Audiencja ogólna: O św. Grzegorzu Wielkim

Postać i dzieło św. Grzegorza I Wielkiego, papieża i Doktora Kościoła przypomniał Benedykt XVI podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie. Na placu św. Piotra zgromadziło się ok. 17 tys. pielgrzymów z całego świata, w tym wielu z Polski.

Klauzura Grzegorza nie trwała jednak długo. Cenne doświadczenie zdobyte w administracji cywilnej w okresie brzemiennym w poważne problemy, stosunki, jakie nawiązał, pełniąc ten urząd, z Bizantyńczykami, powszechny szacunek, jaki sobie zaskarbił, skłoniły papieża Pelagiusza do mianowania go diakonem i wysłania do Konstantynopola w charakterze swego apokryzariusza, dziś byśmy powiedzieli – nuncjusza apostolskiego, by przyczynić się do przezwyciężenia ostatnich resztek sporu z monofizytyzmem a przede wszystkim, aby pozyskać poparcie cesarza dla wysiłków powstrzymania naporu Longobardów. Pobyt w Konstantynopolu, gdzie wraz z grupą mnichów podjął na nowo życie monastyczne, był dla Grzegorza niezwykle ważny, umożliwił mu bowiem bezpośrednie poznanie świata bizantyńskiego, jak również zbliżenie się do problemu Longobardów, który na trudną próbę wystawił później jego biegłość i energię w latach pontyfikatu. Po kilku latach papież wezwał go do Rzymu i mianował go swoim sekretarzem. Były to trudne lata: nieustanne deszcze, rzeki występujące z brzegów, głód nękały wiele obszarów Italii i sam Rzym. W końcu wybuchła też zaraza, która pociągnęła liczne ofiary, wśród których był także papież Pelagiusz II. Duchowieństwo, lud i senat jednogłośnie wybrały na jego następcę na Stolicy Piotrowej właśnie Grzegorza. Starał się temu opierać, próbując nawet ucieczki, ale nic to nie dało i w końcu musiał ulec. Był rok 590.

Widząc w tym, co się stało, wolę Boga, nowy papież przystąpił natychmiast z zapałem do pracy. Od samego początku wykazał się wyjątkowo przenikliwym osądem rzeczywistości, z którą musiał się zmierzyć, niezwykłą zdolnością pracy w podejmowaniu spraw zarówno kościelnych, jak i cywilnych, stałym zachowywaniem równowagi w podejmowaniu decyzji, nawet śmiałych, jakich wymagał od niego sprawowany urząd. Zachowała się bogata dokumentacja związana z jego rządami dzięki Rejestrowi jego listów (ponad osiemset), w których znalazło odbicie codzienne borykanie się ze złożonymi pytaniami, jakie trafiały na jego biurko. Były to problemy nadsyłane przez biskupów, opatów, duchownych a nawet przez władze świeckie różnego szczebla i rangi. Wśród problemów, które dręczyły wówczas Włochy i Rzym, jeden był szczególnej wagi dla życia zarówno obywatelskiego, jak i kościelnego: sprawa Longobardów. Poświęcił jej papież całą swą energię, mając na względzie jej prawdziwie pokojowe rozwiązanie. W odróżnieniu od cesarza Bizancjum, który wychodził z założenia, że Longobardowie to jedynie nieokrzesane jednostki i łupieżcy, których należy pokonać lub wytępić, św. Grzegorz patrzył na tych ludzi oczyma dobrego pasterza, troszcząc się o głoszenie im słowa zbawienia, nawiązując z nimi braterskie stosunki w perspektywie przyszłego pokoju, opartego na wzajemnym szacunku i pokojowym współistnieniu między Italią, Cesarstwem Wschodnim i Longobardami. Zajął się nawracaniem młodych narodów i nowym układem sił w Europie: Wizygoci w Hiszpanii, Frankowie, Saksończycy migrujący do Brytanii oraz Longobardowie byli uprzywilejowanymi adresatami jego misji ewangelizacyjnej. Obchodziliśmy wczoraj liturgiczne wspomnienie św. Augustyna z Canterbury, stojącego na czele grupy mnichów wysłanych przez Grzegorza do Brytanii, by ewangelizować Anglię.

Papież zaangażował się w osiągnięcie rzeczywistego pokoju w Rzymie i w Italii – był prawdziwym mediatorem – podejmując szybkie rokowania z królem Longobardów Agilulfem. Rokowania doprowadziły do zawieszenia broni, które trwało prawie trzy lata (598-601), po czym można było zawrzeć w 603 trwalszy rozejm. Ten pozytywny rezultat osiągnięty został dzięki równoległym kontaktom, jakie papież utrzymywał z królową Teodolindą, która była księżniczką bawarską i w odróżnieniu od wodzów innych plemion germańskich katoliczką, głęboką katoliczką. Zachował się szereg listów papieża Grzegorza do tej królowej z wyrazami szacunku i przyjaźni do niej. Teodolinda zdołała stopniowo doprowadzić króla do katolicyzmu, przygotowując w ten sposób drogę dla pokoju. Papież zatroszczył się nawet o wysłanie jej relikwii do bazyliki św. Jana Chrzciciela, którą kazała wznieść w Monzy, nie omieszkał też wystosować do niej życzeń i cennych darów dla tejże katedry w Monzy z okazji narodzin i chrztu syna Adaloalda. Postawa tej królowej stanowi piękne świadectwo znaczenia kobiet w historii Kościoła.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama