W obozach dla uchodźców widać wielkie cierpienie i ogromną hojność.
„Zamiast dawać jałmużnę, aby naprawić konsekwencje złej polityki, lepiej mądrze używać władzy i nie dokonywać błędnych wyborów, które prowadzą do użycia przemocy jako środka rozwiązującego problemy” – powiedział abp Silvano Maria Tomasi. Ten emerytowany watykański dyplomata wraz z amerykańskim kard. Rogerem Mahonym odbył podróż do obozów dla uchodźców w Libanie, Jordanii, Iraku i Grecji, aby zanieść tam zapewnienie o bliskości i pamięci Papieża.
Abp Tomasi podkreślił, że wizyta ta pokazała dwie ważne rzeczy: z jednej strony niewyobrażalne cierpienie ludzi spowodowane błędną polityką, gdzie problemy rozwiązuje się na wojnie, używając przemocy; a z drugiej wielką hojność osób, które są gotowe nieść pomoc i wspierać uchodźców, aby ich życie nie było takie trudne.
Odpowiadając na pytanie o stawianie barier przyjmowaniu uchodźców w Europie i Stanach Zjednoczonych abp Tomasi stwierdził: „Naszą wizytą pragnęliśmy dać przesłanie nadziei: nie mamy się bać braci, którzy cierpią, ale przede wszystkim winniśmy zobaczyć korzenie tych problemów. Unia Europejska, Stany Zjednoczone i inne kraje są bardzo hojne, dają setki milionów dolarów na pomoc humanitarną dla tych ludzi. Jednak wobec rzeczywistości i cierpienia, które zobaczyliśmy, wobec bólu tych ludzi trzeba się zapytać, czy nie byłoby lepszą rzeczą nie doprowadzać do tej fali uchodźców polityką hegemonii i siły, ale raczej odpowiadać na te problemy poprzez dialog i negocjacje” – powiedział abp Silvano Maria Tomasi.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.