Choć wiarę wyssał z mlekiem matki - odszedł od chrześcijaństwa. Do chrztu doprowadziło go jednak nieustanne poszukiwanie prawdy. Później odkrył potrzebę służenia innym. Z biegiem lat doszedł do codziennej prośby o przebaczenie w przekonaniu, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, których oczyszcza tylko Bóg.
Ten piękny sen trwał trzy lata, do czasu, gdy wbrew swej woli, wyświęcony został na kapłana w Hipponie i wyznaczony do służby wiernym, żyjąc wprawdzie nadal z Chrystusem i dla Chrystusa, ale służąc wszystkim. Było to dla niego bardzo trudne, od samego początku jednak zrozumiał, że tylko żyjąc dla innych, a nie po prostu dla swej prywatnej kontemplacji, mógł rzeczywiście żyć z Chrystusem i dla Chrystusa. I tak wyrzekając się życia tylko dla medytacji, Augustyn nauczył się, częstokroć nie bez trudności, oddawać do dyspozycji innych owoce swej inteligencji. Nauczył się przekazywać swoją wiarę prostym ludziom i żyć dla nich w mieście, które stało się jego miastem, prowadząc niestrudzenie wielkoduszną i absorbującą działalność, którą tak opisał w jednym ze swych przepięknych kazań: „Nieustannie przepowiadać, dyskutować, przywoływać, budować, być do dyspozycji wszystkich – to ogromne brzemię, wielki ciężar, niezmierny trud” (Serm. 339, 4). Jednakże wziął on na siebie ten ciężar, rozumiejąc, że właśnie w ten sposób mógł być bliżej Chrystusa. Zrozumienie, że do innych dociera się z prostotą i pokorą, było jego prawdziwym i drugim nawróceniem.
Ale jest jeszcze ostatni etap drogi Augustyna, trzecie nawrócenie: to, które prowadziło go każdego dnia życia do proszenia Boga o przebaczenie. Początkowo myślał, że skoro został ochrzczony, w życiu jedności z Chrystusem, w Sakramentach, w sprawowaniu Eucharystii, powinien był osiągnąć życie przedstawione w Kazaniu na Górze: doskonałość otrzymaną na chrzcie i utwierdzoną w Eucharystii. W ostatniej części swego życia zrozumiał, że to, co mówił w swych pierwszych kazaniach na temat Kazania na Górze – a mianowicie, że teraz my, jako chrześcijanie, żyjemy na stałe tym ideałem – było błędne. Tylko Chrystus realizuje prawdziwie i w pełni Kazanie na Górze. My stale potrzebujemy, aby Chrystus nas obmył, gdy myje nam nogi, i by nas odnowił. Potrzebujemy stałego nawrócenia. Aż do końca potrzebujemy tej pokory, by uznać, że jesteśmy grzesznikami w drodze tak długo, aż Pan nie pomoże nam ostatecznie i nie wprowadzi nas do żywota wiecznego. W tej ostatniej postawie pokory, przeżywanej dzień po dniu, Augustyn zmarł.
Ta postawa głębokiej pokory w obliczu jedynego Pana Jezusa doprowadziła go również do doświadczenia pokory intelektualnej. Albowiem Augustyn, który jest jedną z największych postaci w historii myśli, w ostatnich latach swego życia postanowił poddać jasno uściślonej krytyce wszystkie swoje tak liczne dzieła. Tak powstały „Retractationes” (Sprostowania), które w ten sposób wprowadzają jego rzeczywiście wielką myśl teologiczną do pokornej i świętej wiary tego, który nazywa on po prostu Catholica, czyli Kościoła. „Zrozumiałem – pisze właśnie w tej niezwykle oryginalnej księdze (I, 19, 1-3) – że jedno tylko jest prawdziwie doskonałe i że słowa Kazania na Górze realizują się w pełni w jednym tylko: w samym Jezusie Chrystusie. Cały Kościół natomiast – my wszyscy, włącznie z Apostołami – musimy modlić się każdego dnia: odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
Nawrócony do Chrystusa, który jest prawdą i miłością, Augustyn szedł za Nim przez całe życie i stał się wzorem dla każdej ludzkiej istoty, dla nas wszystkich szukających Boga. Dlatego na zakończenie mej pielgrzymki do Pawii chciałem symbolicznie przekazać Kościołowi i światu, przy grobie tego wielkiego człowieka, rozmiłowanego w Bogu, mą pierwszą encyklikę, zatytułowaną „Deus caritas est”. Zawdzięcza ona bowiem wiele, zwłaszcza w swej pierwszej części, myśli św. Augustyna. Także dziś, jak za jego czasów, ludzkość potrzebuje poznać, a przede wszystkim przeżywać tę podstawową rzeczywistość: Bóg jest miłością i spotkanie z Nim stanowi jedyną odpowiedź na niepokój ludzkiego serca. Serca, w którym mieszka nadzieja, być może niejasna jeszcze i nieuświadamiana sobie przez wielu naszych współczesnych, która jednak dla nas, chrześcijan, już dziś otwiera się na przyszłość, tak iż św. Paweł napisał, że „w nadziei już jesteśmy zbawieni” (Rz 8,24). Nadziei postanowiłem poświęcić swoją drugą encyklikę „Spe salvi” i ona też w dużej mierze jest zaciągnięciem długu wobec Augustyna i jego spotkania z Bogiem.
W jednym z przepięknych tekstów św. Augustyn określa modlitwę jako wyraz pragnienia i stwierdza, że Bóg odpowiada, poszerzając ku sobie nasze serce. Z naszej strony musimy oczyścić nasze pragnienia i nasze nadzieje, aby przyjąć łagodność Boga (por. In I Ioannis, 4, 6). Tylko ona bowiem, otwierając nas także na innych, zbawia nas. Módlmy się zatem, aby w naszym życiu codziennie dane nam było naśladować przykład tego wielkiego konwertyty, spotykając, podobnie jak on, w każdej chwili naszego życia Pana Jezusa, jedynego, który nas zbawia, oczyszcza i obdarza prawdziwą radością, prawdziwym życiem.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.