boże Miłosierdzie zmienia mentalność tamtejszych ludzi?
Bogusław Gil MIC: Apostolat Bożego Miłosierdzia ma na celu pomaganie ludziom w porzucaniu mentalności żebraka i uczeniu się odpowiedzialności. Apostolat ten powinien przejawiać się w kształtowaniu nowej mentalności – mentalności nie człowieka „białego”, ale chrześcijanina. Mentalności, która widzi przede wszystkim osobistą godność. Bo największa bieda człowieka wiąże się z tym, że ludzie nie doceniają i nie dostrzegają własnej godności człowieka i chrześcijanina. Dlatego są żebrakami. Boże Miłosierdzie przejawia się w tym, że Bóg nie tylko lituje się nad człowiekiem, ale okazuje mu swoje Miłosierdzie poprzez podnoszenie go, pokazywanie mu jego własnej wartości, tego, że ten człowiek wiele może, jeśli tylko chce i ma odpowiednią motywację.
Miłosierdzie Boga dla Kamerunu, dla naszej parafii w Atok, polega na objawianiu ludziom i pomaganiu w zrozumieniu ich dużej wartości, jaką mają w oczach Boga i Kościoła. To jest chyba najistotniejsza sprawa, jaką można zrobić poprzez szerzenie kultu Bożego Miłosierdzia. Ten styl pracy nie przejawia się w jakichś wielkich dziełach charytatywnych. Na podstawie mojego siedmioletniego doświadczenia pracy w Afryce widzę, że błyskotliwe akcje są dobre dla zrobienia sobie reklamy, nie przynoszą jednak długotrwałego efektu. Dla mnie najistotniejsze w pracy związanej z szerzeniem kultu Bożego Miłosierdzia w Kamerunie było codzienne odwiedzanie ludzi, odprawianie dla nich Mszy św. i bycie z nimi. Kiedy ja, misjonarz, jestem z nimi, poznaję ich i daję im nadzieję na inne życie, w oparciu o wiarę, o codzienną modlitwę. Bo ludzie ci żyją swoimi problemami związanymi z czarami, w nieustannym lęku przed jutrem, przed nocą, gdzie nie ma światła, przed tym wszystkim, co dla człowieka „białego” przyjeżdżającego z Europy wydaje się czasami śmieszne albo nie do wiary. Natomiast to są realia człowieka Afryki, wobec których nie potrafi się on obronić. Dlatego obecność Kościoła, obecność człowieka działającego w imię Kościoła, oraz obecność Krzyża wiele zmieniają.
- Co dla Księdza jest takim kameruńskim obliczem Bożego Miłosierdzia?
Bogusław Gil MIC: Na terenie naszej parafii kult Bożego Miłosierdzia wiązał się zawsze w dużej mierze z przebaczeniem w dziedzinie czystości. Dużym problemem jest rozwiązłość seksualna, której ludzie są ofiarami. Nie widziałbym źródła tego problemu w tym, że ludzkie serce jest zepsute, złe, choć czasami chciałoby się tak powiedzieć. To nie jest tak. Młodzież, którą poznałem, była głównie ofiarą rozwiązłości. Ta ostatnia w jakiś sposób pojawiła się tam poprzez grzech, słabość człowieka i zniszczyła w dużej mierze młode, nowe społeczeństwo Kamerunu, młody, rodzący się Kościół szczególnie na terenie diecezji Doumé-Abong’Mbang. Kiedy głosiliśmy katechezy związane z kultem Bożego Miłosierdzia, mówiliśmy o przebaczeniu, o Bogu, który nie karze, ale przebacza, a Jego przebaczenie daje siłę do zmiany postępowania i sposobu myślenia, to rzeczywiście miałem wrażenie, że dla tych ludzi to jest bardzo ważne, nie czuli się nigdy potępieni w grzechu. Rzeczywistość jest taka, że na Mszy niedzielnej, w której uczestniczyłoby 300-400 osób, zaledwie 10-20 może przystąpić do Komunii św. z powodu nieuregulowanej sytuacji małżeńskiej.