Prezenter telewizyjny Piotr Kraśko twierdzi, że w ostatnich dniach życia Jan Paweł II oglądał TVP, m. in. informacje o własnym stanie zdrowia - podał dziennik.pl.
Kraśko opowiadał o tym w środę w TVP Info, a dzień później zapis dźwiękowy wyemitowało Radio Wrocław - podaje portal pardon.pl. Znany telewizyjny prezenter opisuje, jak razem z Kamilem Durczokiem stał na dachu pewnego budynku, 100 metrów od Pałacu Apostolskiego, skąd nadawane były do Polski wszystkie wiadomości telewizyjne o stanie zdrowia papieża.
"Reuters podał wiadomość, że papież zapadł w bardzo głęboką śpiączkę, z której nie ma żadnej szansy, żeby się wybudził. Myślę, że to był 1 kwietnia. Myśmy w tym momencie podali tę wiadomość. Mijają dwie minuty (...) i dostaję telefon. I nie mogłem w pierwszej chwili uwierzyć, kto dzwoni. Mam nadzieję, że nie będzie miał do mnie żalu, że teraz o tym opowiem, bo nigdy nie mówiłem, kto zadzwonił. Zadzwonił biskup Stanisław, czyli teraz kardynał Stanisław Dziwisz" - opowiadał Piotr Kraśko.
Bezpośrednio od biskupa Dziwisza Kraśko dowiedział się, że co prawda Reuters podał informację o śpiączce i TVP też, ale to nie była prawda. Bo według biskupa Dziwisza, stan papieża był wtedy bardzo poważny, ale był on przytomny.
"Nie przyszło nam do głowy, że to co my mówimy, ten program, oglądają dwie osoby, które są w apartamencie papieża, czyli papież i biskup Stanisław. To było dla nas coś tak porażającego, że ci ludzie słyszą, i papież to wszystko słyszał. Słyszał każde nasze słowo" - opowiadał Piotr Kraśko.
"Świadomość tego, że my mówimy też do niego, to było dla nas naprawdę porażające" - zakończył tę zaskakującą opowieść Piotr Kraśko.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.