Pokój to nie prosty brak konfliktów - powiedział Benedykt XVI w rozważaniu przed południową modlitwą "Anioł Pański". Na dziedzińcu papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo zebrali się pielgrzymi z całego świata, w tym liczna grupa Polaków.
Ojciec Święty tłumaczył, że pokój, który przyniósł Chrystus, jest synonimem stałej walki ze złem; nie z człowiekiem, lecz z nieprzyjacielem Boga - szatanem. Przyznał zarazem, że bezkompromisowe zaangażowanie na rzecz dobra wymaga od człowieka stawiania czoła nieporozumieniom i prześladowaniom, nawet w łonie własnej rodziny. Podkreślił, że postawą właściwą chrześcijaninowi jest przezwyciężanie zła dobrem.
Nawiązując do niedawnego trzęsienia ziemi w Peru, Benedykt XVI zapowiedział, że do tego kraju pojedzie kardynał sekretarz stanu Tarciso Bertone, aby zawieźć "konkretną pomoc Stolicy Apostolskiej". Peruwiańczyków żyjących w nędzy Ojciec Święty zapewnił: "Kościół jest z wami!".
Po odmówieniu modlitwy "Anioł Pański" papież pozdrowił zgromadzonych po francusku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku, portugalsku, polsku i włosku. Niemcom przypomniał, że Chrystus nie potrzebuje zmęczonych konformistów, lecz odważnych świadków wiary. Polaków zaś polecił opiece św. Jacka. Wspominając 750. rocznicę jego śmierci, podkreślił, że głosił on Ewangelię od Gdańska po Kijów.
Publikujemy cały tekst papieskiego rozważania:
Drodzy bracia i siostry!
W Ewangelii dzisiejszej niedzieli Jezus wypowiada słowa, które za każdym razem przykuwają naszą uwagę i wymagają dobrego zrozumienia. Będąc w drodze do Jerozolimy, gdzie czeka go śmierć krzyżowa, Jezus zwierza się swoim uczniom: "Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam". I dodaje: "Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu. Troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu, ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu, matka przeciw córce, a córka przeciw matce, teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej" (Łk 12, 51-53). Kto zna Ewangelię Chrystusa choć w minimalnym stopniu, wie, że jest ona w pełnym tego słowa znaczeniu przesłaniem pokoju. Sam Jezus, jak pisze św. Paweł, "jest naszym pokojem" (Ef 2,14). On umarł i zmartwychwstał, aby obalić mur niezgody i zainaugurować królestwo Boże, które jest królestwem miłości, radości i pokoju. Jak więc należy tłumaczyć te Jego słowa? Do czego odnosi się Jezus, gdy mówi, że przyszedł, by przynieść - według relacji św. Łukasza - "rozłam" lub - zgodnie z relacją św. Mateusza - "miecz" (Mt 10,34)?
To wyrażenie Chrystusa oznacza, że pokój, który przyszedł On przynieść, nie jest synonimem prostego braku konfliktów. Wręcz przeciwnie, Chrystusowy pokój jest owocem stałej walki ze złem. Walka, którą Jezus decyduje się podjąć, nie jest walką z ludźmi czy ludzkimi mocami, lecz jest walką z nieprzyjacielem Boga i ludzi - szatanem. Kto chce się oprzeć temu nieprzyjacielowi, pozostając wiernym Bogu i dobru, z konieczności musi stawić czoło nieporozumieniom, a niekiedy prawdziwym, w pełnym tego słowa znaczeniu prześladowaniom. Dlatego ci, którzy mają zamiar naśladować Chrystusa i bezkompromisowo zaangażować się na rzecz dobra, powinni wiedzieć, że spotka ich sprzeciw i staną się znakiem rozłamu między ludźmi, a nawet wewnątrz własnych rodzin. Miłość do rodziców to święte przykazanie, ale jeśli ma być przeżywane w sposób autentyczny, to nie może zostać przeciwstawione miłości Boga i Chrystusa. W taki sposób, idąc śladami Chrystusa Pana, chrześcijanie staną się "narzędziami pokoju", zgodnie ze słynnym sformułowaniem św. Franciszka z Asyżu. Nie pokoju nietrwałego i pozornego, lecz rzeczywistego, zdobywanego z odwagą i wytrwałością w codziennym zmaganiu, w przezwyciężaniu zła dobrem (por. Rz 12,21), płacąc osobiście cenę, jaką to za sobą pociąga.
Najświętsza Maryja Panna, Królowa Pokoju, dzieliła aż po duchowe męczeństwo walkę Jej Syna, Jezusa Chrystusa, przeciw złu i nadal dzieli ją aż po kres czasów. Wzywajmy Jej matczynej opieki, by pomogła nam zawsze być świadkami Chrystusowego pokoju, nigdy nie paktując ze złem.
[po polsku:] Pozdrawiam pielgrzymów z Polski. W tych dniach przypada 750 lat od śmierci św. Jacka. Ten syn śląskiej ziemi, porwany duchem misyjnym św. Dominika, gorliwie głosił Ewangelię od Gdańska po Kijów. Wraz z całym Kościołem w Polsce dziękuję Bogu za jego życie i apostolstwo. Polecam was wszystkich jego opiece. Niech Bóg wam błogosławi.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.